Szef delegatury CBA z korupcyjnymi zarzutami, funkcjonariusz w areszcie

Wojtunik: Skandaliczna rzecz. Sprawę powinna zbadać prokuratura
Wojtunik: Skandaliczna rzecz. Sprawę powinna zbadać prokuratura
tvn24
Były szef CBA Paweł Wojtunik o sprawie przecieku w lubelskiej delegaturze CBA (wideo z 24 kwietnia 2018) tvn24

Prokuratorskie zarzuty popełnienia przestępstw korupcyjnych usłyszał szef delegatury CBA w Lublinie - ustalił tvn24.pl. Podległy mu funkcjonariusz, jako pierwszy w historii tej służby, trafił do aresztu. Zarzuty ma postawione jeszcze jeden funkcjonariusz. Dzięki obecnemu kierownictwu służby, wszyscy trzej pobierają wysokie emerytury.

Śledztwo w sprawie działania grupy agentów-przestępców z delegatury w Lublinie prowadzi prokurator z Prokuratury Regionalnej w Warszawie. Sprawa ma związek z działaniami operacyjnymi agentów, większa część materiałów dotyczy tajemnic państwowych, stąd prokuratorzy bardzo oszczędnie przekazują informacje.

Korupcja w CBA?

To, że zarzuty usłyszał Jacek W., kierujący przez ostatnie cztery lata pracą delegatury w Lublinie, potwierdziliśmy nieoficjalnie w warszawskiej prokuraturze regionalnej. Jednak odmówiono nam szczegółowych informacji o treści zarzutów przedstawionych temu wysokiemu rangą funkcjonariuszowi.

Rzeczniczka prasowa Agnieszka Zabłocka-Konopka przekazała nam wyłącznie ogólny opis zarzutów.

- Przestępstwa zarzucane podejrzanym dotyczą między innymi czynów zabronionych z artykułu 230 paragraf 1 Kodeksu karnego oraz artykułu 231 paragraf 1 oraz 2, a także innych – odpowiedziała rzeczniczka.

Pierwszy z powyższych artykułów dotyczy przestępstwa "płatnej protekcji", czyli powoływania się na wpływy w instytucjach publicznych w zamian za korzyść majątkową. Grozi za to kara do ośmiu lat więzienia. Drugi z przywoływanych przez rzeczniczkę artykułów mówi o karze do dziesięciu lat więzienia dla urzędników, którzy nadużywają władzy "dla osiągnięcia korzyści".

- To znaczy, że w tej delegaturze działał przestępczy, korupcyjny, układ. Gdzie odpowiedzialność nadzorującego delegaturę niemal cztery lata szefa CBA, czyli Ernesta Bejdy? - pyta były szef CBA Paweł Wojtunik.

Złote spadochrony

Jak ustaliliśmy, dyrektor Jacek W. oraz podległy mu funkcjonariusz Krzysztof Z. zrezygnowali z pracy nagle, w pierwszych dniach lipca.

- Pracowali normalnie, nic nie wskazywało, że wybierają się na emerytury, aż około 8 lipca napisali raporty o przejście na emerytury, które niemal natychmiast zostały podpisane przez kierownictwo centrali. Dosłownie po kilku dniach od napisania raportów byli emerytami. I dopiero wtedy zostali zatrzymani, a prokurator postawił im zarzuty – mówi nam jeden z agentów, prosząc o zachowanie anonimowości.

Zapytaliśmy oficjalnie pion prasowy CBA, kiedy dokładnie obydwaj agenci napisali raporty o przejście na emerytury i kiedy zostali na nie przeniesieni.

- Nie informujemy o sprawach kadrowych – odpowiedział rzecznik służby Temistokles Brodowski.

Konsekwencje takich decyzji kierownictwa CBA wyjaśnia Paweł Wojtunik. - Gdyby usłyszeli tak poważne zarzuty jeszcze jako czynni funkcjonariusze, musieliby zostać zawieszeni. Ich pensja byłaby wtedy zmniejszona o połowę. Musiałoby także ruszyć postępowanie dyscyplinarne, które mogłoby się zakończyć karnym wyrzuceniem ich ze służby. Od szefa CBA otrzymali zatem złote spadochrony – komentuje Wojtunik.

Według naszych informacji, dzięki przejściu na emeryturę Jacek W. i Krzysztof Z. co miesiąc dostają od 6 do 10 tysięcy złotych. Tak będzie aż do momentu, gdy - ewentualnie - zostaną prawomocnie skazani.

