Ministerstwo obrony narodowej zapłaciło za zorganizowanie grudniowego wykładu ojca Edmunda Jannigera - Roberta Schwartza - ponad 38 tys. złotych - wynika z informacji przedstawionych przez resort. Wśród kosztów, jakie poniesiono w związku z przyjazdem uczonego wymieniono bilety lotnicze, wynajęcie sali i usługi tłumacza. Okazuje się także, że młody współpracownik Antoniego Macierewicza znów zatrudniony jest w ministerstwie. Materiał magazynu "Polska i Świat".
O Edmundzie Jannigerze stało się głośno w 2015 r., gdy ten 20-letni wtedy student Uniwersytetu Rutgersa został specjalnym przedstawicielem MON ds. strategii komunikacji międzynarodowej. Młody współpracownik Antoniego Macierewicza karierę zrobił przede wszystkim w mediach społecznościowych, a potem zniknął. Resort tłumaczył, że jego nieobecność spowodowana jest odbywaniem stażu w firmie produkującej wyrzutnie rakiet Patriot.
- Sprawa pana Jannigera, młodego doradcy z Ameryki, którego zatrudnił Antoni Macierewicz, była bardzo głośna rok temu - przypomina były szef MON Tomasz Siemoniak (PO). - Gdy więc okazało się, że kilka miesięcy później zaproszony na wykłady do Polski jest ojciec pana Jannigera, postanowiłem sprawdzić, czy to jest działanie merytoryczne, normalne, czy jest w tym coś więcej - wyjaśnia.
Ojciec Edmunda Jannigera to Robert Schwartz, amerykański uczony pracujący na tej samym uniwersytecie, na którym studiuje jego zatrudniony w polskim MON syn. W grudniu Antoni Macierewicz zaprosił Schwartza na wykłady.
- Ojciec naszego współobywatela chce pomóc ojczyźnie swojego syna, to chyba dobrze - mówił wtedy szef resortu obrony. Bartłomiej Misiewicz tłumaczył natomiast, że Schwartz jest noblistą, choć nagrody tej próżno szukać w jego dorobku.
Wizyta za 38.041,53 zł
O koszty podjęcia Schwartza przez polskie MON zapytał Tomasz Siemoniak. W odpowiedzi ministerstwa czytamy, że "wydatki Ministerstwa Obrony Narodowej związane z wizytą Pana prof. Roberta A. Schwartza wyniosły 38.041,53 zł, przeznaczone m.in. na zakup biletów lotniczych na trasie Nowy Jork-Warszawa - Nowy Jork, wynajęcie sali w Wojskowym Instytucie Medycznym, usługi tłumacza". Z informacji przedstawionej przez resort wynika także, że szef MON kilka miesięcy temu spotkał się ze Schwartzem w Stanach Zjednoczonych, a jego syn od grudnia znów zatrudniony jest w ministerstwie, na umowę o pracę. Zamieszanie wokół kosztów wizyty ojca w Warszawie Edmund Janniger skomentował na Twitterze. "Wstyd @Tomasz Siemoniak! Pan wie, że Tata nie przyjął żadnego wynagrodzenia, zrezygnował także z hotelu. Czy miał opłacić np. wynajęcie sali?" - napisał. - Ile mogą kosztować bilety lotnicza czy sala? Nawet jeżeli przyjąć absurdalne założenie, że MON płaci sam sobie, to sala wykładowa nie ma prawa tyle kosztować - przekonuje Siemoniak. - Również tłumaczenie to jest kilkaset złotych - dodaje.
Z faktury, do której dotarła TVN24 wynika, że za salę w Wojskowym Instytucie Medycznym ministerstwo zapłaciło podległej sobie jednostce 1476 zł brutto.
- Stawki tłumaczeń ustnych kształtują się mniej więcej od stu kilkudziesięciu do pięciuset złotych plus VAT - wyjaśnia Marek Kurowski tłumacz z biura "Dor—Tekst".
Przy założeniu, że MON zapłaciło za tłumaczenie maksymalną stawkę daje to kwotę 4920 zł. Wciąż pozostaje 31 645,53 zł. Faktur za przelot ani szczegółowego rozliczenia dotyczącego wizyty Schwartza w Polsce resort do tej pory nie przedstawił.
Autor: kg//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Twitter/Edmund Janniger