Białoruskie media poinformowały 4 września o zatrzymaniu zakonnika Grzegorza Gawła w mieście Lepel na północy Białorusi. Zarzucono mu szpiegostwo w związku z rzekomym zbieraniem informacji na temat planowanych rosyjsko-białoruskich ćwiczeń wojskowych Zapad-2025.
Dzień później białoruskie ministerstwo spraw zagranicznych podało, że przekazało charge d’affaires ambasady Polski "zdecydowany protest w związku dopuszczeniem się szpiegostwa" przez Gawła.
Białoruskie organizacje praw człowieka, w tym "Wiasna" i białoruski PEN Club, zażądały zrewidowania wyroków i decyzji o aresztowaniu 15 osób uznanych ostatnio za więźniów politycznych, w tym Gawła, a także ich zwolnienia, podobnie jak wszystkich pozostałych więźniów politycznych w kraju. Według "Wiasny" jest ich obecnie 1193.
"To prowokacja"
Dzień po zatrzymaniu zakonnika, koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak poinformował, że charge d'affaires ambasady Polski w Mińsku rozmawiał w jego sprawie z przedstawicielami białoruskich władz.
Siemoniak ocenił, że cała sprawa to "akcja reżimu Łukaszenki". - Nie mamy wątpliwości, że to jest po prostu prowokacja, kolejna. To jest branie zakładników z ciężkim oskarżeniem. Polskie służby specjalne nie mają nic wspólnego z tą osobą - zapewnił. Dodał, że ta sytuacja "wpisuje się w cały ciąg wrogich działań Białorusi wobec Polski".
Autorka/Autor: js/ads
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Vladimir Gudvin/Shutterstock