Cichy wspólnik

Śledztwo dotyczące podejrzeń, że agenci lubelskiego CBA popełniali przestępstwa w służbie, ma swój początek w innej sprawie, którą opisywaliśmy już na łamach tvn24.pl, a która zaczęła się od doniesienia do prokuratury złożonego przez kobietę prowadzącą gabinet psychoterapii na mężczyznę, który kilka razy w przeszłości był karany wyrokami.

Z doniesienia wynikało, że miał on działać jak oszust wyłudzający pieniądze i zarazem blisko współpracować z dwoma agentami lubelskiej delegatury Centralnego Biura Antykorupcyjnego - Krzysztofem Z. i Rafałem S. Sam obwiniany swoją relację z agentami opisywał w taki sposób: - Wyszedłem z więzienia, nawiązałem kontakt z funkcjonariuszami CBA. Myślałem, że w ten sposób odpracuję swoją przestępczą przeszłość, przechodząc na stronę państwa. Dlatego zdecydowałem się wykonywać polecenia funkcjonariuszy, działając jako ich zaufany tajny współpracownik.

Tylko, że - według prokuratury - funkcjonariusze od początku mogli działać z niskich pobudek, dla własnych korzyści. Jedna z sytuacji dotyczy młodego przedsiębiorcy z okolic Lublina, który stracił prawo jazdy. Agenci i ich tajny współpracownik za łapówki mieli mu pomóc zdobyć obywatelstwo Ukrainy i tym samym prawo jazdy.

Wkrótce potem agent Rafał S., dziś aresztowany, wpadł na kolejny pomysł. Tym razem chodziło o założenie z przedsiębiorcą biznesu, polegającego na sprowadzaniu z Holandii środków wspomagających męską potencję.

Według zeznań złożonych w prokuraturze przez przedsiębiorcę, funkcjonariusz miał być cichym wspólnikiem w przedsięwzięciu. Jego udziały miały zostać zapisane na brata, bo jako oficer CBA nie mógł figurować jako udziałowiec w żadnej spółce. W zamian funkcjonariusz miał oferować "parasol ochronny" w urzędach: Najwyższej Izbie Kontroli, Urzędzie Kontroli Skarbowej oraz tamtejszej policji.

- Rafał S. odszedł na emeryturę już w 2017 roku. W czynnej służbie pozostał jego partner w pracy Krzysztof Z. oraz szef delegatury Jacek W. - wyjaśnia nam funkcjonariusz, proszący o zachowanie anonimowości.

Agent Rafał S. po zatrzymaniu na początku sierpnia trafił za kratki aresztu tymczasowego. Potwierdza to rzeczniczka prokuratury Agnieszka Zabłocka-Konopka. - Obecnie wobec jednego z podejrzanych stosowane jest tymczasowe aresztowanie - przekazała nam w oficjalnej odpowiedzi. Według nieoficjalnych informacji tvn24.pl drugi z zatrzymanych agentów, Krzysztof Z., wyszedł na wolność na szczególnych warunkach: musi codziennie zgłaszać się na komisariat policji i co tydzień sprawozdawać prokuratorowi, co robił.

Przeciek z CBA?

Jak informowaliśmy na łamach portalu, poważne sygnały, że w lubelskiej delegaturze pracują niegodni zaufania funkcjonariusze przekazał kierownictwu CBA jej były dyrektor Tomasz Grasza.

Opisywaliśmy wtedy działania tych samych agentów, którzy dziś mają postawione zarzuty karne. Z dziennikarskiego śledztwa wynikało, że agent Krzysztof Z. wrócił do pracy z długotrwałego zwolnienia lekarskiego tuż po wygranych przez Prawo i Sprawiedliwość wyborach parlamentarnych. Wówczas już od dziesięciu dni elitarną służbą specjalną rządził Ernest Bejda, który zastąpił zmuszonego do dymisji Pawła Wojtunika.

"W dniu 10 grudnia 2015 roku, wypełniając swój ustawowy obowiązek, powiadomiłem kierownictwo CBA o uzasadnionym podejrzeniu, że jeden z funkcjonariuszy delegatury poinformował osobę, wobec której stosowano metody pracy operacyjnej o fakcie stosowania wobec niej tychże metod pracy" – napisał Grasza w piśmie, którego kopię posiada redakcja tvn24.pl.

Chodziło właśnie o Krzysztofa Z., który pierwszego dnia po powrocie do pracy odwiedził kancelarię tajną służby, następnie zadzwonił do działacza PiS i chwilę później spotkał się z nim w siedzibie lubelskiego oddziału Caritas. W efekcie spotkania - w którym brali udział również inni politycy rządzącej partii - telefon podsłuchiwanego działacza PiS zamilkł.

