Ernest Bejda, były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego, trafił do zarządu PZU. To kolejny bliski współpracownik ministra Mariusza Kamińskiego, który po odwołaniu ze służb, przeszedł do zarządu kluczowej instytucji.
O powierzeniu Ernestowi Bejdzie funkcji członka zarządu największego polskiego ubezpieczyciela poinformowała w komunikacie Rada Nadzorcza spółki.
"Powołanie następuje na okres wspólnej kadencji, obejmującej trzy pełne lata obrotowe 2020-2023 ze skutkiem od 4 maja 2020 roku" - brzmi fragment komunikatu.
Kasjerka z reklamówką
Przypomnijmy, że Ernest Bejda kierował Centralnym Biurem Antykorupcyjnym od 1 grudnia 2015 roku do 19 lutego bieżącego roku. Nie powierzono mu drugiej kadencji - która jest prawnie możliwa - ze względu na serię afer, które wstrząsnęły służbą antykorupcyjną.
Najpierw media - w tym portal tvn24.pl - ujawniły, że doszło do spektakularnej kradzieży gotówki w centrali służby. Przez dwa ostatnie lata kasjerka wynosiła z CBA w reklamówce, nie niepokojona przez nikogo, pieniądze z funduszu operacyjnego. Według nieoficjalnych informacji, chodzi przynajmniej o sumę 5 milionów złotych. Gotówkę przeznaczała na zakłady u bukmacherów wraz ze swoim mężem.
Latem 2019 roku doszło do nie mniej spektakularnej wpadki w CBA. Dyrektor delegatury biura w Lublinie Jacek W. usłyszał w Prokuraturze Regionalnej w Warszawie serię zarzutów korupcyjnych. W tej samej sprawie podległy dyrektorowi funkcjonariusz trafił za kratki aresztu tymczasowego, a inny został objęty poważnymi zarzutami dotyczącymi przyjmowania korzyści. Cała trójka należała do zaufanych współpracowników Ernesta Bejdy.
Ostatecznie premier Mateusz Morawiecki zdecydował, że w CBA potrzebny jest nowy szef i te obowiązki powierzył Andrzejowi Stróżnemu. - To osoba spoza kręgu towarzyskiego ministra spraw wewnętrznych i koordynatora służb Mariusza Kamińskiego - mówi nam członek rządu.
Złote spadochrony
Ernest Bejda podąża tą samą drogą, co profesor Piotr Pogonowski, który od końca 2015 roku kierował największą polską służbą specjalną, czyli Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Odwołany - bez podawania przyczyn - trafił do zarządu Narodowego Banku Polskiego, jako jeden z sześciu wiceprezesów.
- To złote spadochrony, które im przygotowali koledzy. Nikt też chyba nie jest na tyle naiwny, by wierzyć, że służby będą potrafiły patrzeć na ręce swoim byłym szefom - komentuje Paweł Wojtunik, były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego w latach 2009 do 2015.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP