Huk słyszany w Radomiu, określany też jako odgłosy wybuchów, był spowodowany falą uderzeniową wytwarzaną przy przekraczaniu bariery dźwięku. Jak wyjaśniło wojsko, związane to było z lotem szkoleniowym dyżurnej pary myśliwców F-16. - Chcieliśmy sprawdzić możliwości jej użycia, jakie są procedury, w jakim tempie te samoloty są gotowe do użycia - wyjaśnił wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz.
We wtorek późnym popołudniem ogromny huk zaniepokoił mieszkańców Radomia i okolic. Sprawę zgłaszali do policji i straży pożarnej. Mówili, że słyszeli "dwa wybuchy". Podobnych zgłoszeń było kilkadziesiąt. Jak się okazało, huk spowodowały przekraczające barierę dźwięku polskie myśliwce.
CZYTAJ WIĘCEJ: Huk było słychać w promieniu kilkudziesięciu kilometrów
Start pary dyżurnej F-16
W środę o ćwiczenia te był pytany wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz. - Jeżeli chodzi o ćwiczenia i treningi, które są przygotowywane i realizowane przez Siły Zbrojne, one mają różny charakter: są te planowe i są również te okazjonalne, które są związane ze szczególnymi sytuacjami. W istocie wczoraj taki trening odbywał się z zaangażowaniem pary dyżurnej i chcieliśmy sprawdzić możliwości jej użycia, jakie są procedury, w jakim tempie te samoloty są gotowe do użycia - tłumaczył.
Dodał, że samoloty otrzymały określone zadanie: "intruz w przestrzeni powietrznej Rzeczypospolitej Polskiej". - Oczywiście tym intruzem był podgrywający (inny samolot udający intruza - red.), który realizował określone zadanie na niskiej wysokości, ale tego typu szkolenia były organizowane, są organizowane, ale i będą organizowane. Ze względu na sytuację za naszą wschodnią granicą my musimy mieć wojsko w pełnej gotowości - powiedział.
Wojciech Skurkiewicz zwrócił przy tym uwagę, że polskie siły powietrzne dbają o bezpieczeństwo nie tylko Polski, ale też Słowacji i państw bałtyckich.
Wiceszef MON: wyszliśmy z pewnej strefy komfortu
Wiceminister pytany, dlaczego do mieszkańców Radomia i okolic nie wysłano ostrzeżenia o planowanych ćwiczeniach, zaznaczył, że o treningu wiedziała "bardzo wąska grupa osób". - Ten trening nie miałby sensu, gdyby wiedzieli wszyscy - ocenił. - Niestety muszę przeprosić, nie tylko mieszkańców ziemi radomskiej, ale również innych regionów Polski. Takie ćwiczenia będą realizowane przez Siły Zbrojne i takie ćwiczenia będą się zdarzały - zaznaczył.
Przypomniał, że podobne zaniepokojenie kilkanaście miesięcy temu wzbudził przejazd kolumn pojazdów wojskowych między innymi drogą krajową nr 12 w okolicach Zwolenia. - Mieliśmy wtedy też dziesiątki, jak nie setki interwencji i telefonów z pytaniem, co się dzieje, czy to już wojna, czy wojsko jedzie na wschód. Niestety wyszliśmy z pewnej strefy komfortu. Dzisiaj Wojsko Polskie jest po to, aby pokazywać, czym dysponuje i jakie ma środki, jakie ma możliwości również przerzutu. Przepraszamy za pewnie niedogodności, ale takie są wymagania współczesnej sytuacji geopolitycznej - zaznaczył
"Nie sposób byłoby codziennie komunikować, że ćwiczenia się odbywają"
Wcześniej źródła huku w okolicach Radomia wyjaśniała w rozmowie z reporterem TVN24 major Ewa Złotnicka, zastępczyni rzecznika prasowego Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych. - Te "wybuchy", czy huki, były spowodowane falą uderzeniową, która jest wytwarzana podczas przekraczania bariery dźwięku przez samoloty odrzutowe - wyjaśniała.
Dodała, że "to wszystko było związane z wykonywanymi wczoraj przez nasze samoloty odrzutowe F-16 lotami szkoleniowymi w ramach rutynowych, zaplanowanych ćwiczeń, których celem jest sprawdzenie naszej gotowości bojowej". Była też pytana, jak wyglądają procedury dotyczące organizowania takich ćwiczeń.
- Siły Zbrojne przeprowadzają wiele ćwiczeń w ciągu całego roku. Wszystkie takie przedsięwzięcia są planowane, ponieważ odbywają się na różnych terenach, nie tylko poligonowych. Są one uzgadniane i planowane z władzami samorządowymi. Ale tak naprawdę Wojsko Polskie ćwiczy każdego dnia. To są też takie małe ćwiczenia, typowe loty szkoleniowe, gdzie nie sposób byłoby codziennie komunikować, informować, że ćwiczenia się odbywają. Chodzi nam o bezpieczeństwo operacji wykonywanych i bezpieczeństwo informacji - podkreśliła. Dodała, że "nadrzędnym celem jest to, żeby wojsko było dobrze wyszkolone, żeby gotowość bojowa była na jak najwyższym poziomie".
Ćwiczenia lotnictwa
Jeszcze we wtorek zdjęcie wykonane przez pilota myśliwca w trakcie lotu opublikowało Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych, pisząc na Facebooku o "powitaniu niezapowiedzianych gości". Godzinę później, na portalu X (dawniej Twitter) Dowództwo Generalne napisało: "Ćwiczenia to element treningu - to był niezapowiedziany sprawdzian naszych sił - zadanie wykonane. Brawo Siły Powietrzne".
Pytana o te wpisy major Złotnicka odpowiedziała: Nie chcę wypowiadać się za posty umieszczane przez inne jednostki. Nie były to posty naszego dowództwa. - Dla nas jest najważniejsza oczywiście spójność komunikacji, przejrzystość i jasność, aby społeczeństwo wiedziało, jakie ćwiczenia, jakie zadania wojsko wykonuje, dlaczego się szkoli, dlaczego jest to tak ważne. Zwłaszcza w czasie toczącej się za naszymi granicami wojny - podkreśliła.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24