"O podejrzeniu przecieku poinformowałem kierownictwo CBA. W efekcie mojego raportu ja zostałem odwołany ze stanowiska dyrektora, zostałem zmuszony do przejścia na emeryturę, a agent Krzysztof Z. otrzymał wysoką premię" - relacjonował w liście do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego Tomasz Grasza.

Dziś Krzysztof Z. ma postawione poważne zarzuty karne, jego partner Rafał S. został pierwszym w historii CBA aresztowanym funkcjonariuszem, a następca Tomasza Graszy w fotelu szefa delegatury służby antykorupcyjnej także ma postawione zarzuty karne.

Prokuratura nie komentuje tych informacji. Ogranicza się do stwierdzenia, że "śledztwo jest rozwojowe".

Autor: Robert Zieliński / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: antykorupcja.gov.pl

Pozostałe wiadomości

Publicznie wszyscy mówią, że to jest świetna decyzja, ale już nieoficjalnie jest na razie wyczekiwanie - mówiła dziennikarka "Faktów" TVN Arleta Zalewska o reakcji polityków PiS na kandydaturę Karola Nawrockiego na prezydenta. - "Bez szału, ale do ukształtowania" - to jedna wiadomość od znanego polityka. "Mogło być lepiej, ale i mogło być gorzej" - to drugi SMS - cytowała Zalewska w programie "W kuluarach".

"Bez szału, ale do ukształtowania". Co w kuluarach mówi się o Nawrockim

"Bez szału, ale do ukształtowania". Co w kuluarach mówi się o Nawrockim

Źródło:
TVN24

Rosyjski samolot pasażerski zapalił się po wylądowaniu na lotnisku w Antalyi w Turcji. Wszystkich 89 pasażerów i 6 członków załogi zostało bezpiecznie ewakuowanych.

Rosyjski samolot pasażerski zapalił się na lotnisku w Antalyi

Rosyjski samolot pasażerski zapalił się na lotnisku w Antalyi

Źródło:
Reuters

"Każdy z rywali jest poważnym wyzwaniem, kto zlekceważy konkurentów - przegra wybory. W takich wyścigach nie ma pewniaków. Coś o tym wiemy" - napisał Donald Tusk. Wpis premiera został zamieszczony po ogłoszeniu, że kandydatem PiS na prezydenta będzie Karol Nawrocki.

PiS odsłoniło karty. Donald Tusk komentuje i przestrzega

PiS odsłoniło karty. Donald Tusk komentuje i przestrzega

Źródło:
TVN24, PAP

Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, został kandydatem Prawa i Sprawiedliwości w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. W swoim przemówieniu w trakcie konwencji w Krakowie odniósł się między innymi do kwestii bezpieczeństwa, gospodarki czy rządów prawa. Oto najważniejsze punkty jego wystąpienia.

"Pierwsza obietnica", podatki i "wielkie projekty". Kluczowe momenty przemówienia Nawrockiego

"Pierwsza obietnica", podatki i "wielkie projekty". Kluczowe momenty przemówienia Nawrockiego

Źródło:
TVN24, PAP

Karol Nawrocki - prezes Instytutu Pamięci Narodowej, były bokser i piłkarz, a z wykształcenia historyk - będzie kandydatem Prawa i Sprawiedliwości w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Oto, co wiemy o 41-letnim kandydacie.

Karol Nawrocki z poparciem PiS. Kim jest 41-letni prezes IPN?

Karol Nawrocki z poparciem PiS. Kim jest 41-letni prezes IPN?

Źródło:
tvn24.pl

Na stacji benzynowej przy ulicy Radzymińskiej w Warszawie jeden z samochodów uderzył w dystrybutor gazu, który zaczął się intensywnie wydobywać. Łącznie w wypadku uczestniczyło pięć samochodów. Jak przekazał młodszy brygadier Artur Kamiński z warszawskiej PSP, dwie osoby zostały poszkodowane. Strażacy ewakuowali ludzi przebywających na stacji oraz w pobliskiej restauracji, a także odcięli gaz i prąd.

Wypadek na stacji benzynowej. "Było bardzo duże zagrożenie wybuchu"

Wypadek na stacji benzynowej. "Było bardzo duże zagrożenie wybuchu"

Źródło:
TVN24

IMGW przestrzega przed zagrożeniami pogodowymi. Nadchodzące dni przyniosą nam powrót silnego wiatru, a miejscami będą snuły się gęste mgły. Sprawdź, gdzie będzie niebezpiecznie.

