W TVN24 odbyła się debata "Zdrowie psychiczne Polaków" z udziałem między innymi psychologów, pedagogów i pacjentów. Aktor Piotr Zelt, ambasador kampanii "Twarze Depresji. Nie Oceniam. Akceptuję", mówił, że "przyznanie się przed sobą i podjęcie walki z depresją, walki o zdrowie, jest wyrazem siły wewnętrznej, a nie wyrazem słabości". Piosenkarka Anna Wyszkoni, także ambasadorka tej kampanii, stwierdziła, że "nikt, kogo nie dotknęła depresja bezpośrednio, nie rozumie tego stanu tak do końca".
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia, zadzwoń na numer 997 lub 112.
W pierwszej części debaty prowadzonej przez Marcina Zaborskiego gośćmi byli aktor Piotr Zelt, ambasador kampanii "Twarze Depresji. Nie Oceniam. Akceptuję" oraz piosenkarka Anna Wyszkoni, także ambasadorka tej kampanii.
Wyszkoni: nikt, kogo nie dotknęła depresja bezpośrednio, nie rozumie tego stanu tak do końca
- Otarłam się o stan depresyjny po urodzeniu dziecka, mojej córki Poli. Związane to było głównie z presją, która była wytwarzana przez całe moje otoczenie, przez media. Bo my często słyszymy, jakie to my musimy być idealne, musimy karmić piersią, jak musimy dbać o nasze dzieci, trochę zapomnieć o sobie, odstawić siebie. Na szczęście po tym doświadczeniu z pierwszym dzieckiem byłam już przygotowana na wiele rzeczy - mówiła Wyszkoni.
- Wiedziałam, że mam problem z karmieniem piersią. Taki problem miałam już z pierwszym dzieckiem. Dlatego po tych pierwszych doświadczeniach wiedziałam troszkę jak się bronić przed tą depresją, nie musiałam korzystać z pomocy specjalisty. Ta pomoc pojawiła się w moim życiu później, po chorobie nowotworowej - mówiła dalej piosenkarka.
Stwierdziła, że "nikt, kogo nie dotknęła depresja bezpośrednio, nie rozumie tego stanu tak do końca". - Często słyszymy, że przecież nie możemy mieć depresji, mając wszystko. Bo z pozoru - szczęśliwa rodzina, dom, świetna praca, pieniądze, wszystko się układa. A jednak jest coś, co przeszkadza nam czuć to szczęście - kontynuowała Wyszkoni. Podkreśliła, że "warto być czujnym", aby nie znaleźć się w sytuacji, kiedy skorzystanie z pomocy specjalisty będzie ostatecznością.
Zelt: podjęcie walki z depresją jest wyrazem siły, a nie słabości
Piotr Zelt mówił, że najtrudniejsze w jego przypadku było to, żeby przyznać się przed samym sobą, że ma się problem i żeby zacząć mówić o tym otwarcie. - Myślę, że przyznanie się przed sobą i podjęcie walki z depresją, walki o zdrowie, jest wyrazem siły wewnętrznej, a nie wyrazem słabości - powiedział. Dodał, że problem był potęgowany także ze względu na obecne jeszcze w części społeczeństwa przeświadczenie, że mężczyźnie nie wypada mówić o tym, że zmaga się z depresją. - Trzeba to odczarowywać i nagłośnić ten problem - apelował.
- Lekarz powiedział mi kiedyś, że depresja jak kula śniegowa, tocząca się po zboczu góry. Ona się robi coraz większa i coraz bardziej przyspiesza. Moment, kiedy to złapiemy i zareagujemy, jest niesłychanie istotny - mówił dalej aktor.
"Ostatnie dekady dały bardzo duży postęp jeśli chodzi o leczenie zaburzeń psychicznych"
W drugiej części o zdrowiu psychicznym dorosłych rozmawiali: prof. dr hab. nauk medycznych Piotr Gałecki - konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii, specjalista psychiatra, specjalista seksuolog, nauczyciel akademicki; Katarzyna Szczerbowska - rzeczniczka Biura ds. pilotażu Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego; dr Izabela Ciuńczyk - lekarz psychiatra i psychoterapeuta, dyrektor Środkowopomorskiego Centrum Zdrowia Psychicznego dla dorosłych w Koszalinie i Anna Cyklińska - psycholożka, psychoterapeutka w trakcie szkolenia, przedstawicielka Fundacji Można Zwariować, autorka książki "Przewodnik po emocjach".
- Ostatnie dekady dały bardzo duży postęp, jeśli chodzi o leczenie zaburzeń psychicznych, tak, że te zaburzenia stały się przez to możliwe do leczenia. Co oznacza, że w przeświadczeniu było to, że zaburzenie psychiczne jest czymś, co bezwzględnie musi kończyć się porażką. Myślę, że to ciągle stygmatyzuje. Jest jakaś taka przestrzeń, że ze złamaną nogą i gipsem możemy się wszędzie pokazać, natomiast powiedzieć o depresji, o chorobie afektywnej dwubiegunowej czy schizofrenii, jest znacząco trudniej - mówił profesor Gałecki.
Doktor Izabela Ciuńczyk była pytana między innymi o to, czy można stwierdzić, że kryzys i zaburzenia zdrowia psychicznego mają częściej osoby smutne od tych, które uchodzą za "dusze towarzystwa". - To kompletnie nie ma żadnego znaczenia. Jesteśmy w rodzinach kochających jesteśmy popularni, sławni, mamy zasoby finansowe, mamy wsparcie emocjonalne, wszystko idzie dobrze. Kryzysy mają najróżniejszą postać. One dotykają właściwie bardzo indywidualnego człowieka. To jest sprawa bardzo demokratyczna. Tutaj nie ma znaczenia, kto jakie ma wykształcenie, z jakiej rodziny pochodzi, gdzie się urodził - mówiła.
Katarzyna Szczerbowska mówiła, że "zaburzenia lękowe to jest najczęstsza forma kryzysu, właściwie wszyscy taki lęk czujemy". Dodała jednak, że to nie oznacza, ze wszyscy gremialnie musimy korzystać z pomocy specjalisty, bo "pomagamy sobie nawzajem". - Jeżeli ktoś doświadcza kryzysu psychicznego, ktoś mu umarł, odszedł, stracił pracę, bo sobie nie radzi, bo jest bardzo wrażliwy, to po to są też silniejsze osoby, żeby tutaj pomóc. Jesteśmy wszyscy nawzajem dla siebie - powiedziała.
Również Anna Cyklińska zwracała uwagę, że w pomocy osobie w kryzysie psychicznym szczególną rolę może odegrać nie tylko rodzina, ale też "cała sieć wsparcia, znajomi, przyjaciele czy nawet środowisko w pracy". - To też jest oczywiście obciążenie, (żeby) wspierać taką osobę w ciężkim kryzysie i też zachęcamy, żeby takie osoby szukały wsparcia, jeśli będą tego potrzebowały, bo dobry wspieracz potrzebuje mieć na to zasoby, energię - dodała.
Psychoterapeuta o trzech głównych źródłach problemów psychicznych nastolatków
W trzeciej części o zdrowiu psychicznym dzieci i młodzieży rozmawiali dr n. med. Aleksandra Lewandowska - konsultant krajowa w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży, ordynator Oddziału Psychiatrycznego dla Dzieci, kierownik Poradni Zdrowia Psychiatrycznej dla Dzieci i Młodzieży; doktor Tomasz Rowiński z Centrum Małego Dziecka i Rodziny, dyrektor Środowiskowego Centrum Zdrowia Psychicznego dla dzieci i młodzieży; Wojciech Eichelberger - psycholog, psychoterapeuta i Lucyna Kicińska z Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego oraz Biura ds. Zapobiegania Zachowaniom Samobójczym działającym w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, pedagog szkolna, wykładowczyni, specjalistka ds. pracy z młodzieżą.
