Jest w tym jakaś bardzo ponura tajemnica, brak zrozumienia, jakiejkolwiek empatii i ten taki, w najgorszym tego słowa znaczeniu, męski punkt widzenia na politykę - ocenił w "Faktach po Faktach" Donald Tusk, szef Europejskiej Partii Ludowej, były polski premier i przewodniczący Rady Europejskiej. Tak komentował reakcję władz i policji na protesty po decyzji Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Przyznał, że jest "w stałym kontakcie z ugrupowaniami opozycyjnymi". - Mam jedno przesłanie: wybory będą prawdopodobnie za trzy lata, w terminie konstytucyjnym. Ale zawsze coś może się wydarzyć - powiedział.
Donald Tusk był pytany w piątek w "Faktach po Faktach" o przeprowadzoną dzień wcześniej w Brukseli rozmowę z szefową Ogólnopolskiego Strajku Kobiet Martą Lempart. "Ważna i ciekawa rozmowa" - tak szef Europejskiej Partii Ludowej opisywał w mediach społecznościowych w czwartek to spotkanie. "Jak burzyć mury i budować mosty" - dodał.
Zdjęcie ze spotkania zamieściła na swoim Twitterze także Lempart. "Tak było. O rządzie, który nie ma władzy, tylko zaledwie siłę. I o tym, że już nic nie będzie tak, jak było" - opisała.
Maseczka "po dziadku z Wehrmachtu"
Podczas piątkowej rozmowy w TVN24 były polski premier nawiązał do tej rozmowy. Ironicznie skomentował spostrzeżenie, że jego maseczka, którą widać na zdjęciu, ma symbol czerwonej błyskawicy, który prezes PiS Jarosław Kaczyński nazwał "SS-mańskim". - Maseczka jest oczywiście po dziadku z Wehrmachtu - powiedział.
- Bardzo sobie cenię to spotkanie z panią Martą Lempart. Bardzo też cenię wysiłki jej współpracowników na rzecz godności kobiet i w ogóle Polaków. Ten ruch ma duży szerszy już dzisiaj wymiar - ocenił.
Stwierdził, że "nie ma żadnych wątpliwości, że te wielotygodniowe, bardzo masowe protesty nabrały charakteru w jakimś sensie ogólnonarodowego i na pewno pokoleniowego". - Możemy się różnić w wielu poglądach, ja w wielu sprawach pewnie jestem mniej radykalny niż pani Marta Lempart. Pewnie mamy różne poglądy społeczne w wielu sprawach - przyznał. - Dla mnie najważniejsza rzeczą jest, aby budować mosty między tymi, którzy mają odwagę i determinację, aby walczyć ze złem, jakie dziś w Polsce się panoszy - dodał.
Tusk o "politycznych damskich bokserach"
W programie padło pytanie o powód i czas podjętej przez Trybunał Konstytucyjny kierowany przez Julię Przyłębską decyzji o wydaniu orzeczenia w sprawie aborcji. Był to punkt zapalny do masowych protestów w Polsce. TK uznał w październiku, że przepisy dotyczące aborcji z powodu ciężkiej wady płodu są sprzeczne z konstytucją. - Kaczyński podjął tę decyzję, o której było wiadomo, że sprowokuje przede wszystkim polskie kobiety. To ma oczywiście swój powód głęboko osobisty, wynikający też z biografii i doświadczeń życiowych Jarosława Kaczyńskiego i nie tylko jego, także kilku innych liderów PiS-u - stwierdził. - Oni są niczym bohaterowie szwedzkiego kryminału o mężczyznach, którzy nienawidzą kobiet - dodał.
- Jest w tym jakaś bardzo ponura tajemnica, brak zrozumienia, jakiejkolwiek empatii i ten taki, w najgorszym tego słowa znaczeniu, męski punkt widzenia na politykę. To się niestety też przekłada na brutalność w czasie akcji i brutalność wobec kobiet. To są damscy bokserzy w jakimś sensie, polityczni damscy bokserzy. To budzi taką autentyczną odrazę - powiedział.
Tusk wyraził opinię, że to, że Jarosław Kaczyński "zdecydował się na tę prowokację kobiet, jest oczywistą kalkulacją od wielu lat".
Zapytany, czy w przypadku złamania tak zwanego kompromisu aborcyjnego z 1993 roku trzeba będzie pisać prawo na nowo, szef EPL odparł, że "zawsze mówił, że ten kompromis miał zalety polityczne, a nie merytoryczne". - On nie rozstrzygał żadnych dylematów o charakterze moralnym i życiowym. On w dużej mierze chronił Polskę przed ostrym konfliktem w tej sprawie i to była jego zaleta. Został wypowiedziany. Ten kompromis po prostu nie istnieje. Nie ma do czego wracać, bo został wypowiedziany przez Kaczyńskiego i jego partię - stwierdził.
- Aborcja powinna być prawem i to kobieta powinna o tym decydować, a państwo powinno zrobić wszystko, aby decyzja o urodzeniu była możliwie najbardziej ułatwiona - przekonywał.
"Tchórze wysługują się policją przeciw kobietom w takich sytuacjach"
Tusk dopytywany o zachowanie funkcjonariuszy policji podczas protestów ocenił, że "oni robią to bez satysfakcji". - To dla wielu policjantów dramat. Oni nie chcą być postrzegani tak, jak powoli policja zaczyna być postrzegana - jako brutalne ramię partii rządzącej - stwierdził.
Dodał, że "zło, jakie się dzieje" to "rujnowanie reputacji policji i innych instytucji państwowych, której będziemy wszyscy potrzebowali także po PiS-ie". Ocenił, że "agresja jest wyrazem słabości". - Tchórze wysługują się policją przeciw kobietom w takich sytuacjach. Tchórze, którzy nie mają argumentów i odwagi, aby stanąć twarzą w twarz z tymi, którzy mają inne zdanie - skwitował.
Tusk: jestem w stałym kontakcie z ugrupowaniami opozycyjnymi
Opozycja, między innymi w związku z wielotysięcznymi protestami w polskich miastach i miasteczkach, sygnalizowała możliwość wcześniejszych wyborów. Zgodnie z planem mają się one odbyć w 2023 roku.
- Jestem w stałym kontakcie z ugrupowaniami opozycyjnymi. Mam jedno przesłanie: wybory będą prawdopodobnie za trzy lata, w terminie konstytucyjnym - powiedział. - Ale zawsze coś może się wydarzyć. W związku z tym uważam, że opozycja powinna być przygotowana tak, jakby wybory miały być za dwa, trzy miesiące, nawet jeżeli zakładamy, że wybory odbędą się za trzy lata - mówił Tusk.
Zwrócił uwagę, że "trzeba umieć ze sobą współpracować", bo "PiS tych wyborów jeszcze nie przegrał". - Żadna z sił politycznych po stronie opozycyjnej samodzielnie nie pokona PiS-u - zaznaczył. - Ludzie chcą mieć prosty przekaz. PiS ma prosty przekaz. Zły, brutalny i szkodliwy dla Polski, ale prosty i zrozumiały. Także po drugiej stronie, po stronie opozycji musi powstać czytelna hierarchia, czytelne przywództwo i czytelny przekaz. To wymaga jakiejś elementarnej jedności - podsumował.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock