Chcę wystartować do Senatu z okręgu podwarszawskiego jako kandydat niezależny. Jeśli się dostanę, nie będę pobierał żadnych pieniędzy - powiedział w "Kropce nad i" w TVN24 mec. Roman Giertych. - Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby PiS nie wygrało wyborów - dodał.
Roman Giertych - jak powiedział - bardzo by chciał, żeby Prawo i Sprawiedliwość nie wygrało wyborów parlamentarnych na jesieni. - Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby PiS tych wyborów nie wygrało - podkreślił. - W tych wyborach na 99 proc. postanowiłem kandydować do Senatu jako kandydat niezależny - dodał.
- Wielokrotnie w wywiadach mówiłem, że zaangażuję się w jakiś sposób w politykę, jeżeli będę widział, że PiS zmierza ku władzy - wyjaśnił.
"Nie będę pobierał pieniędzy z Senatu"
Były wicepremier chce wystartować z okręgu podwarszawskiego. Wyjaśnił, że to będzie jego symboliczne włączenie się do polityki. - Nie zlikwiduję kancelarii. Nadal będę w niej pracował, jeżeli dostanę się do Senatu. Nie będę z Senatu pobierał żadnych pieniędzy - zapowiedział.
Stwierdził, że nie chce być na listach PO. - Nie czułbym się dobrze. Po drugie pomimo przyjaciół, jakich tam mam, PO dobrze by się ze mną nie czuła - wyjaśnił. Zaznaczył, że liczy jednak na poparcie PO i PSL.
Zdaniem mecenasa Giertycha to, że PO "skręca w lewo, to jest błąd strategiczny". - To błąd, który kosztował Bronisława Komorowskiego prezydenturę - zauważył. W jego przekonaniu Platforma powinna walczyć o środek sceny politycznej, czyli powinna iść na prawo, a nie na lewo.
"PiS stoi za aferą podsłuchową"
B. wicepremier odniósł się do afery podsłuchowej i jej konsekwencji. Jego zdaniem prokuratura pochopnie ujawniła wszystkim pełnomocnikom materiały ze śledztwa w ten sposób, że umożliwiła kopiowanie. - Natomiast bardzo mnie interesuje, dlaczego nawet pełnomocnikom nie udzielono dostępu do materiałów tajnych. Tym bardziej mnie to interesuje, że coraz szersze są informacje wypływające z różnych źródeł, że w tych materiałach znajdują się bilingi wiążące całą aferę podsłuchową z Prawem i Sprawiedliwością - powiedział Giertych.
Dodał, że chciałby, żeby prokuratura do tego się ustosunkowała. - Chciałbym, żeby prokuratura ujawniła bilingi pomiędzy kelnerami a różnymi osobami z życia publicznego i życia służb za czasów Mariusza Kamińskiego, które być może rzucą nowe światło na całe wydarzenie - zaznaczył.
Giertych uważa, że "za aferą podsłuchową stoi PiS". Dodał, że jego zdaniem aferę podsłuchową sprokurowały te same osoby, które odpowiadają za aferą hazardową. - Ciekawe, że nagle pojawiają się taśmy i mamy tylko polityków Platformy Obywatelskiej - powiedział i ocenił, że to nie jest przypadek.
- Wydaje mi się, że mamy do czynienia z taką sytuacją, która pozwala używać słów "pełzający zamach stanu" (takiego określenia użył w wywiadzie były marszałek Sejmu Radosław Sikorski) - dodał.
Autor: js//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24