W części starego PiS-u jest przekonanie, że premier Mateusz Morawiecki jest w tej chwili tak dużym obciążeniem wizerunkowym, że myślenie o trzeciej kadencji z obecnym premierem jest bardzo trudne – powiedział w "Faktach po Faktach" senator Jan Maria Jackowski, komentując sytuację wewnątrz obozu rządzącego. W opinii wicemarszałek senatu Gabrieli Morawskiej-Staneckiej "po tej zimnej zimie może się okazać, że społeczeństwo będzie radykalniej domagało się zmiany władzy".
Jarosław Kaczyński w opublikowanym we wtorek wywiadzie dla Polska Times został zapytany o medialne doniesienia o grupie czołowych polityków PiS, którzy mieliby spiskować przeciwko premierowi Morawieckiemu, domagając się jego odwołania. "Sytuacja wygląda tak, że gdyby taka grupa miała takie cele, to musiałaby mieć na celu jeszcze jedno odwołanie. To znaczy mnie. Z tego względu, że do tej pory było tak, że jednak bez mojej zgody premiera by się nie dało odwołać. Krótko mówiąc – takiej zgody nie ma. To są wymysły" - odpowiedział Kaczyński.
O te słowa pytani byli w "Faktach po Faktach" wicemarszałek Senatu Gabriela Morawska-Stanecka oraz senator niezależny Jan Maria Jackowski.
Jackowski: politycy PiS mówią: "węgiel nas może zabić"
- Miałem okazję rozmawiać kuluarowo z politykami Prawa i Sprawiedliwości i jest przekonanie - w tej części starego PiS-u - że premier jest w tej chwili tak dużym obciążeniem wizerunkowym, że myślenie o trzeciej kadencji z obecnym premierem jest bardzo trudne - powiedział Jackowski.
Jak dodał, "z drugiej strony jest też świadomość, że w tej chwili rozpocząć dyskusję na temat nowego premiera i składanie tej całej skomplikowanej składanki grupek, podgrupek, nadgrupek (…) jest tak trudne, że to jest właściwie kwadratura koła".
- Część z nich ma naprawdę dobre kontakty ze społeczeństwem i słyszy to, co się mówi. Jak się z nimi rozmawia, to oni to potwierdzają, mówią: "węgiel nas może zabić" - wskazał, dodając, że chodzi o polityczne znaczenie. - Jest tego świadomość – zaznaczył.
W opinii byłego senatora klubu PiS, "prezes [Kaczyński – red.] jest w trudnej sytuacji, ponieważ on cały swój autorytet postawił na wypromowanie Mateusza Morawieckiego, który od początku był ciałem obcym w starym PiS-ie".
- Co więcej, czemu został zmieniony premier? (…) Tak naprawdę, decyzją przesądzającą była kwestia taka, że Beata Szydło miała swoich zwolenników, swoje szable w ramach klubu PiS i w pewnym sensie była niezależna od prezesa Kaczyńskiego. Natomiast Mateusz Morawiecki był bardzo wygodnym premierem, bo nie miał tego typu instrumentu władzy i w związku z tym był łatwiejszym realizatorem decyzji, które zapadały na Nowogrodzkiej. Nasi wyborcy nie rozumieli, dlaczego pani Szydło, która była dobrze oceniana, została zmieniona - mówił.
Morawska-Stanecka: społeczeństwa już to nie bawi
Wicemarszałek Senatu pytana była o to, czy okoliczności mogą zmusić Jarosława Kaczyńskiego do podjęcia decyzji o zmianie premiera. - Nie wiem do czego zmuszą okoliczności, ale ja bym tę wypowiedz rozważała pod innym kątem. Pytanie czy do konstytucyjnego terminu wyborów PiS dotrwa. Nie wiadomo, co będzie po wakacjach, inflacja nie sądzę, żeby się zatrzymała, prezes [NBP Adam - red.] Glapiński notuje wpadkę za wpadką – oceniła.
- Będzie zimna zima. Politycy PiS-u dają ludziom dobre rady: ocieplać mieszkania, ocieplać domy, zbierać chrust, zaciskać zęby, jeść mniej, spędzać wakacje u znajomych. To są takie złotouste rady dla społeczeństwa, ale społeczeństwa już to nie bawi – podkreśliła.
- Po tej zimnej zimie może się okazać, że społeczeństwo będzie radykalniej domagało się zmiany władzy – stwierdziła.
Źródło: TVN24