Zapowiadaliśmy, że jeżeli będzie dobra sytuacja budżetu, to będziemy chcieli ten program rozwijać - tak Jacek Sasin, przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów, komentował spekulacje prasowe dotyczące zmian w programie 500 plus. - I jest bardzo dobra. To nie oznacza jednak, że możemy pełnymi garściami rozdawać - dodał. Gość "Jeden na jeden" podkreślał, że partia rządząca "musi do tego podchodzić ostrożnie".
Polityk PiS został zapytany o możliwe rozszerzenie grupy rodzin, które będą mogły skorzystać z programu 500 plus. "Super Express" informował w środę, że kierownictwo partii rządzącej planuje podwyższyć próg dochodowy na pierwsze dziecko z 800 zł do 1050 zł. Zmiany mają zostać ogłoszone podczas konwencji samorządowej PiS planowanej na 14 kwietnia.
"Musimy to wszystko brać pod uwagę"
- Po to jest ta konwencja, żeby móc zakomunikować to, co mamy do powiedzenia Polakom - mówił Sasin.
Minister z kancelarii premiera dodał, że PiS "pracuje nad różnymi projektami, które chce Polakom zaproponować teraz i w następnych miesiącach".
- Nie działamy tylko pod wybory - stwierdził.
Sasin zapowiedział, że ewentualne rozszerzenie programu 500 plus PiS zakładało od dłuższego czasu.
- Od początku zapowiadaliśmy, że jeżeli będzie dobra sytuacja budżetu, to będziemy chcieli ten program rozwijać, tak jak inne programy społeczne - wyjaśnił.
- Musimy rzeczywiście bardzo ostrożnie do tego podchodzić. Mamy tę szalę: z jednej strony finanse publiczne, a z drugiej oczekiwania bardzo wielu grup społecznych, żeby móc z tego skorzystać w dobrej sytuacji gospodarczej. Musimy to wszystko brać pod uwagę - ocenił Sasin.
Polityk PiS dodał, że sytuacja gospodarcza w Polsce "jest bardzo dobra". - To nie oznacza, że możemy pełnymi garściami rozdawać - podkreślił.
"10 kwietnia powinien nasz wszystkich połączyć"
Minister w kancelarii premiera odniósł się również do środowego spotkania kierownictwa PiS w siedzibie partii przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie.
- Dotyczyło 10 kwietnia i tego, co się będzie działo w związku z kolejną rocznicą tragedii - mówił polityk.
W ramach obchodów ósmej rocznicy katastrofy smoleńskiej przewidziano m.in. odsłonięcie pomnika jej ofiar na pl. Piłsudskiego i kamienia w miejscu, w którym ma stanąć monument byłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Sasin potwierdził, że podczas odsłonięcia pomnika przemawiać będzie prezes PiS Jarosław Kaczyński. - Chcemy również, żeby uroczystość swoją obecnością uświetnił także pan prezydent (Andrzej Duda - red.) - dodał.
Gość "Jeden na jeden" powiedział też, że zaproszenia na uroczystości rocznicowe zostaną wysłane również do polityków opozycji.
- 10 kwietnia to jest taki dzień, który powinien nas wszystkich połączyć. Oczekiwałbym tego, żeby byli obecni politycy różnych opcji, a po drugie, żebyśmy wszyscy się tego dnia zachowali bardzo godnie - oświadczył polityk.
Sasin zapowiedział również, że monument przedstawiający Lecha Kaczyńskiego zostanie odsłonięty prawdopodobnie 10 listopada.
"Było kilka spraw ostatnio, które nie były łatwe dla PiS"
Komentując sprzeczne sygnały od polityków partii rządzącej w sprawie nagród dla członków rządu Beaty Szydło oraz weta prezydenta Dudy w sprawie tzw. ustawy degradacyjnej, Sasin mówił, że PiS "nie jest partią autorytarną".
- Jak każda partia, jesteśmy zbiorem ludzi mających często na różne sprawy różne poglądy, mających różne temperamenty. Natomiast zgadzamy się co do głównego kierunku, co do naszego programu - wyjaśniał.
Minister dodał, że "było kilka spraw ostatnio, które nie były łatwe dla Prawa i Sprawiedliwości", m.in. kwestia nagród. Zdaniem Sasina politycy PiS nie powinni jednak za nie przepraszać.
Za ubiegły rok premie finansowe otrzymało 21 konstytucyjnych ministrów (od 65 100 zł rocznie do 82 100 zł), 12 ministrów w Kancelarii Premiera Rady Ministrów (od 36 900 zł rocznie do 59 400 zł) oraz była premier Beata Szydło (65 100 zł). Decyzji o nagrodach broniła w Sejmie była szefowa rządu, argumentując, że "te pieniądze się im (ministrom - red.) po prostu należały".
- Jesteśmy pokorni, dlatego też te nagrody nie były nagrodami ukrytymi, tajnymi. Były rzeczywiście pewną częścią wynagrodzenia za pracę - komentował Sasin.
Odnosząc się do słów Beaty Szydło gość "Jeden na jeden" powiedział, że została "rozpętana histeria przez opozycję". - Być może należało bardziej powściągnąć się w tej sprawie, ale tę kwestię już mamy za sobą - ocenił.
"Muszą być wskazani winni tej sytuacji"
Sasin był pytany również o zapowiedź powstania sejmowej komisji śledczej ds. nieprawidłowości dotyczących przede wszystkim podatku VAT.
- Ona musi powstać w najbliższym czasie i powstanie rzeczywiście. Nie wykluczam, że na najbliższym posiedzeniu Sejmu ten wniosek pojawi się ze strony klubu Prawa i Sprawiedliwości - potwierdził gość "Jeden na jeden".
Najbliższe posiedzenie Sejmu odbędzie się w dniach 11-12 kwietnia.
- Ponad 250 miliardów złotych wypłynęło z budżetu państwa. Muszą być wskazani winni tej sytuacji - dodał.
Sasin podkreślił, że w sprawie wyłudzeń podatku VAT "nie może być tak jak dotychczas, że mamy gigantyczną aferę i nie ma winnych i nikt nie wie, kto za to odpowiada".
W jego ocenie, w trakcie prac komisja śledcza ds. VAT powinna przesłuchać m.in. kierownictwo Ministerstwa Finansów z ubiegłych lat, w tym szefa resortu w czasach koalicji PO-PSL Jacka Rostowskiego.
Według Sasina, Rostowski jest "kluczową postacią tej sprawy".
- Sam widziałem pisma kierowane do ministra finansów, chociażby przez prof. (Witolda - red.) Modzelewskiego, który zwracał uwagę na patologie w tym systemie (podatkowym - red.) i wtedy, kiedy miliardy wypływały. Odpowiedź ministra Rostowskiego była taka, że resort nie dostrzega tego problemu - mówił szef Komitetu Stałego Rady Ministrów.
Autor: PTD//plw / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24