Sejm przyjął w środę złożony przez posłów PiS rano tego samego dnia projekt nowelizacji przepisów o Sądzie Najwyższym. Zakłada on między innymi możliwość powrotu do orzekania sędziom Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego, którzy musieli przejść w stan spoczynku po osiągnięciu 65. roku życia.
Projekt ustawy dotyczący nowelizacji przepisów dotyczących sędziów Sądu Najwyższego i sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego złożyli w Sejmie w środę rano posłowie PiS.
Sejm pracował nad ustawą w ekspresowym tempie. Przed godziną 13. rozpoczęło się pierwsze czytanie, a po 14. - drugie. Po drugim czytaniu marszałek Sejmu Marek Kuchciński ogłosił 30-minutową przerwę. Przed 16. rozpoczęło się trzecie czytanie.
Sejm nowelizację przyjął. Za zagłosowało 215 posłów, przeciw było 161, a 24 wstrzymało się od głosu.
Co w projekcie?
Projekt zakłada umożliwienie sędziom Sądu Najwyższego i Naczelnego Sądu Administracyjnego, którzy zostali przeniesieni w stan spoczynku po osiągnięciu 65. roku życia, powrotu do pełnienia urzędu.
Zakłada także, że sędziowie Sądu Najwyższego powołani w trybie przewidzianym w ustawie z grudnia 2017 roku, będą przechodzić w stan spoczynku w wieku 65 lat. Usunięto również możliwość złożenia wniosku do prezydenta o przedłużenie dalszego orzekania.
W uzasadnieniu projektu wskazano między innymi, że "inicjatywa ustawodawcza została zainspirowana przede wszystkim":
:: "zastrzeżeniami, także natury konstytucyjnej, dotyczącymi kształtu przepisów o przejściu sędziów w stan spoczynku podnoszonymi przez różne środowiska w kraju, w tym niektóre organy władzy publicznej";
:: "krytyką obowiązujących rozwiązań prawnych podnoszoną przez instytucje Unii Europejskiej, w tym także w związku z toczącym się przed Trybunałem Sprawiedliwości UE postępowaniem ze skargi Komisji Europejskiej przeciwko Polsce, związanym z procedurami przechodzenia w stan spoczynku";
:: "koniecznością podjęcia środków w celu wykonania nałożonego na Polskę zobowiązania wynikającego z postanowienia Wiceprezesa TSUE z dnia 19 października 2018 r".
Ziobro: jesteśmy konsekwentni
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro podkreślał z sejmowej mównicy, że "ustawa, która jest dziś przedmiotem nowelizacji, jest zgodna z polską konstytucją, ze standardami europejskimi i mieści się w tych wszystkich założeniach, które mają na celu reformę polskiego sądownictwa". - Ale jednocześnie nasz rząd, środowisko dobrej zmiany, konsekwentnie podkreślało, że jesteśmy w Unii Europejskiej, szanujemy jej reguły i szanujemy jej zasady - dodał. - Wbrew temu, co chcielibyście tutaj usłyszeć, my dziś mówimy, że jesteśmy konsekwentni, że nie zgadzając się z linią orzeczniczą Trybunału (Sprawiedliwości Unii Europejskiej - red.) w Luksemburgu, nie podzielając postanowienia, które zostało wydane, konsekwentnie trzymamy się przyjętych wcześniej zobowiązań, że będziemy reguł strzec - mówił. - I dlatego przedkładamy niniejszą nowelizację, podtrzymując w pełni zasadność tych zmian, które zostały przez nas przyjęte, podtrzymując również i konsekwentnie realizując wszystkie inne, bardzo rozległe zmiany w obszarze wymiaru sprawiedliwości, które wprowadzamy i wbrew wam będziemy konsekwentnie realizować, bo Polacy zasługują na uczciwe i szybko działające sądy - dodał, zwracając się do opozycji. Na wypowiedź oklaskami zareagował między innymi prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.
Schreiber: jesteśmy zobowiązani przestrzegać postanowienia TSUE
W czasie pierwszego czytania poseł PiS Łukasz Schreiber przekonywał, że również proponowane wcześniej zmiany w ustawie są dobre i właściwe.
- W tym wypadku nic się nie zmienia (...) Chcę podkreślić także, że ustawa o Sądzie Najwyższym (z grudnia 2017 roku - red.), którą przyjęła Wysoka Izba była zgodna z konstytucją i nie można mieć co do tego żadnych wątpliwości - oświadczył.
