Jestem zasmucony, że z partii wolności można wylecieć za słowo, opinię - w ten sposób profesor Jan Hartman komentował w TVN24 wyrzucenie go z Twojego Ruchu, do którego doszło w wyniku jego tekstu o kazirodztwie. - Pan profesor postawił nas w sytuacji bez wyjścia - tłumaczył z kolei Michał Kabaciński z TR.
Prof. Jan Hartman został wykreślony z rejestru członków Twojego Ruchu. Powodem jest publikacja dotycząca kazirodztwa - poinformowało we wtorek wieczorem biuro prasowe TR. Jak napisano we wtorkowym komunikacie, kontrowersyjny wpis Hartmana na blogu tygodnika "Polityka" "w odczuciu Zarządu Krajowego Twojego Ruchu oraz opinii publicznej narusza wizerunek i dobre imię partii, co stanowi rażące naruszenie statutu Twojego Ruchu"
- Jestem zasmucony, że z partii wolności można wylecieć za słowo, opinię - komentował Hartman wieczorem na antenie TVN24. I dodał: - Jest to błąd, bardzo źle się stało.
Hartman powiedział, że jest zszokowany. - Nie zgadzam się z tą decyzją - podkreślił i jak dodał, felieton stał się tylko pretekstem do jego wyrzucenia z partii. Informację o tym - jak powiedział - otrzymał do Janusza Palikota SMS-em o treści "postanowiliśmy się z Tobą pożegnać".
Decyzję partii tłumaczył Michał Kabaciński z Twojego Ruchu. - Pan profesor postawił nas w sytuacji bez wyjścia. W obliczu tego skandalicznego wpisu nie mogliśmy zachować się inaczej - powiedział. - Ubolewamy, ale skandaliczna wypowiedź musiała się spotkać z taką reakcją - wyjaśnił.
O łamaniu tabu
- Dzisiaj cała Polska komentuje tekst, którego nie czytała, urządza się polowanie na czarownice - mówił wcześniej Hartman w "Faktach po Faktach". Wpis został skasowany kilka godzin po publikacji, ale to nie Hartman go usunął. Najprawdopodobniej zrobił to serwis Polityka.pl, gdzie profesor prowadzi bloga. Dodał, że tekst wróci w środę i wtedy wszyscy przekonają się, że "to tylko felieton i tam nie ma żadnej sensacji". Jak podkreślał, jego celem było przekazanie tego, co "profesorowie etyki przy rządzie RFN podnoszą w kwestii kazirodztwa". Hartmana zainspirowała dyskusja, która w ostatnich dniach przetoczyła się w Niemczech po tym, jak tamtejsza Rada Etyki zaproponowała, aby zmienić prawo i odstąpić od karania kontaktów seksualnych między dorosłym rodzeństwem. - Jest rzeczą niezwykłą, że łamie się tabu i, że dyskutuje się o tym na tak wysokim szczeblu - podkreślił.
"Ja tylko referuję"
Zaznaczył, że ten temat istnieje w kulturze. - Istnieje w filmie, w poezji, także w reportażu, ale jeszcze felietoniście nie pozwala się tym zająć. Proszę zobaczyć jaka jest różnica w kulturze politycznej pomiędzy Polską a Niemcami, tam profesorowie o tym dyskutują, wszczynają debatę na bardzo poważny temat, na temat związków, których są tysiące, ale tych profesorów nie ciąga się przed komisję dyscyplinarną, nie urządza się na nich polowania - zauważył. I dodał, że jego tekst jest tylko "felietonem, który referuje kazirodztwo w formie literackiej i nie ma pretensji do naukowości".
Na pytanie, czy jest autorem słów "jeśli udaje się powiązać harmonijnie miłość macierzyńską albo bratersko-siostrzaną z miłością erotyczną, to osiąga się nową, wyższą jakość miłości i związku", odparł, że to przytoczenie argumentu, który się pojawił w niemieckiej dyskusji. - Ten tekst jest referujący - stwierdził. Zapytany o kolejny fragment, "w dobie skutecznej antykoncepcji czas postawić sobie pytanie: co właściwie może dziś służyć za usprawiedliwienie zakazu kazirodztwa?", odparł, że doktryna, która stoi za bardzo surowym traktowaniem kazirodztwa jest zupełnie niespójna ze współczesną doktryną prawną, bo z jednej strony podaje się argumenty religijne, a z drugiej eugeniczne, których nigdzie indziej się nie stosuje. - Chodzi o to, że dzieci z takich związków mogą urodzić się niepełnosprawne. Innym parom, które są zagrożone takim problemem się takich argumentów nie przedstawia - powiedział.
"Rozpoczęliśmy dyskusję"
Zdaniem Hartmana burza wokół jego wpisu na blogu, "w pewnym sensie rozpoczęła dyskusję o kazirodztwie". - Ta dyskusja nas czeka, dotrze do nas tak czy inaczej - ocenił.
I dodał: - Okaże się, że jest bardzo dużo ludzi, rodzeństw przyrodnich, które żyją ze sobą, cierpią, bo są przestępcami. Na pytanie jaka jest jego prywatna opinia w tym temacie, odpowiedział, że "jest w tej sprawie laikiem i chciałby najpierw wysłuchać dyskusji". - Mam konserwatywne poglądy i staram się być ostrożny - podkreślił.
"Prowokacja w złym stylu"
Obecny w studiu poseł Polski Razem Jacek Żalek ocenił, że tekst Hartmana to "prowadzona w złym stylu prowokacja". - Ta dyskusja tak prowadzona ma charakter prowokacji, oswajania z dewiacjami, na przykład jak było z parami homoseksualnymi - powiedział. W jego opinii to, co się teraz dzieje, może posłużyć jako usprawiedliwienie dla dewiacji. - Trudno nie mieć skojarzeń, że ojciec z dewiacjami może chcieć wykorzystać swoją córkę, mówiąc, że chce jej okazać miłość, bo tak przecież mówił profesor Hartman z najstarszego uniwersytetu w Polsce - podkreślił. I dodał, że "od profesora wymaga się większej odpowiedzialności".
Od słów profesora odciął się także Twój Ruch. Jan Hartman powiedział w TVN24, że poprosił partię o skierowanie sprawy do sądu koleżeńskiego. Jednak sprawa została rozpatrzona szybko i kategorycznie. Niedługo po emisji programu "Fakty po Faktach" Zarząd Krajowy Twojego Ruchu postanowił wykreślić Jana Hartmana z rejestru członków.
Autor: eos/tr/kwoj / Źródło: tvn24