Rząd szykuje istne polowanie na kierowców - uważa Joanna Senyszyn z SLD, która w "Faktach po Faktach" w TVN24 krytykowała rządowy plan stawiania kolejnych fotoradarów. Pomysłu bronił Paweł Zalewski z PO, tłumacząc, że ma on zmniejszyć liczbę ofiar wypadków na drogach. Tych, jak podkreślił, w ubiegłym roku było 3,5 tysiąca.
Na początku roku minister transportu Sławomir Nowak oraz szef MSW Jacek Cichocki zaprezentowali projekt Narodowego Programu Poprawy Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Zakłada on m.in. odbieranie prawa jazdy za podwójne przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym, 160 kolejnych fotoradarów, nowe radiowozy z wideorejestratorami oraz większą liczbę policjantów na drogach.
Senyszyn: rząd chce łupić kierowców
Joanna Senyszyn przekazała, że SLD przygotował projekt antyfotoradarowej ustawy. Zakłada ona, że środki z mandatów miałyby zasilić centralny fundusz budowy dróg, a nie fundusze gminne. Tak, żeby gminy nie były zainteresowane łupieniem kierowców - wyjaśniła europosłanka. Po drugie odległość pomiędzy fotoradarami miałaby być niemniejsza niż dwa kilometry. Trzecie założenie ustawy to możliwość stawiania fotoradarów wyłącznie w terenie zabudowanym. W terenie niezabudowanym miałoby być to możliwe tylko w "nadzwyczajnych okolicznościach". - W tej chwili to istne polowanie na kierowców, które rząd nam szykuje - oceniła Senyszyn. Plany rządu nazwała "skandalicznymi". - Nie lubimy, żeby złodzieje nas pouczali, że nie należy kraść - dodała. Senyszyn chwaliła pomysł "protestu", który zakłada, by jeździć z dozwoloną prędkością. - Trzeba mieć świadomość, że minister Rostowski i cały rząd chce łupić kierowców nie po to, żeby zwiększać bezpieczeństwo na drogach tylko, żeby zdobywać pieniądze do budżetu. To prostu niemoralne - stwierdziła. - Najpierw bezpieczne drogi, potem fotoradary. Nie odwrotnie - podsumowała.
Zalewski: mnie też czasami zdarzy się przekroczyć prędkość
Paweł Zalewski z PO protestował, by rząd nazywać "złodziejami". - To skrajna nieodpowiedzialność dawanie złego przykładu - powiedział. Jak podkreślił w ubiegłym roku na drogach w wypadkach zginęło 3,5 tys. osób. - To ofiary przekraczania prędkości i brawury - mówił. Jak tłumaczył, rząd fotoradarami chce z tym walczyć. - Jak pani Senyszyn może mówić rodzinom tych ludzi, żeby prowadzić jakąś akcję protestacyjną? - pytał. Przyznał jednak rację, że wszystkie lokalizacje fotoradarów powinny być uzasadnione. - Mnie też czasami zdarzy się przekroczyć prędkość i nie jestem z tego powodu dumny - powiedział także.
Poncyljusz: musi skończyć się łamanie prawa
- Rządowi należy się kubeł zimnej wody - uważa europoseł PJN Paweł Poncyljusz. Przyznał też, że problemem są radary tzw. samorządowe. W ich przypadku rząd nie ma wpływu na lokalizację. - Generalna Dyrekcja (Dróg i Autostrad - red.) powinna na swojej stronie opisać wszystkie fotoradary, gdzie są - apelował w TVN24.
Europoseł dodał, że należy zwrócić również uwagę na zbędne ograniczenia prędkości, które powstają np. na nowowyremontowanych trasach szybkiego ruchu. Poncyljusz podkreślał jednak, że nie można popierać nagminnego przekraczania prędkości. - Trzeba powiedzieć sobie uczciwie: musi się skończyć łamanie prawa i "dawanie buta" - powiedział.
Akcja "Fotoradary" w Kontakcie24. Pokaż, gdzie są niepotrzebne, a gdzie ich brakuje.
Autor: nsz//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24