Zaznaczył jednak, że "jesteśmy członkiem Unii Europejskiej, Polacy chcą, żeby Polska była członkiem Unii Europejskiej (...), w związku z tym jesteśmy też zobowiązani do tego, żeby przestrzegać także w tym wypadku postanowienia zabezpieczającego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej".
Jak dodał, w ocenie PiS nie można się zgodzić na bezpośrednie stosowanie postanowienia zabezpieczającego TSUE, gdyż "byłaby to rezygnacja z suwerenności, z praw przyznanych Wysokiej Izbie".
- Uważamy, że nie można się na to zgodzić, ponieważ nie chodzi o jedną ustawę, ale stworzenie groźnego precedensu. Uważamy, że nie można się na to zgodzić, ponieważ dotyczyłoby to całego obowiązywania, tworzenia prawa w Polsce. De facto oznaczałoby to złamanie konstytucji, a Prawo i Sprawiedliwość zawsze było, jest i będzie za poszanowaniem konstytucji - podkreślił.
"Przegraliście tę sprawę, na szczęście dla Polski"
Poseł PO Robert Kropiwnicki podkreślił, że ten projekt w kontekście zabezpieczenia wydanego przez TSUE "jest kompletnie niepotrzebny, ponieważ zabezpieczenie wchodzi samo z siebie i jest skuteczne".
- W tym projekcie wycofujecie się tak naprawdę ze swojej złej reformy, ze swojej deformy, z tego, jak rujnowaliście Sąd Najwyższy i polski wymiar sprawiedliwości - oświadczył.
- Przegraliście tę sprawę, na szczęście dla Polski, dla polskiego wymiaru sprawiedliwości. Ta sprawa jest dla was przegrana i wszyscy to już wiemy, przegrał PiS, ale wygrała Polska, Polki i Polacy - dodał poseł Platformy. Kropiwnicki ocenił, że w projekcie jest wiele niedomówień i powinien on trafić do pracy w sejmowej komisji sprawiedliwości, żeby przeprowadzić tam debatę.
"Ta ustawa to bubel prawny"
- Sędziowie Sądu Najwyższego, którzy zostali usunięci stamtąd przez obecną ekipę rządzącą, wrócili do orzekania na mocy przepisów prawa unijnego, a nie z łaski polityków PiS - podkreślała przewodnicząca klubu Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pihowicz.
Zaznaczała, że postanowienie zabezpieczające Trybunału Sprawiedliwości UE stosuje się bezpośrednio i nie potrzeba do tego żadnej ustawy. Jej zdaniem kwestionowanie stosowania bezpośrednio orzeczeń TSUE to "kwestionowanie miejsca Polski w Unii Europejskiej".
- To jest pierwszy krok do polexitu - oceniła. Gasiuk-Pihowicz wskazywała, że w projekcie ustawy autorstwa PiS wycofano się jedynie z części zaskarżonych przepisów, które dotyczą sędziów, którzy "zostali zmuszeni do przejścia w stan spoczynku".
- To działanie absolutnie połowiczne, bo większa część przepisów ustawy o czystkach w Sądzie Najwyższym w dalszym ciągu będzie obowiązywała - mówiła. Ponadto, jak wskazywała posłanka Nowoczesnej, projekt ustawy jest "powtórzeniem czynności, które już zostały wykonane przez pierwszą prezes Sądu Najwyższego na mocy postanowienia TSUE". - Ta ustawa to potwierdzenie całkowitego niezrozumienia prawa unijnego przez PiS i braku szacunku dla tego prawa. Ta ustawa jest protezą, która usuwa wadliwe przepisy, ale nie zmienia wad systemowych, które powstały po ataku PiS na niezależność Sądu Najwyższego - oceniła. - Ta ustawa to bubel prawny, za którym nie sposób zagłosować - dodała.
Poseł Kukiz'15: nowelizacja ustawy o SN nie jest potrzebna
- To nie jest żadna nowelizacja, nie zgadzam się z wnioskiem, by to kierować do komisji, bo należałoby to bez czytania przegłosować, bo ten projekt jest niczym i nie należy go wprowadzać - ocenił poseł Kukiz'15 Jerzy Jachnik.
Jak podkreślił, "Sąd Najwyższy to nie jest wymiar sprawiedliwości w Polsce, to są sądy pierwszej i drugiej instancji, a to tam dzieje się źle, podczas gdy Sejm się skupia nad Sądem Najwyższym". Ocenił, że należałoby raczej zmienić przepisy ustawy o sądach powszechnych. Aby to zrobić - przekonywał - należałoby stworzyć "wspólną komisję" z udziałem polityków wszystkich opcji, sędziów, prawników oraz członków organizacji pozarządowych tak, by doprowadzić do przygotowania całościowych zmian w wymiarze sprawiedliwości.
Jachnik ocenił, że "aby nie ponosić konsekwencji związanych z orzecznictwem europejskiego trybunału, nie jest potrzebna ustawa".
"Przegraliście z duchem wolności i sprawiedliwości"
Michał Kamiński (PSL-UED) apelował do posłów PiS, aby się wycofali i odeszli. Ocenił, że kolejna nowelizacja przepisów "to jest oczywiście porażka PiS". - Porażka w konfrontacji z Unią Europejską, konfrontacji Polsce niepotrzebnej, bo miejsce Polski jest w Europie i Polski przyszłość jest w Europie, czego wielu z was niestety nie rozumie - powiedział Kamiński. - Ale to jest przede wszystkim sukces społeczeństwa obywatelskiego, nie sukces opozycji nawet, ale sukces tych wszystkich ludzi, którzy nie szczędząc wysiłków, nie szczędząc swojego czasu i zdrowia protestowali na ulicach polskich miast przeciwko waszej pseudoreformie - ocenił. Przypomniał powiedzenie, że "każdy ma swoje Westerplatte". Jak dodał, dla społeczeństwa obywatelskiego i "prawdziwych obywateli" Westerplatte będzie zawsze obrona wolności, demokracji i obrona miejsca Polski w Europie. - To, co jest naszym Westerplatte, jest waszym Stalingradem - jest początkiem końca tej władzy - oświadczył Kamiński. Podkreślił, że konflikt Polski z Europą dotyczący wymiaru sądownictwa nie był potrzebny.
- I po co wam to było? Po co wam była ta awantura, obniżanie autorytetu Rzeczypospolitej? Źle się dzieje, jeśli nas, Polaków, jeśli państwo polskie Europa musi uczyć wolności i demokracji - powiedział. - Wy przegraliście dziś nie z Europą, przegraliście dzisiaj z duchem Polaków, z duchem wolności, sprawiedliwości. Dzisiaj zaczynamy marsz do wolności i ten marsz zakończymy wtedy, kiedy odejdziecie od władzy - podkreślił Kamiński.
Decyzja Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej
19 października Europejski Trybunał Sprawiedliwości przychylił się do wniosku Komisji Europejskiej i zdecydował wstępnie o zastosowaniu tak zwanych środków tymczasowych i zawieszeniu stosowania przepisów ustawy o Sądzie Najwyższym dotyczących przechodzenia sędziów, którzy ukończyli 65. rok życia, w stan spoczynku. TSUE chciał między innymi, by sędziowie, którzy w świetle nowych przepisów już zostali przeniesieni w stan spoczynku, zostali przywróceni do orzekania.
Środki tymczasowe TSUE obowiązują państwo członkowskie natychmiastowo po wydaniu decyzji. Nie ma od niej odwołania, ale nie jest ona ostateczna. 16 listopada Trybunał przeprowadził wysłuchanie stron, podczas którego Polska i Komisja Europejska przedstawiły swoje argumenty w sprawie zasadności zastosowania środków tymczasowych.
Zgodnie z projektem złożonym przez PiS sędzia Sądu Najwyższego albo sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego, który przeszedł w stan spoczynku na podstawie obecnych przepisów, z dniem wejścia w życie tej nowelizacji powraca do pełnienia urzędu na stanowisku zajmowanym 3 kwietnia 2018 r. "Służbę na stanowisku sędziego Sądu Najwyższego albo sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego uważa się za nieprzerwaną" - czytamy w projekcie. Sędziowie ci mogą jednak pozostać w stanie spoczynku, jeśli w terminie 7 dni od dnia wejścia w życie nowelizacji złożą oświadczenie, że mają taką wolę. Oświadczenie ma być składane prezydentowi za pośrednictwem Krajowej Rady Sądownictwa. Ponadto z projektu PiS wynika m.in., że jeśli na podstawie noweli do pełnienia urzędu w Sądzie Najwyższym powrócił sędzia, który zajmował stanowisko I prezesa SN lub prezesa SN, kadencję uważa się za nieprzerwaną.
Autor: js, tmw//kg//kwoj / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24