"Popieramy akcję protestacyjną nauczycieli. PiS z budżetu daje miliardy na propagandę partyjną. My po wyborach znajdziemy w budżecie pieniądze na 1000 złotych brutto podwyżki dla nauczycieli" - zapowiedział na Twitterze przewodniczący PO Grzegorz Schetyna. Zwrócił się przy tym do związkowców z prośbą, by strajk nauczycieli "jak najmniej dotknął uczniów".
Grzegorz Schetyna odniósł się w poniedziałek w internetowym wpisie do postulatów nauczycieli w sprawie podwyższenia wynagrodzeń zasadniczych o tysiąc złotych.
"Popieramy akcję protestacyjną nauczycieli. PiS z budżetu daje miliardy na propagandę partyjną. My po wyborach znajdziemy w budżecie pieniądze na 1000 zł brutto podwyżki dla nauczycieli" - zapowiedział przewodniczący PO.
Schetyna prosi, aby strajk "jak najmniej dotknął uczniów"
- Dzisiaj rząd PiS nie chce słuchac środowiska, nie chce pomóc polskiej szkole. Dziś nie ma pieniędzy dla nauczycieli, więc bardzo wyraźnie chcę powiedzieć: po wyborach październikowych zrealizujemy oczekiwania środowiska nauczycielskiego i znajdą się pieniądze na podwyżki dla nich. To jest tysiąc złotych brutto dla każdego nauczyciela - powtórzył Schetyna na nagraniu zamieszczonym w internecie.
"Proszę jednocześnie związki zawodowe i samorządy, by Strajk Nauczycieli jak najmniej dotknął uczniów" - napisał na Twitterze przewodniczący Platformy Obywatelskiej.
Popieramy akcję protestacyjną nauczycieli.
— Grzegorz Schetyna (@SchetynadlaPO) 18 marca 2019
PiS z budżetu daje miliardy na propagandę partyjną. My po wyborach znajdziemy w budżecie pieniądze na 1000zł brutto podwyżki dla nauczycieli
Proszę jednocześnie związki zaw. i samorządy, by #StrajkNauczycieli jak najmniej dotknął uczniów pic.twitter.com/eu8sJwYeMG
Tym samym lider PO odniósł się do słów przewodniczącego ZNP Sławomira Broniarza, który w sobotę w Radiu ZET przypomniał między innymi, że w kompetencji nauczycieli, rad pedagogicznych, leży klasyfikowanie, ocenianie i promowanie uczniów. W niedzielę Broniarz przeprosił za te słowa, tłumacząc, że jego słowa nie były skierowane do rodziców, a miały być "wyraźnym sygnałem" i "próbą obudzenia i otrzeźwienia pani minister [edukacji narodowej - przyp. red.] Anny Zalewskiej i rządu".
"Nie wyobrażam sobie, żeby do czegoś takiego doszło"
Do sytuacji wokół strajku nauczycieli odniósł się w poniedziałek również premier Mateusz Morawiecki.
- Apeluję i bardzo proszę związki zawodowe, żeby ostudzić emocje, a już żadną miarą nie powinno dochodzić do takiego szantażu moralnego, na jaki pozwolił sobie przewodniczący Broniarz, gdzie groził rodzicom, uczniom. Absolutnie nikt w takim języku nie powinien mówić - podkreślał premier. - Nie wyobrażam sobie, żeby do czegoś takiego doszło - dodał.
- Mam świadomość jak to jest ważny problem. Bardzo gorąco apelowałbym o to, żeby nie było tutaj emocji - powiedział szef rządu.
Nauczyciele decydują o strajku
Od 5 marca trwa referendum strajkowe zorganizowane przez Związek Nauczycielstwa Polskiego w ramach prowadzonego sporu zbiorowego. Potrwa do 25 marca. Odbywa się we wszystkich szkołach i placówkach, z którymi w ramach sporu zbiorowego zakończono etap mediacji, nie osiągając porozumienia co do żądania podwyższenia wynagrodzeń zasadniczych o tysiąc złotych.
Jeśli taka będzie wola większości pracowników oświaty, wyrażona w referendum, strajk ma się rozpocząć 8 kwietnia.
Oznacza to, że jego termin może się zbiec z zaplanowanymi na kwiecień egzaminami zewnętrznymi: 10, 11 i 12 kwietnia ma się odbyć egzamin gimnazjalny, a 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasistów. 6 maja mają się rozpocząć matury.
Autor: mjz//now / Źródło: tvn24