Eichelberger mówił, że rozmawiał ostatnio z nastolatkami, żeby dowiedzieć się, co oni myślą o powodach swojego złego samopoczucia i kryzysów psychicznych. - Dowiedziałem się trzech rzeczy. Po pierwsze, ich głównym źródłem stresu jest internet, a szczególnie Instagram. One są nieustannie na scenie, one się nieustannie lansują, nieustannie zabiegają o to, żeby mieć dużo lajków i dużo kliknięć - opowiadał.
Druga rzecz to - jak mówił dalej - "system szkolny i atmosfera w szkole, brak godnych do naśladowania wzorców (ze strony - red.) dorosłych, z których można czerpać przykład, atmosfera mobbingu i konkurencji w szkole". - A dopiero na trzecim miejscu, ich zdaniem, jest brak adekwatnego wsparcia rodziny - dodał.
Doktor Rowiński tłumaczył, że w przypadku dzieci i młodzieży "to nie jest zwykłe leczenie, jak u dorosłych, tylko jest trzecia strona leczenia". - To jest rodzina, rodzice, opiekunowie prawni, mogą to być też opiekunowie prawni dziecka, które weszło do adopcji, (którego) są rodziną zastępczą - wyjaśnił.
Zwracał uwagę, że w pomocy młodzieży w kryzysie psychicznym ważnym czynnikiem jest także szkoła. - Bez wsparcia szkoły, rozmowy z nauczycielem czy specjalistą ze szkoły, to wiemy - patrząc z perspektywy poradni psychologicznej dla dzieci - że nie ma sensu leczenie, jeżeli nie skoordynujemy się ze szkołą - dodał.
Lucyna Kicińska zwracała uwagę na problem przemocy rówieśniczej wśród dzieci. - Od 2014 roku wiemy o tym, że sześcioro z dziesięciorga dzieci doświadcza przemocy rówieśniczej i jakoś nie ma odpowiedzi ze strony nas, świata dorosłych - powiedziała. - Jest pytanie nie "co robić", tylko "z jakiego powodu my tego nie robimy", z jakiego powodu mamy to przyzwolenie, żeby dzieci doświadczały przemocy, wykluczenia, ostracyzmów, ataków. Bo to niestety tak się dzieje, (...), że przemoc zaczyna się tak, że faktycznie możemy jej nie zauważyć. Ale potem dochodzi do eskalacji i dochodzi na przykład do tego, że ktoś jest już wyszydzany, wyśmiewany, atakowany - dodała.
"Zacznijmy od siebie, jako dorośli"
Doktor Aleksandra Lewandowska zwróciła się z apelem w sprawie pomocy dzieciom, które doświadczają kryzysów psychicznych. - Apel do nas wszystkich, jako dorosłych: zacznijmy od siebie, jako dorośli. Bo dzieci najwięcej się uczą poprzez obserwowanie, naśladowanie, warunkowanie - podkreślała. Mówiła, że świat, który dorośli obecnie "fundują dzieciom", często spotyka się ze stanowczą reakcją z ich strony: "my takiego świata nie chcemy, nie ma na to zgody".
- Drugi apel - proszę, błagam, zmieńmy podstawę programową. Przestańmy wreszcie zastanawiać się nad tym, czy jeszcze więcej psychiatrów, jeszcze więcej ośrodków, jak mamy leczyć dzieci. Zróbmy wszystko, żebyśmy mieli mniej pracy - mówiła dalej Lewandowska.
W Warszawie trwa budowa nowoczesnego Centrum Psychiatrii dla Dzieci i Młodzieży. Ma odpowiedzieć na apele lekarzy, którzy od lat alarmują o fatalnej sytuacji dziecięcej psychiatrii. Pierwszy tego typu ośrodek w naszym kraju powstaje dzięki darczyńcom Fundacji TVN.
Poprzednia debata o zdrowiu psychicznym w TVN24: Debata "Psychiatria dzieci i młodzieży w kryzysie"
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24