Prognoza zagrożeń IMGW. Na horyzoncie mgła i silny wiatr

Prognoza zagrożeń IMGW. Na horyzoncie mgła i silny wiatr

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

Policjanci zatrzymali dwuosobową załogę prywatnego pogotowia, która próbowała wwieźć na mecz materiały pirotechniczne. Jechali na stadion karetką na sygnale. Grozi im do pięciu lat więzienia. Jak poinformował Robert Szumiata z Komendy Stołecznej Policji, kierowcą był student medycyny bez uprawnień do prowadzenia pojazdów uprzywilejowanych.

Karetką na sygnale próbowali wwieźć na mecz materiały pirotechniczne

Karetką na sygnale próbowali wwieźć na mecz materiały pirotechniczne

Źródło:
Policja Warszawa

Początek tygodnia przyniesie nam sporą zmianę w pogodzie. Na termometrach pojawią się znacznie wyższe wartości niż te obserwowane od kilku dni. Co będzie źródłem tej anomalii? Synoptyk tvnmeteo.pl Tomasz Wakszyński przeanalizował prognozy sytuacji barycznej, która może przynieść nam nawet 10 stopni więcej niż zazwyczaj o tej porze roku.

Ogromna anomalia temperatury w Polsce. Co wydarzy się w poniedziałek

Ogromna anomalia temperatury w Polsce. Co wydarzy się w poniedziałek

Źródło:
tvnmeteo.pl

Ulewny deszcz i grad nawiedził w piątek stolicę Madagaskaru. Warunki pogodowe zaskoczyły mieszkańców Antananarywy - do opadów doszło w suchym okresie, na długo przed początkiem pory deszczowej. Zjawisko miało dość nietypowe wyjaśnienie.

Sztucznie wywołali deszcz, zalało stolicę

Sztucznie wywołali deszcz, zalało stolicę

Źródło:
PAP, Madagascar-Tribune.com

Samochód z trzema osobami w środku przebił barierkę na moście i wpadł do wody. Patrol policji, który przejeżdżał obok, wyciągnął auto na brzeg. W aucie znajdował się kierowca, pasażer i dwuletnia dziewczynka. Dziecko zostało przewiezione do szpitala.

Przejeżdżali przez most, zauważyli auto w rzece. W samochodzie kierowca, pasażer i mała dziewczynka

Przejeżdżali przez most, zauważyli auto w rzece. W samochodzie kierowca, pasażer i mała dziewczynka

Źródło:
tvn24.pl

We wpisie Instytutu Pamięci Narodowej - zdaniem europosła Krzysztofa Brejzy - zamieszczono wpis o charakterze "czysto partyjnej i politycznej agitacji na rzecz jednego z kandydatów na prezydenta". Post pojawił się niespełna dwie godziny po ogłoszeniu Karola Nawrockiego na prezydenta PiS. W związku z tym Brejza zwrócił się do IPN z "pilną interwencją".

Wpis o Karolu Nawrockim na profilu IPN. "Pilna interwencja" Krzysztofa Brejzy

Wpis o Karolu Nawrockim na profilu IPN. "Pilna interwencja" Krzysztofa Brejzy

Źródło:
tvn24.pl

Karol Nawrocki ma swój dorobek, ale nie jest związany z partyjną nawalanką - tak o kandydacie PiS-u na prezydenta mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 poseł tej partii Janusz Cieszyński. Europoseł Koalicji Obywatelskiej Andrzej Halicki, odnosząc się do przemówienia kandydata, spuentował to słowami - "Co miałem do powiedzenia, przeczytałem. Tekst napisał prezes Kaczyński. Dziękuję za to, że mnie wybrał".

"Przemówienie określiłbym puentą: Co miałem do powiedzenia, przeczytałem. Tekst napisał prezes"

"Przemówienie określiłbym puentą: Co miałem do powiedzenia, przeczytałem. Tekst napisał prezes"

Źródło:
TVN24
"Tu jest taka rurka, a tu dziurka". Marek Raczkowski chciał sprzedać nerkę, by ratować pęcherz

"Tu jest taka rurka, a tu dziurka". Marek Raczkowski chciał sprzedać nerkę, by ratować pęcherz

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Ogromne stado żubrów przebiegło przez drogę w okolicach Szudziałowa w województwie podlaskim. Materiał otrzymaliśmy na Kontakt24. Na nagraniu widać grupę zwierząt w różnym wieku, od młodych osobników po majestatyczne, dojrzałe zwierzaki.

Stado żubrów zatrzymało ruch

Stado żubrów zatrzymało ruch

Źródło:
Kontakt24, tvnmeteo.pl, bia24.pl

Sztab generalny armii ukraińskiej poinformował o ataku na stację radarową przeciwlotniczego systemu rakietowego S-400 w obwodzie kurskim w Rosji. Według ekspertów wojskowych w Kijowie, zaatakowany sprzęt "terroryzował" przygraniczne tereny Ukrainy, ponieważ był wykorzystywany do ostrzałów celów na ziemi.

System, który "terroryzował" przygraniczne regiony. Atak na S-400 w obwodzie kurskim

System, który "terroryzował" przygraniczne regiony. Atak na S-400 w obwodzie kurskim

Źródło:
NV, tvn24.pl

Najpierw zapowiedzieli zwolnienie 5,5 tysiąca osób, a teraz tną pensje dla 10 tysięcy pracowników. Tak Bosch próbuje znaleźć pieniądze w obliczu dużej konkurencji z Chin.

Zwolnienia to za mało. Obetną także pensje

Zwolnienia to za mało. Obetną także pensje

Źródło:
Reuters

Komenda Stołeczna Policji poinformowała, że policjant, który postrzelił swojego kolegę podczas interwencji na ulicy Inżynierskiej w Warszawie, pełnił służbę od ponad roku. W związku ze śmiercią funkcjonariusza prokuratura wszczęła śledztwo. Według ustaleń dziennikarza tvn24.pl, policjant, który strzelał, był bardzo dobrze oceniany przez przełożonych.

Policjant, który oddał śmiertelny strzał, pełnił służbę od ponad roku. "Powstrzymajmy się od wyroków"

Policjant, który oddał śmiertelny strzał, pełnił służbę od ponad roku. "Powstrzymajmy się od wyroków"

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP
Ziemia podnosi się tu o 2 centymetry miesięcznie. Przygotowują się na najgorsze

Ziemia podnosi się tu o 2 centymetry miesięcznie. Przygotowują się na najgorsze

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Do tragicznego wypadku trzech aut doszło w Przyłubiu (woj. kujawsko-pomorskie). Dwie osoby zginęły na miejscu, trzy trafiły do szpitala.

Łódź spadła z przyczepy i uderzyła w jadący samochód. Dwie osoby zginęły

Łódź spadła z przyczepy i uderzyła w jadący samochód. Dwie osoby zginęły

Źródło:
tvn24.pl

Mija 30 lat od tragicznego pożaru w hali Stoczni Gdańskiej. Zginęło wtedy siedem osób. To było podpalenie, jednak do dziś nie wiadomo, kto za nie odpowiada. Gdy po koncercie w hali pojawił się ogień, widzowie na początku myśleli, że to efekty świetlne.

Mija 30 lat od tragedii w Stoczni Gdańskiej. "Myśmy byli przekonani, że nas spali żywcem"

Źródło:
Fakty TVN

Stała, cotygodniowa rehabilitacja i perspektywa jeszcze co najmniej siedmiu operacji. Do tego specjalne ubranie, dzięki któremu życie z potężnymi bliznami jest życiem bez bólu. Po koszmarnym wypadku 9-letni Olek ma tylko jedno marzenie: chce wyzdrowieć. Można mu w tym pomóc.

Ma zniszczone dłonie, ramiona, plecy i klatkę piersiową. 9-letni Olek potrzebuje pomocy

Ma zniszczone dłonie, ramiona, plecy i klatkę piersiową. 9-letni Olek potrzebuje pomocy

Źródło:
Fakty TVN

Centymetr kwadratowy - tyle zostało wymierającego w Polsce gatunku mchu na torfowisku na Lubelszczyźnie. Samorządowcy wciąż wydają zgody na eksploatację torfu, nieraz mimo sprzeciwów regionalnych dyrekcji ochrony środowiska, bo wartość torfowisk w kontekście zmian klimatycznych i zapobieganiu powodziom jest nie do przecenienia. W Starym Stręczynie sprawą zajmuje się już prokuratura.

Wymierający gatunek zniszczony, cenne torfowisko wyeksploatowane. Sprawę bada prokuratura

Wymierający gatunek zniszczony, cenne torfowisko wyeksploatowane. Sprawę bada prokuratura

Źródło:
tvn24.pl

890 błędów, z czego ponad 200 o charakterze krytycznym zawierała dokumentacja projektowa rozbudowy szpitala we Włocławku. W efekcie dwa nowe budynki, które miały być gotowe w 2023 roku do teraz znajdują się w stanie surowym i nie zostaną oddane do użytku wcześniej niż za trzy lata. A cała inwestycja zamiast planowanych 155 milionów będzie kosztować ponad 400 milionów złotych.

Czekają na nowy szpital, NIK zawiadamia CBA. "208 błędów krytycznych"

Czekają na nowy szpital, NIK zawiadamia CBA. "208 błędów krytycznych"

Źródło:
tvn24.pl