- Nie będę owijał w bawełnę, nastąpił błąd - stwierdził premier Donald Tusk. Odniósł się do postanowienia prezydenta, które nosi jego kontrasygnatę, a dotyczy Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. - Urzędnik odpowiedzialny za przygotowanie do podpisywania nie dostrzegł polityczności dokumentu, który stanowił o nominacji dla neosędziego - dodał szef rządu. Pytany sprawę minister sprawiedliwości Adam Bodnar ocenił, że ta sytuacja nie zatrzymuje całego "procesu naprawiania polskiego prawa".
Prezes Rady Ministrów Donald Tusk udzielił kontrasygnaty do postanowienia prezydenta Andrzeja Dudy, które zostało opublikowane we wtorek w Monitorze Polskim. Premier zatwierdził podpisem decyzję prezydenta o wyznaczeniu sędziego Krzysztofa Andrzeja Wesołowskiego na przewodniczącego zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego dokonującego wyboru kandydatów na stanowisko prezesa Izby Cywilnej. Jak pisze portal OKO.press, "legalnie wybrani sędziowie bojkotują wybory", a podpis Tuska otwiera drogę do ich przeprowadzenia i powierzenia prezesury neosędziemu.
CZYTAJ WIĘCEJ: Spór o Sąd Najwyższy i krytyka Tuska. "Premier się zgodził, umożliwiając niekonstytucyjne działania prezydenta"
Tusk: nastąpił błąd
Na środowej konferencji po posiedzeniu rządu Tusk odniósł się do sytuacji. - Nie będę owijał w bawełnę, chcę bardzo wyraźnie powiedzieć: nastąpił błąd - powiedział.
Przekazał, że "zadaniem premiera jest podpisywanie setek dokumentów, czasami kilkadziesiąt dziennie". - One się dzielą na dokumenty takie bardziej techniczne i merytoryczne - dodał. Jak przekonywał Tusk, "urzędnik odpowiedzialny za przygotowanie do podpisywania nie dostrzegł polityczności dokumentu, który stanowił o nominacji dla neosędziego przez prezydenta". - Nominacji, która wymagała mojej kontrasygnaty, a więc mojego podpisu. I doszło do sytuacji, do której nie powinno dojść - stwierdził szef rządu.
"Praktyczne konsekwencje tego błędu nie są jakoś nadmiernie istotne"
- Paradoks polega na tym, że minister (Maciej) Berek, który przygotowywał akurat te dokumenty mi do podpisania, jest jednym z najbardziej kompetentnych ludzi w rządzie, jakich w ogóle w życiu spotkałem. I był zawsze bardzo zaangażowany osobiście w walkę o praworządność - zaznaczył. Przekazał też, iż minister "powiedział, że oczywiście oddaje się do dyspozycji".
- Chcę podkreślić, że zdaję sobie sprawę z wagi tego błędu. Chociaż praktyczne konsekwencje tego błędu nie są jakoś nadmiernie istotne - ocenił szef rządu.
Tusk zaapelował, żeby "nie spekulować o jakichś politycznych układach z prezydentem w tej sprawie". - Ja nie będę ani z prezydentem Dudą, ani z nikim, układał się w sprawach, w które naprawdę głęboko wierzę. I to z ich powodu zaangażowałem się bez reszty w polską politykę w ostatnich latach. Całe to zwycięstwo i fakt, że objęliśmy władzę ma sens tylko wtedy, i będzie miało sens tylko wtedy, jeśli skutecznie przywrócimy praworządność - ocenił.
Jak stwierdził szef rząadu, "błąd się zdarzył, konsekwencje są" i "więcej taka sytuacja się nie ma prawa powtórzyć".
CZYTAJ TEŻ: "Zdziwienie i niezrozumienie" ze strony koalicjantów. "Proszę nas nie posądzać, że to akceptujemy"
Zaznaczył przy tym, że minister, który popełnił błąd, "jest jednym naprawdę z najwybitniejszych urzędników państwowych, jakich w życiu spotkał". - Właściwie jest bezbłędny w robocie. Tym bardziej jestem trochę taki w środku rozgoryczony tym, co się stało - mówił.
Powiedział, że ma do swojego "ścisłego kręgu" stuprocentowe zaufanie i nigdy się nie zawiódł. - Dostaję dokumenty do podpisania, czasami dokument liczy kilkaset stron, a ja muszę ich podpisywać dziennie sporo. Więc oczywiście na zaufaniu nasza praca musi być oparta. I muszę robić też ten bilans. Rząd z panem ministrem Berkiem jest dużo lepszym rządem niż bez - kontynuował, dodając: - Wierzcie mi, że sama ta sytuacja jest dla niego wyjątkowo dotkliwą karą.
Premier powtórzył, że "praktyczne konsekwencje tego podpisu nie są jakoś szczególnie istotne". - Gdybym nie podpisał, tak czy inaczej większość neosędziowska i tak doprowadziłaby do rzeczy, które zamierza zrobić - stwierdził.
Podkreślił, że "bez zmian ustawowych nie naprawimy sytuacji w sądownictwie". - Będę też prosił o spotkanie ze wszystkimi środowiskami prawniczymi jeszcze w pierwszej połowie września. Żebyśmy sobie opisali krok po kroku, co możemy i co chcemy razem zrobić, żeby tę sytuację ustrojowo zmienić - oznajmił.
- Mam nadzieję, że to zaufanie nadwerężone dzisiaj powróci - dodał.
"Bodnar przedstawi w najbliższym czasie trzy projekty ustaw"
Jednocześnie Tusk poinformował, że "zmiany, które przywrócą kwestie właściwego statusu sędziego w Polsce, czyli te zmiany ustawowe, one są już przygotowane". - Minister (sprawiedliwości Adam) Bodnar przedstawi w najbliższym czasie trzy projekty ustaw - oznajmił.
- Jeden dotyczy statusu sędziów, drugi KRS-u (Krajowej Rady Sądownictwa - red.), trzeci Sądu Najwyższego. Te ustawy będą przygotowane do ostatniego momentu i wierzę głęboko w to, że po wyborach prezydenckich nowy prezydent dostanie na stół od razu te ustawy do podpisu - powiedział Tusk.
Minister sprawiedliwości: to nie zatrzymuje procesu naprawiania polskiego prawa
O kontrasygnatę premiera, w kontekście zapowiedzi rządzących o naprawie wymiaru sprawiedliwości i takich zobowiązań złożonych Komisji Europejskiej przez Polskę, został zapytany w czasie dyskusji na Campusie Polska Przyszłości minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar.
Jak mówił, wcześniej tego dnia "premier miał konferencję prasową dotyczącą tej kwestii". - Powiedział, że był to jego błąd i że przyjmuje odpowiedzialność polityczną za to - dodał.
Zaznaczył, że "ta sytuacja nie zwalnia nas, nie zwalnia rządu z zobowiązania uchwalania ustaw w zakresie Sądu Najwyższego, weryfikacji tak zwanych neosędziów, jak również kontynuacji pracy w zakresie Krajowej Rady Sądownicza".
Bodnar oznajmił, że "w ciągu najbliższych kilku dni przekaże projekty ustaw dotyczące tych kwestii". - Jest to również część planu działań, który przedstawiono Komisji Europejskiej - zwrócił uwagę.
- Ruszamy z pracą, aby przyjąć te ustawy w taki sposób, żeby nie zostały zawetowane przez prezydenta. Ponieważ to jest jedna z podstawowych rzeczy: nie skończymy reformy wymiaru sprawiedliwości bez współpracy z prezydentem - kontynuował.
Jak ocenił, "jesteśmy trochę w okresie przejściowym, robimy to, co możemy w oparciu o istniejące przepisy". - Ale musimy za pomocą środków prawnych rozwiązać te kwestie, które pozostają. A jedną z najważniejszym jest status neosędziów - mówił.
Powtórzył, że Tusk przyznał, że złożenie podpisu to wynik błędu, ale - podkreślił szef MS - "nie nadinterpretowałbym tego błędu jako sytuacji, która zatrzymuje cały proces odpowiedzialności i proces naprawiania polskiego prawa".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Elżbieta Krzysztof/Shutterstock