Kaczyński na granicy z Niemcami. Zapowiada wniosek o referendum

Jarosław Kaczyński
Politolog o retoryce PiS wobec granicy: to już jest element kampanii wyborczej
Źródło: TVN24
Jarosław Kaczyński zapowiedział, że Prawo i Sprawiedliwość złoży wkrótce wniosek o przeprowadzenie referendum w sprawie nielegalnej migracji. Prezes PiS odniósł się także do zapowiedzianych przez rząd kontroli na przejściach z Niemcami i Litwą. Podczas konferencji prasowej doszło do szarpaniny, a zebrany tłum zagłuszał pytania niektórych dziennikarzy.
Kluczowe fakty:
  • Od poniedziałku ruszą czasowe kontrole na granicach z Niemcami i Litwą. Jarosław Kaczyński oświadczył, że przedstawiciele PiS będą im się "uważnie" przyglądać.
  • Prezes Prawa i Sprawiedliwości poinformował także, że jego ugrupowanie zebrało ponad pół miliona podpisów pod wnioskiem o referendum ws. nielegalnej migracji.
  • Do sprawy ewentualnego referendum odniósł się w niedzielę wieczorem szef MSWiA Tomasz Siemoniak.

Lider Prawa i Sprawiedliwości w Rosówku (woj. zachodniopomorskie) przy przejściu granicznym odniósł się do sytuacji na polsko-niemieckiej granicy.

Jak stwierdził Jarosław Kaczyński, to rzeczy niesłychane, aby jedno państwo drugiemu "przepychało w sposób całkowicie bezpodstawny tysiące nielegalnych migrantów", którzy - jak powiedział - mogą "zakłócić bezpieczeństwo Polaków". Polityk nie wskazał jednak żadnych danych na poparcie swojej wypowiedzi.

Kaczyński zwrócił uwagę, że od poniedziałku mają rozpocząć się "wyrywkowe kontrole" na polsko-niemieckiej granicy. - Ale nie wiemy, czy to będą kontrole przeciwko tym, których się tutaj nielegalnie przerzuca, czy przeciwko tym, którzy przeciwko temu się bronią - mówił.

Zapowiedział jednocześnie, że przedstawiciele PiS będą "patrzeć bardzo uważnie na te wyrywkowe kontrole i czemu one mają naprawdę służyć".

- To nie jest tylko kwestia nielegalnej imigracji i tych zagrożeń, które są z tym związane. To jest także kwestia suwerenności, niepodległości Polski, bo polityka (Donalda) Tuska nie jest polityką państwa niepodległego, tylko państwa właśnie podległego - mówił prezes PiS.

Kaczyński zapowiada wniosek o referendum

Przypomniał jednocześnie, że PiS zaproponowało "projekt ustawy o prawie państwa polskiego, a w praktyce prawie ministra spraw wewnętrznych, do tego, żeby rozporządzeniem ustalił listę krajów", z których obywateli nie będziemy przyjmować.

Kaczyński powiedział też, że PiS zebrało już ponad pół miliona podpisów pod wnioskiem o referendum ws. nielegalnej migracji i że zbieranie podpisów będzie kontynuowane. Dodał, że w nieodległym czasie wniosek zostanie złożony do Sejmu. - Referendum jest potrzebne, obywatele powinni się w tej sprawie wypowiedzieć - ocenił szef PiS.

Szef PiS, nawiązując do "obywatelskich patroli", dziękował "tym, którzy własnym ciałem, własnymi rękami - a być może przyjdzie i taki czas, że będzie trzeba coś do tej ręki wziąć - będą bronić i już bronią polskiej granicy".

Szef MSWiA o referendum

Do zapowiedzi przeprowadzenia referendum odniósł się w niedzielę wieczorem szef MSWiA Tomasz Siemoniak.

- Słyszymy o tym referendum od bardzo dawna, ale nie wiem, kto jest w stanie powiedzieć, że jest za nielegalną migracją, więc referendum nie jest potrzebne - mówił minister.

- Myślę, że wszyscy jesteśmy przeciwnikami nielegalnej migracji, to jest przestępstwo, to agresja hybrydowa, więc po co w tym temacie robić referendum? - pytał Siemoniak.

Szarpanina i zagłuszanie pytań dziennikarzy

Przed konferencją kilku aktywistów rozwinęło wulgarny transparent przeciwko prezesowi PiS. Już w trakcie konferencji doszło do szarpaniny między aktywistami i obecnymi na miejscu kilkoma mężczyznami. Szarpanina przeniosła się na jezdnię i zainterweniowała policja. Funkcjonariusz odprowadził jednego z aktywistów, po czym policja wręczyła mu mandat. Mężczyzna go nie przyjął.

Także w trakcie konferencji tłum zebrany wokół polityków PiS tłum reagował na pytania dziennikarzy. Kiedy pytania zadawała Alicja Rucińska z redakcji TVN24 pojawiły się gwizdy i buczenie. Poseł PiS Zbigniew Bogucki poprosił zebranych o umożliwienie zadania pytania. Buczenie można było też usłyszeć, kiedy pytanie zadawał dziennikarz "Gazety Wyborczej".

