Minus pięć punktów za spojrzenie za okno w czasie lekcji lub zadanie pytania w niewłaściwym momencie. Minus dwa za "wiercenie się" w ławce. Minus dziesięć za czytanie pod ławką. Akurat nie tego, co zadała nauczycielka. I znów minus pięć za napicie się wody bez pytania, a więc bez pozwolenia.
- Czasem mam wrażenie, że nie mogę się ruszyć nawet o centymetr bez zgody nauczyciela, bo to może akurat być jakiś niewłaściwy ruch, taki na punkty ujemne - mówi ósmoklasistka z Warszawy.
- Czuję się, jakby wielki brat ciągle patrzył. Mama mówi, że jej to, co spotyka nas w szkole, przypomina socjalizm. Nie wiem, czy ma rację, dopiero będę się o tym uczyć. Ale pewne jest, że w szkole oceniane są nie tylko nasze mózgi, ale też ubrania, makijaże, a nawet spojrzenia. Bo jak są "krzywe", cokolwiek to znaczy, to też można stracić punkty - mówi bez ogródek siódmoklasistka z Wielkopolski.