Artykuł o warunkach panujących w Zakładzie Medycyny Sądowej na ulicy Oczki w Warszawie wstrząsnął naszymi internautami - na forum zawrzało. - To, co dzieje się na Oczki, to skandal humanitarny. Trudno uwierzyć, że dochodzi do tego w środku Europy - piszą.
Naszych internautów niezwykle poruszyła historia pana Andrzeja. Mężczyzna, w rozmowie z TOK FM, opowiedział o strasznych warunkach panujących w warszawskim Zakładzie Medycyny Sądowej. Trafił tam, gdy chciał pożegnać się ze swoim synem, który zginął w wypadku samochodowym. To, co zobaczył, wywołało u niego szok. - Syn leżał na ziemi, w kontenerze. Inne ciała były porzucane jedne na drugich jak psy -opisywał.
"To zakład utylizacji, a nie medycyny"
Nasi internauci natychmiast zareagowali na wstrząsające wyznania. Jak pisali w swoich komentarzach, wierzą mężczyźnie, bo sami widzieli, co dzieje się w stołecznym prosektorium. - Byłem tam w 2003 roku - pisze Medyk. - To jest jedno wielkie urągowisko. Trudno było mi uwierzyć, że jestem w środku Europy, w stolicy mojej ojczyzny, gdzie Prezydent i najwyższe władze Polski mają swoje siedziby - dodaje.
Inny internauta pisze: - Moja żona była w styczniu na rozpoznaniu zwłok (...). To, co tam się dzieje ze zwłokami, to skandal humanitarny, przeżytek barbarzyństwa - to jest niegodne nosić nazwę "sądowej' i "medycyny". Owszem "zakład" jest adekwatny. Lecz później powinno być "utylizacji" - emocjonuje się Leszek.
To, co tam się dzieje ze zwłokami, to skandal humanitarny, przeżytek barbarzyństwa - to jest niegodne nosić nazwę "sądowej' i "medycyny". Owszem "zakład" jest adekwatny. Lecz później powinno być "utylizacji". Leszek
Wizytę na Oczki złożyła także internautka Wiedźma. - Nic tam się nie zmieniło od 20 lat. Patrząc na te biedne zwłoki, miałam tylko jedną myśl: dobrze, że nie wiedzą, gdzie się znaleźli i jak się ich traktuje - napisała na naszym forum.
- Też miałem okazję być na Oczki, rzeczywiście "luksusów" tam nie ma - dodaje Zildjian. - Widziałem te cholerne kontenery w kolorze brudno-białym. Miałem "okazję" zobaczyć, jak wjeżdżają wózkiem z denatem do wspomnianej lodówki. Zsunął się z łóżka, to dopchnęli go drzwiami, ażeby zmieścił się cały. Przeraziło mnie również to, że bez żadnych problemów mogłem wejść na teren prosektorium. Szedłem korytarzem na wprost wejścia i żywej duszy nie widziałem - opisuje.
Nie tylko w Warszawie
Obskurne pomieszczenie, wprawdzie zwłoki leżały na wózkach w czarnych workach, takich samych jak wyrzucamy śmieci. Okropne. Teska o kostnicy w Bielsku-Białej
Czy to problem tylko prosektorium na Oczki, czy też sprawa ogólnokrajowa?Jak donoszą internauci, z podobną sytuacją spotykali się także w innych miejscach w kraju. - Tak jest nie tylko w Warszawie. Byłam w szpitalu chorób płuc w Bielsku - Białej. Obskurne pomieszczenie, wprawdzie zwłoki leżały na wózkach w czarnych workach, takich samych jak wyrzucamy śmieci. Okropne - pisze Teska.
- Ja odbierałem zwłoki z Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego w Raciborowicach. - Koszmar. Ciała zmarłych tam pacjentów leżą na podłodze w schowku - pisze Jan. - A obok powstaje piękny nowy budynek szpitalny - dodaje.
- Tak samo jest pewnie gdzie indziej. W Pruszkowie odradzali rodzinie oglądanie ciała, bo mówili, że to nieprzyjemny widok - twierdzi Czatam.
Zwłoki to nie człowiek?
Nikomu się tam krzywda nie dzieje! To nie jest miejsce przeznaczone do okazywania zwłok rodzinie, tylko miejsce, w którym przeprowadza się niezbędne czynności procesowe. Kpt. Żbik
Wśród wielu głosów oburzenia pojawiły się jednak i inne. - Człowiek jest człowiekiem, dopóki żyje. Po śmierci pozostaje tylko pamięć o człowieku - uważa O. - Nikomu się tam krzywda nie dzieje! - wtóruje Kpt. Żbik. - To nie jest miejsce przeznaczone do okazywania zwłok rodzinie, tylko miejsce, w którym przeprowadza się niezbędne czynności procesowe - dodaje.
Zdaniem internauty Jamro, tak właśnie traktują ciała pracownicy prosektorium. - Dla nich zwłoki to tylko przedmiot. Nie podchodzą do nich emocjonalnie - pisze.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl