Premier Donald Tusk udzielił kontrasygnaty, czyli podpisał i zatwierdził decyzję prezydenta Andrzeja Dudy w sprawie wyboru prezesa Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. Jak pisze portal OKO.press, "legalnie wybrani sędziowie bojkotują wybory", a podpis Tuska otwiera drogę do ich przeprowadzenia i powierzenia prezesury neosędziemu.
We wtorek w Monitorze Polskim opublikowano postanowienie prezydenta Andrzeja Dudy z dnia 17 sierpnia 2024 roku w sprawie wyznaczenia przewodniczącego zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego.
"Na podstawie art. 15 § 3 w związku z art. 13 § 3 ustawy z dnia 8 grudnia 2017 r. o Sądzie Najwyższym (Dz. U. z 2024 r. poz. 622) wyznaczam sędziego Sądu Najwyższego Pana Krzysztofa Andrzeja Wesołowskiego na przewodniczącego zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego dokonującego wyboru kandydatów na stanowisko Prezesa Sądu Najwyższego kierującego pracą Izby Cywilnej Sądu Najwyższego" - czytamy.
Pod dokumentem znalazł się podpis prezydenta, ale także premiera Donalda Tuska.
Na co zgodził się premier?
Wybór nowego prezesa Izby Cywilnej jest konieczny, bo trzyletnia kadencja obecnej prezeski - Joanny Misztal-Koneckiej - trwa do 30 września.
Portal OKO.press pisze, że "od jakiegoś czasu podejmowane były próby wyboru kandydatów na nowego prezesa Izby, ale wszystkie posiedzenia Zgromadzenia zakończyły się fiaskiem", bo "legalni sędziowie bojkotują wybory".
"Nie chcą głosować razem z neosędziami. Tym bardziej że wiadomo, że prezydent i tak wybierze neosędziego". A przepisy wprowadzone przez PiS powodują - dodaje portal - "że wśród trzech kandydatów, jakich zgromadzenie sędziów izby ma przedstawić prezydentowi, zawsze znajdzie się co najmniej jeden neosędzia".
Misztal-Konecka - też neosędzia - chce walczyć o drugą kadencję. W związku z tym, że nie może ona poprowadzić zgromadzenia wyborczego, konieczne jest wyznaczenie innego przewodniczącego przez prezydenta. Do takiej decyzji Andrzej Duda potrzebował jednak kontrasygnaty premiera - Donalda Tuska. Tusk taki podpis złożył, choć obowiązku nie miał.
Jak podaje OKO.press, na "giełdzie nazwisk" na nowego prezesa pojawiają się sami neosędziowie.
Co gdyby nie było podpisu?
Co gdyby premier nie zgodził się na potwierdzenie decyzji prezydenta? Nie byłoby możliwości wyznaczenia przewodniczącego zgromadzenia i wybory prezesa nie odbyłyby się. Po wygaścięniu kadencji Misztal-Koneckiej, jej obowiązki przejąłby najstarszy stażem sędzia wśród przewodniczących wydziałów Izby Cywilnej.
"Ta osoba byłaby jedynie pełniącym obowiązki prezesa, a cała procedura mogłaby się przedłużyć do czasu wyborów prezydenckich w przyszłym roku" - dodaje OKO.press.
Źródło: tvn24.pl, oko.press, "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: Leszek Szymański/PAP