Na początku roku minister transportu Sławomir Nowak oraz szef MSW Jacek Cichocki zaprezentowali projekt Narodowego Programu Poprawy Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Zakłada on m.in. odbieranie prawa jazdy za podwójne przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym, 160 kolejnych fotoradarów, nowe radiowozy z wideorejestratorami oraz większą liczbę policjantów na drogach.
Senyszyn: rząd chce łupić kierowców
Joanna Senyszyn przekazała, że SLD przygotował projekt antyfotoradarowej ustawy. Zakłada ona, że środki z mandatów miałyby zasilić centralny fundusz budowy dróg, a nie fundusze gminne. Tak, żeby gminy nie były zainteresowane łupieniem kierowców - wyjaśniła europosłanka. Po drugie odległość pomiędzy fotoradarami miałaby być niemniejsza niż dwa kilometry. Trzecie założenie ustawy to możliwość stawiania fotoradarów wyłącznie w terenie zabudowanym. W terenie niezabudowanym miałoby być to możliwe tylko w "nadzwyczajnych okolicznościach".- W tej chwili to istne polowanie na kierowców, które rząd nam szykuje - oceniła Senyszyn. Plany rządu nazwała "skandalicznymi". - Nie lubimy, żeby złodzieje nas pouczali, że nie należy kraść - dodała.Senyszyn chwaliła pomysł "protestu", który zakłada, by jeździć z dozwoloną prędkością. - Trzeba mieć świadomość, że minister Rostowski i cały rząd chce łupić kierowców nie po to, żeby zwiększać bezpieczeństwo na drogach tylko, żeby zdobywać pieniądze do budżetu. To prostu niemoralne - stwierdziła.- Najpierw bezpieczne drogi, potem fotoradary. Nie odwrotnie - podsumowała.
Zalewski: mnie też czasami zdarzy się przekroczyć prędkość
Paweł Zalewski z PO protestował, by rząd nazywać "złodziejami". - To skrajna nieodpowiedzialność dawanie złego przykładu - powiedział. Jak podkreślił w ubiegłym roku na drogach w wypadkach zginęło 3,5 tys. osób. - To ofiary przekraczania prędkości i brawury - mówił.Jak tłumaczył, rząd fotoradarami chce z tym walczyć. - Jak pani Senyszyn może mówić rodzinom tych ludzi, żeby prowadzić jakąś akcję protestacyjną? - pytał.Przyznał jednak rację, że wszystkie lokalizacje fotoradarów powinny być uzasadnione. - Mnie też czasami zdarzy się przekroczyć prędkość i nie jestem z tego powodu dumny - powiedział także.
Poncyljusz: musi skończyć się łamanie prawa
- Rządowi należy się kubeł zimnej wody - uważa europoseł PJN Paweł Poncyljusz. Przyznał też, że problemem są radary tzw. samorządowe. W ich przypadku rząd nie ma wpływu na lokalizację. - Generalna Dyrekcja (Dróg i Autostrad - red.) powinna na swojej stronie opisać wszystkie fotoradary, gdzie są - apelował w TVN24.
Europoseł dodał, że należy zwrócić również uwagę na zbędne ograniczenia prędkości, które powstają np. na nowowyremontowanych trasach szybkiego ruchu. Poncyljusz podkreślał jednak, że nie można popierać nagminnego przekraczania prędkości. - Trzeba powiedzieć sobie uczciwie: musi się skończyć łamanie prawa i "dawanie buta" - powiedział.
Akcja "Fotoradary" w Kontakcie24. Pokaż, gdzie są niepotrzebne, a gdzie ich brakuje.
Autor: nsz//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24