O "indyjskim tropie afery wizowej" w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, która kosztowała stanowisko wiceministra Piotra Wawrzyka, donosi w piątek "Gazeta Wyborcza". Jak czytamy, dochodzenie prowadzone przez CBA w MSZ ma związek z "międzynarodowym śledztwem dotyczącym działalności indyjskiej spółki VFS Global, pośrednika w zdobywaniu wiz". Według informatora dziennika, "na poziomie polskich służb konsularnych dochodzi do nieprawidłowości skutkujących masowym wydawaniem wiz".
31 sierpnia premier Mateusz Morawiecki odwołał Piotra Wawrzyka z funkcji sekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Jak wyjaśnił resort dyplomacji, powodem tej decyzji był "brak satysfakcjonującej współpracy". "Gazeta Wyborcza", powołując się na swojego informatora z MSZ, przekazała, że 31 sierpnia do budynku resortu dyplomacji weszli agenci służb specjalnych, prawdopodobnie CBA, przesłuchali kierownictwo departamentu konsularnego i dyrektora generalnego MSZ. Niedługo później tego samego dnia premier Morawiecki zdecydował o odwołaniu Wawrzyka.
CZYTAJ WIĘCEJ: Doniesienia o wizach od Polski za pieniądze. "To się nazywa wprost obłuda i hipokryzja"
"Indyjski trop afery wizowej" w MSZ
W piątek "Wyborcza" w artykule "Indyjski trop afery wizowej" informuje ponadto, że akcja CBA w resorcie dyplomacji ma związek z "międzynarodowym śledztwem dotyczącym działalności indyjskiej spółki VFS Global, pośrednika w zdobywaniu wiz". Gazeta donosiła niedawno o procederze korupcyjnym, który miał umożliwić "napływ do Europy dziesiątków tysięcy imigrantów za pośrednictwem międzynarodowych firm rekruterskich". Według ustaleń dziennika to one stały za projektem rozporządzenia ministra Wawrzyka w sprawie ułatwień wizowych dla robotników tymczasowych z około 20 państw, w tym krajów islamskich. Jak się zdaje, ani premier Mateusz Morawiecki, ani prezes Jarosław Kaczyński nie mieli pojęcia o skali napływu migrantów do Polski za pośrednictwem agencji pracy tymczasowej. W 2022 roku było ich około 200 tysięcy, z czego przeszło 130 tysięcy pochodziło z krajów muzułmańskich" - napisała gazeta.
Informator dziennika twierdzi w piątkowym artykule, że CBA "zostało zmuszone do działania". Jak dodaje, "to na poziomie polskich służb konsularnych dochodzi do nieprawidłowości skutkujących masowym wydawaniem wiz, które umożliwiają dostanie się do strefy Schengen cudzoziemców pochodzących z krajów, gdzie występuje zagrożenie terrorystyczne".
Według "Wyborczej" w trakcie działań w Centrum Decyzji Wizowych MSZ w Łodzi CBA przejęło dokumentację dotyczącą współpracy ministerstwa ze spółką VFS Global. "Dokładnie chodzi o kontrakt na pośrednictwo wizowe, który VFS Global miał mieć na obsługę Centrum" - precyzuje dziennik. VFS to indyjska korporacja specjalizująca się w "outsourcingu wizowym i usługach technologicznych", która współpracuje z rządami 70 państw. "Rola VFS ogranicza się do pośrednictwa w kierowaniu wniosku wizowego i pomocy w jego wypełnieniu" - czytamy na łamach "GW".
"Problem w tym, że obecnie nie ma praktycznie możliwości złożenia wniosku w innym trybie niż przez usługę VFS" - zauważa dziennik. "Media społecznościowe pełne są informacji o tym, jak VFS blokuje zewnętrzną możliwość wypełnienia wniosku wizowego (używa do tego m.in. botów), tworząc swoisty monopol na te czynności. (...) Do osób, którym nie udało się złożyć wniosku wizowego, zgłaszają się pracownicy VFS, oferując pomoc za kwoty między 500 a 800 euro" - donosi "Wyborcza".
CZYTAJ WIĘCEJ: Posłowie o 350 tysiącach "budzących podejrzenia wiz", kolejna kontrola w resorcie. Oświadczenie wiceministra
MSZ o współpracy z VFS Global
W kwietniu w Łodzi zainaugurowano nowe Centrum Decyzji Wizowych, które miało przejąć obsługę procesu wydawania wiz. Minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau podkreślał, że otwarcie tej instytucji będzie ogromnym ułatwieniem. Powstanie centrum związane było z rozporządzeniem MSZ wprowadzającym tak zwany outsourcing wizowy dla robotników tymczasowych z 21 państw. W lipcu - po ostrej krytyce ze strony opozycji - PiS wycofało się z dalszych prac nad projektem.
"GW" zwraca uwagę, że większość migrantów przybywających do Polski pod pretekstem zamiaru podjęcia pracy w naszym kraju wyjeżdża dalej na zachód Europy. Jak pisze "Wyborcza", to właśnie "masowy napływ migrantów z polskimi wizami zaalarmował służby państw Unii Europejskiej, które uznały, że strona polska nie prowadzi wymaganych wobec niektórych krajów procedur weryfikujących ich obywateli pod kątem bezpieczeństwa".
Dziennikarze "Gazety Wyborczej" zapytali w MSZ, czy projekt powołania Centrum Decyzji Wizowych w Łodzi zakładał współpracę z firmą VFS Global, a także, czy resort współpracuje z indyjską spółką w zakresie wniosków wizowych. Odpowiedź ministerstwa zawiera sprzeczne informacje - stwierdza "GW".
"MSZ nie łączy żadna umowa z VFS Global. Podmioty posiadające prawo do posługiwania się znakiem towarowym VFS Global posiadają umowy (...) z 7 polskimi placówkami zagranicznymi: Ambasadą RP w Białorusi oraz Konsulatami Generalnymi RP w Grodnie i Brześciu, Ambasadą RP w Turcji i Konsulatem Generalnym RP w Stambule, Ambasadą RP w Indiach, Ambasadą RP w Chinach. Zawarcie umów nastąpiło w oparciu o procedury zamówień publicznych" - napisało MSZ.
Resort twierdzi zatem, że nie współpracuje z VFS, ale polskie ambasady i konsulaty już tak.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: gov.pl