Kontrole na granicach

W poniedziałek od północy zaczną obowiązywać zapowiedziane przez premiera Donalda Tuska czasowe kontrole na granicach z Niemcami i Litwą. Na granicy polsko-niemieckiej będą prowadzone w 52 miejscach, a na granicy polsko-litewskiej w trzynastu.

Kontrole mają być wyrywkowe, a funkcjonariusze w pierwszej kolejności przyjrzą się busom i samochodom przewożącym więcej osób, zwłaszcza autom z przyciemnionymi szybami. Za przejście granicy w miejscu niedozwolonym grożą co najmniej konsekwencje finansowe.

Dotychczas Polska kilkukrotnie czasowo przywracała kontrole na granicach wewnętrznych Schengen, uzasadniając je nasileniem migracji, epidemiami oraz ważnymi wydarzeniami o charakterze międzynarodowym. Tak było na przykład podczas współorganizowanych przez Polskę mistrzostw Euro 2012 i w czasie pandemii COVID-19.

Samozwańczy "Ruch Obrony Granic"

Na niektórych odcinkach granicy polsko-niemieckiej gromadzą się w ostatnim czasie osoby związane z samozwańczym tzw. Ruchem Obrony Granic, powołanym przez działacza środowisk narodowych Roberta Bąkiewicza. Członkowie tego ruchu deklarują, że "pilnują granicy przed osobami próbującymi ją nielegalnie przekroczyć".

Helsińska Fundacja Praw Człowieka wyraziła kategoryczny sprzeciw wobec tych działań i zaapelowała do premiera o natychmiastową reakcję wobec osób, które "uzurpują sobie prawo do zatrzymywania i kontrolowania wjeżdżających na terytorium RP pojazdów pod pozorem 'ujawniania' przewożonych w nich migrantów".

Minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak powiedział w sobotę, że zna stanowisko fundacji. - Polskie służby, straż graniczna, policja reagują na wszystkie naruszenia prawa czy podejrzenia naruszenia prawa i obszerne dokumenty zostały przekazane do prokuratury - skomentował szef MSWiA.

Podkreślił, że udokumentowano przypadki podszywania się pod funkcjonariuszy, utrudniania im czynności oraz ich znieważenia, a policja wystawia mandaty w przypadku wykroczeń. - Wyłącznie Straż Graniczna jest w Polsce upoważniona do tego, żeby prowadzić kontrolę na granicy, i wyłącznie policja jest służbą do tego, aby zapewniać bezpieczeństwo obywatelom - podkreślił Siemoniak.

Wcześniej, we wtorek do sytuacji na granicy odniósł się premier Donald Tusk. Jak mówił, oczekiwałby od polityków, by zawsze "twardo bronili, wspierali i pomagali Straży Granicznej, wojsku, policji wtedy, kiedy chodzi o tak ważne sprawy, jak bezpieczeństwo granicy". Podkreślił, że polityk, który wykorzystuje politycznie "bojówkarzy lub aktywistów, stawia się w roli kogoś, kto przeszkadza państwu polskiemu dbać o bezpieczeństwo obywateli, granicy i naszego terytorium.

Tusk o sytuacji na granicy: haniebne i skandaliczne ze strony polityków jest dystansowanie się od służb państwowych
Źródło: TVN24

Kaczyński o zabójstwie w Toruniu. "Gra na wybory"

Prezes PiS podczas niedzielnego wystąpienia przywołał też zabójstwo 24-letniej Klaudii w Toruniu. Podejrzany o usiłowanie zabójstwa Wenezuelczyk przebywa w areszcie. Jak przekazała policja, przebywał on w Polsce legalnie. - Pamiętajmy, takich wypadków będzie dużo więcej, jeżeli się temu nie przeciwstawimy - powiedział Kaczyński.

Dodał też, że "nie chodzi w tej chwili o to, żeby pomścić" kobietę. - Mam nadzieję, że ten człowiek dostanie taki wyrok, jaki się mu należy - mówił.

Politolog z Uniwersytetu Warszawskiego dr hab. Łukasz Młyńczyk ocenił, że "Kaczyński zakończył jeden projekt wyborczy w postaci prezydenta Karola Nawrockiego i teraz ma nowy projekt wyborczy". - To już jest element kampanii wyborczej przed 2027 rokiem - wskazał. Wtedy mają odbyć się wybory parlamentarne.

Mówił także, z czego mogą wynikać nastroje społeczne i strach przed migrantami. - To jest lęk społeczny, (...), odnoszący się do naszej solidarności plemiennej, do czegoś bardzo atawistycznego - stwierdził. 

Politolog o retoryce PiS wobec granicy: to już jest element kampanii wyborczej
Źródło: TVN24

Prof. Młyńczyk ocenił, że prezes PiS "teraz gra na wybory, bo patrzy też na sondaże". - Sondaże pokazują, że rośnie poparcie dla Konfederacji, dla której tego typu zdarzenia są cały czas paliwem politycznym, dającym im przewagę - mówił. - Teraz każde takie wydarzenie będzie urastać do rangi bardzo znaczącej i powodować wzrost napięcia - ocenił politolog.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: