Chcemy powiedzieć sprawcom: teraz wam się to nie uda. Nawet jak wam się udało w przeszłości, to teraz wam się to nie uda - mówił w "Faktach po Faktach" ksiądz Paweł Rytel-Andrianik, rzecznik Konferencji Episkopatu Polski, komentując problem pedofilii w Kościele. - Stajemy ramię w ramię z pokrzywdzonymi - zadeklarował.
Ksiądz Paweł Rytel-Andrianik, rzecznik Konferencji Episkopatu Polski, zapewniał w "Faktach po Faktach", że w Episkopacie jest wola zmierzenia się z problemem nadużyć seksualnych księży.
- Nie tylko jest wola, ale była wola i jest kontynuowana - podkreślił.
- Mówiąc o konkretnych faktach: 2009 rok, pierwsze wytyczne w tej sprawie. Potem uaktualniane, w 2014 roku wysłane do Stolicy Apostolskiej. W 2015 roku - wewnętrzne przepisy Kościoła katolickiego w Polsce, wzorowane na przepisach watykańskich, które są najbardziej restrykcyjne, jeśli chodzi o osoby małoletnie - wyliczał.
Jak mówił, "stajemy ramię w ramię z pokrzywdzonymi, z ofiarami". - I chcemy powiedzieć sprawcom: teraz wam się to nie uda - dodał. - Nawet jak wam się udało w przeszłości, to teraz wam się to nie uda. Jako rzecznik od trzech lat przyglądam się temu i widzę, jak zdecydowanie Konferencja Episkopatu działa, jakie są podejmowane konkretne działania w tej sprawie i widzę, że to przynosi skutek - ocenił.
"Ksiądz dla biskupa to najbliższy współpracownik"
Artur Sporniak z "Tygodnika Powszechnego" zapytany, czy Kościół w Polsce dojrzał już, aby zmierzyć się z problemem nadużyć seksualnych, odpowiedział, że "w dużej mierze problem jest strukturalny, z ustrojem Kościoła, z władzą w Kościele". - Biskup ma pełnię władzy, nad nim kontrolę sprawuje tylko papież. Oczywiście są mechanizmy kontrolne, oddolne, w diecezjach, ale zależą one on woli biskupa - wskazał. - Jeżeli się biskup uprze, to nikt nie jest w stanie go skontrolować oprócz wizytatora papieskiego - dodał. Według Sporniaka, "problem z pedofilią jest taki, że działa mechanizm psychologiczny, który osłabia wolę działania i to jest zrozumiałe".
- Kilka lat temu pytałem jednego z polskich biskupów, dlaczego nie zgłasza, jeśli ktoś zgłasza do niego przypadek nadużyć, dlaczego nie idzie z tym na policję. On się oburzył, mówi: nigdy w życiu nie doniosę na swojego księdza - opowiadał. - Odpowiedziałem: policja ma środki, szybko to zbada, na co powiedział: tak, ale utraciłbym autorytet wśród księży - opowiadał.
Jak zaznaczył, "ksiądz dla biskupa to najbliższy współpracownik".
- Jest zrozumiałe psychologicznie, że jeżeli on jest oskarżany o jakąś straszną rzecz, to włącza się automatycznie odruch obronny, no bo to godzi też w niego - tłumaczył.
"Nasza świadomość powinna się zmieniać"
Kuria archidiecezji warmińskiej poinformowała, że zawiesiła w obowiązkach proboszcza z Orzechowa księdza Romana K. i skierowała jego sprawę do Watykanu.
"Wyrażamy ubolewanie. Zasada zero tolerancji dla nadużyć seksualnych jest dla nas priorytetem" - napisał w oświadczeniu sobotę rzecznik kurii ksiądz Marcin Sawicki.
Kilka dni temu portal OKO.press opisał historię Romana K., proboszcza w warmińskiej wsi Orzechowo pod Dobrym Miastem, który w 2005 roku w USA został skazany za napaść seksualną na 17-letnią dziewczynę. Do samej napaści miało dojść w 2002 roku, kilka dni po tym jak dziewczyna została zgwałcona przez taksówkarza. Według doniesień portalu ksiądz Roman K. odwiedził dziewczynę w domu i wiedząc o jej traumatycznym przeżyciu miał ją doprowadzić do współżycia.
- Biskupi ze względu na swoją władzą są najbardziej odpowiedzialni - mówił Sporniak, pytany o to, czy w innych sprawach można spodziewać się podobnej reakcji. - Ale to my wszyscy stanowimy Kościół, my wszyscy jesteśmy odpowiedzialni. Nasza świadomość powinna się zmieniać i mam nadzieję, że się zmienia świadomość społeczna i wrażliwość - podkreślił.
Jak wskazał, w sprawie z archidiecezji mazurskiej zadziałali dziennikarze. - Oni stanowili mobilizacje dla kurii, dla biskupa. My [dziennikarze - red.] będziemy tropić takie sytuacje i ujawniać, to nasze święte zadanie. Ale właściwie my wszyscy powinniśmy to robić - ocenił.
"To byłoby rozwiązanie, taki coroczny audyt"
Fundacja "Nie Lękajcie Się" przedstawiła na początku października "Mapę kościelnej pedofilii w Polsce", na której zaznaczono wszystkie znane przypadki nadużyć księży. Poinformowano, że w ciągu doby od jej upublicznienia do fundacji przyszło siedemdziesiąt kolejnych zgłoszeń.
Obecne na spotkaniu organizacje pozarządowe chciały powołania państwowej komisji, aby zbadać kościelną pedofilię. Apelowały też, aby w tej komisji nie było przedstawicieli Kościoła.
- W tej kwestii ważna jest transparentność, nie tylko mówienie, czy doniesienia - ocenił ksiądz Rytel-Andrianik, pytany o to, czy Kościół jest gotowy do współpracy z taką świecką komisją.
- Kościół katolicki w Polsce jest zobowiązany prawem Stolicy Apostolskiej i Watykanu. Watykan powiedział tak: Kościół powinien współpracować tam, gdzie jest prawo państwowe, z prawem państwowym. Więc partnerem do rozmowy w tych kwestiach jest prawo państwowe - wskazał.
Artur Sporniak zauważył z kolei, że takie komisje powstają już w Stanach Zjednoczonych. - To jest dobra wolna biskupów - dodał.
- To byłoby rozwiązanie, taki coroczny audyt zewnętrznej komisji złożonej z wybitnych specjalistów, niezależnych. To nie może być pani psycholog, która jest powiązana z biskupem, z diecezjami - ocenił.
Autor: akw//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24