Bardzo cieszę się z deklaracji Donalda Tuska. Jego doświadczenie i wiedza polityczna muszą być przez opozycję wykorzystane – oświadczył w piątek w "Faktach po Faktach" w TVN24 przewodniczący Platformy Obywatelskiej Borys Budka, odnosząc się do słów Tuska, który wcześniej był gościem TVN24. W ocenie Budki receptą na zwycięstwo ze Zjednoczoną Prawicą jest silny i zjednoczony blok opozycyjny.
W piątek w programie "Tak jest" w TVN24 były premier Donald Tusk był pytany, czy wróci do polskiej polityki, gdy w 2022 roku skończy się jego kadencja przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej. - Jeśli chodzi o obecność innego typu, o jakąś moją polityczną aktywność, polityczną rolę w przyszłości, to ja na pewno od tego nie ucieknę. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, na pewno jeszcze przed wyborami w Polsce, żeby pomóc w zwycięstwie i przywróceniu normalności i demokracji w Polsce – oświadczył.
"Bardzo cieszę się z tej jednoznacznej deklaracji"
Do jego słów odniósł się w "Faktach po Faktach" lider PO Borys Budka. Jak mówił, przed świętami przeprowadził z Tuskiem w tej sprawie "kilkugodzinną, dobrą rozmowę". - Rozmawialiśmy o polityce, o przyszłości, o tym, co może zdarzyć się w Stanach Zjednoczonych, ale przede wszystkim koncentrowaliśmy się na Polsce – wyjawił.
W ocenie Budki "niewątpliwie doświadczenie i wiedza polityczna Donalda Tuska muszą być przez opozycję wykorzystane". - Bardzo cieszę się z tej jednoznacznej deklaracji, dlatego że ważne jest, by podążać za wspólnym celem, jakim jest wspólna lista opozycji, wspólny start w wyborach – stwierdził szef Platformy Obywatelskiej. Sprecyzował, że najlepiej, gdyby była to wspólna lista wszystkich partii opozycyjnych.
- Wybory europejskie pokazały, że jeżeli ktoś zostaje z boku to, niestety, obniża wynik wyborczy – zaznaczył.
"Tylko silne bloki są w stanie rywalizować z innymi silnymi blokami"
Jak zwrócił uwagę, system wyborczy w Polsce pokazuje, że "tylko silne bloki są w stanie rywalizować z innymi silnymi blokami". - Opozycja musi szukać tego, co łączy, a naprawdę jest tego bardzo wiele – przekonywał Budka.
Jak podkreślił, Tusk "od wielu tygodni powtarza, że receptą na zwycięstwo z populistami, którzy niszczą naszą demokrację, z blokiem Zjednoczonej - tak zwanej - Prawicy jest silny blok opozycyjny". - Milion głosów więcej w wyborach do Senatu opozycja zdobyła dlatego, że była razem. To jest dobry prognostyk na przyszłość – ocenił lider Platformy Obywatelskiej.
Według niego "jedyne, co może wywrócić opozycję, to nadmierne ambicje liderów, a nie patrzenie na wspólne wartości." - Ale na szczęście nam to nie grozi – zapewnił.
"Tezy, które legły u podstaw tworzenia Platformy Obywatelskiej, są dalej aktualne"
Za kilka dni będzie miała miejsce 20. rocznica powstania Platformy Obywatelskiej, jednak z powodu trwającej pandemii obchody mają zostać przeniesione na wiosnę.
Jak mówił w "Faktach po Faktach" Borys Budka, "tezy, które legły u podstaw tworzenia Platformy Obywatelskiej, są dalej aktualne". - Ale dziś myślimy o następnych 20 latach. Nikt nie zamierza świętować jubileuszu, bo nie na to czas – przekonywał lider PO.
- Dzisiaj znowu musimy walczyć o miejsce Polski w Unii Europejskiej. Dzisiaj znowu trzeba upominać się o praworządność i walczyć z olbrzymim nepotyzmem i kolesiostwem w przestrzeni publicznej, w spółkach skarbu państwa. Dzisiaj trzeba walczyć o silny samorząd, który przez tę władzę jest niszczony, pozbawiany kolejnych kompetencji i finansowania – wymieniał.
Budka zwrócił uwagę, że przed klasą polityczną w Polsce stoi dziś wiele wyzwań, w tym odbudowanie gospodarki oraz służby zdrowia. - Jest niebywałe, by wzrost liczby zgonów w Polsce był największy od drugiej wojny światowej. To nie są ofiary covidu, to są ofiary niewydolnego systemu centralistycznie zarządzanego, który PiS zrujnował kolejnymi zmianami – przekonywał gość "Faktów po Faktach".
Mówiąc o przedsiębiorcach, stwierdził, że "rząd nie powinien karać tych, którzy w desperacji próbują walczyć o miejsca pracy dla swoich pracowników, czy o byt dla swoich rodzin, tylko ich wspierać".- Dzisiaj mamy do czynienia z sytuacją chorą - ocenił, dodając, że oferując pomoc od państwa, rząd "wybrał niektóre branże w sposób absurdalny pomijając inne".
"Neo-KRS kompromituje się od samego początku, ale widać, po co ci ludzie tam poszli – po pieniądze"
Na czwartkowym posiedzeniu nowej Krajowej Rady Sądownictwa złożono wnioski o odwołanie przewodniczącego Rady Leszka Mazura i rzecznika prasowego, członka prezydium Macieja Mitery w związku z "utratą zaufania". Mazur i Mitera zostali odwołani w głosowaniach w czwartek po południu. Sędzia Leszek Mazur mówił w czwartek, że "ma wyobrażenie", czego dotyczy wniosek. Potwierdził, że udostępnił w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej protokoły z posiedzeń, z których można się było dowiedzieć między innymi, jakie wynagrodzenie otrzymywali członkowie KRS za to, że w innych dniach niż posiedzenia plenarne zwoływali komisje.
- Ta neo-KRS kompromituje się od samego początku, ale widać, po co ci ludzie tam poszli – po pieniądze. To są ludzie, którzy nigdy w życiu nie zrobiliby żadnej kariery w sądownictwie, bo merytorycznie pozostawiają wiele do życzenia – ocenił Budka.
Komentując to, że czwartkowe obrady KRS-u prowadził poseł partii rządzącej Arkadiusz Mularczyk, stwierdził: - To kwintesencja tego, o co Kaczyńskiemu chodzi w wymiarze sprawiedliwości.
- Każdy, kto nielegalnie pobierał pieniądze albo nadużył swojego prawa, będzie z tego prędzej czy później rozliczony – zapowiedział lider PO.
Źródło: TVN24