Jak PKW weźmie wszystkie materiały z resortów, wszystkie materiały z prokuratury, będzie miała czarno na białym, że to były dopalacze wyborcze z publicznych pieniędzy - mówił w TVN24 Tomasz Trela (Lewica), komentując sprawę subwencji wyborczej dla PiS. - Mamy podejrzenia, że w tym zakresie PKW może działać politycznie - stwierdził Krzysztof Szczucki (PiS). O sprawię dyskutowali goście "Kawy na ławę".
PKW - po "ożywionej, merytorycznej i trwającej kilka godzin dyskusji" dotyczącej sprawozdań finansowych komitetów wyborczych z wyborów parlamentarnych 15 października zeszłego roku - podjęła decyzję o odroczeniu posiedzenia do 31 lipca. Komisja wskazała w komunikacie, że powodem jest konieczność uzupełnienia zgromadzonych materiałów "w celu dokonania pogłębionej całościowej analizy".
PKW bada m.in. sprawozdanie finansowe komitetu wyborczego PiS w kontekście nieprawidłowości dotyczących wydatkowania pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. Jak z kolei ustalił tvn24.pl, szef jednej z publicznych spółek planował kampanię Kamila Bortniczuka, a z części zarezerwowanych dla ówczesnego ministra sportu billboardów skorzystali inni kandydaci PiS, choć w sprawozdaniu finansowym tej partii nie ma po tym śladu. Według byłego szefa Państwowej Komisji Wyborczej Wojciecha Hermelińskiego oznacza to finansowanie kampanii poza komitetem wyborczym.
Do sprawy odnieśli się goście "Kawy na ławę" na antenie TVN24.
Szczucki: PKW może działać politycznie
Głos zabrał Krzysztof Szczucki (PiS). - To, o czym zdecyduje Państwowa Komisja Wyborcza, to zobaczymy. Mamy przekonanie, że w tym zakresie może działać - nie tyle przekonanie, co podejrzenia - że może działać politycznie. Nie wykluczamy oczywiście takiego scenariusza - mówił.
Zapytany został o dalszy scenariusz, jeśli PKW podejmie decyzję o odebraniu PiS subwencji. - Jeżeli taka będzie, to będziemy formułowali na pewno odwołanie do Sądu Najwyższego, bo to on rozpatruje odwołania od Państwowej Komisji Wyborczej - dodał.
Szczucki stwierdził, że jeżeli PKW "zdecyduje się największej partii opozycyjnej odebrać subwencję, to trzeba się z tym liczyć, że w kolejnych kadencjach, nieważne kto będzie sprawował większość, jeżeli to będzie inna opcja niż ta, która rządzi teraz, to takie decyzje także będą podejmowane".
Gajewska o piknikach 800 plus
Wiceministra rodziny, pracy i polityki społecznej Aleksandra Gajewska (KO) mówiła z kolei o kwestii organizacji pikników 800 plus podczas ostatnich wyborów parlamentarnych. Szefowa resortu Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica) przekazała że ministerstwo skierowało do prokuratora generalnego oraz Państwowej Komisji Wyborczej zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Dotyczy ono m.in. byłej szefowej tego ministerstwa Marleny Maląg.
- Przeprowadziliśmy szereg kontroli, gdzie pokazaliśmy opinii publicznej, że z rezerwy ogólnej wydano dziesięć milionów złotych na to, by promować zmiany w systemie, które nie wymagają żadnej czynności od beneficjentów, którzy otrzymują te świadczenia. 500 złotych wzrastało do kwoty 800 złotych i nie trzeba było w tym celu wykonać żadnej czynności, by to świadczenie pobrać, żeby zachęcić ludzi do brania tych pieniędzy - mówiła polityczka KO.
- Osiem i pół miliona złotych wykorzystano w okręgach wyborczych poszczególnych polityków do prowadzenia działań, mówmy sobie wprost, kampanijnych polityków Zjednoczonej Prawicy. Byli czynnymi politykami kandydującymi. Mamy trzy wydarzenia w okręgu pani ministry Maląg, w tym jedno najdroższe za 159 tysięcy złotych. Mamy 15 publikacji w tygodnikach, gdzie 11 z nich to jest okręg wyborczy pani ministry Maląg. Zwiększono kilkakrotnie budżet na działania promocyjne - dodała.
Trela: dopalacze wyborcze z publicznych pieniędzy
- Ustawa o finansowaniu partii politycznych mówi bardzo wyraźnie: subwencja krajowa, składki członkowskie, darowizny od określonych osób, nie podmiotów gospodarczych. I tylko to może być używane do finansowania partii politycznych. Wy w roku wyborczym robiliście, oprócz tych trzech elementów, element czwarty, z pieniędzy publicznych robiliście sobie promocję - komentował Tomasz Trela z Lewicy.
- Dla mnie sytuacja jest bezsporna. Jak PKW weźmie wszystkie materiały z resortów, wszystkie materiały z prokuratury, będzie miała czarno na białym, że to były dopalacze wyborcze z publicznych pieniędzy - ocenił. Nawiązując do pikników mających promować program 800 plus, stwierdził że "jeżeli mamy promować, to ja nie mam nic przeciwko temu, ale na tych piknikach nie może być parlamentarzystów, ministrów, wiceministrów".
Pasławska: mam nadzieję, że przepisy będą odpowiadały na te wyzwania
Urszula Pasławska z PSL stwierdziła, że w tej kwestii "największym wyzwaniem w zbadaniu przez prokuraturę i przez PKW będą niekoniecznie pikniki, bo rzeczywiście to może być trudna sprawa do właściwej oceny, ale kwestie promocji Funduszu Sprawiedliwości, Funduszu Leśnego czy innych programów i ekwiwalenty w gazetach, na portalach".
- Polskie Stronnictwo Ludowe w 2001 roku przez błąd księgowo-administracyjny - nie na te konto zostały zaksięgowane pieniądze, nie było tam kwestii, że zostały niewłaściwie wydane czy przeznaczone niewłaściwie - stracił całą subwencję. To samo dotyczyło partii Nowoczesna. W związku z tym te przepisy, mam nadzieję, że skoro tak bardzo radykalne w drobnych sprawach, będą również odpowiadały na takie wyzwania czy na takie sprawy, jak wykorzystanie środków publicznych do prowadzenia kampanii wyborczej - powiedziała polityczka ludowców.
Wipler: ostatecznie zdecyduje Sąd Najwyższy
Do sprawy odniósł się Przemysław Wipler (Konfederacja). - Państwowa Komisja Wyborcza jest organem politycznym w tym sensie, że większość jej składu stanowią tacy bezpartyjni fachowcy, jak Ryszard Kalisz. Czyli ludzie o jasnych poglądach, o jasnej historii politycznej i wybrani przez parlament, a jest to skutek zmian, które przeprowadzili politycy Prawa i Sprawiedliwości. Oni doprowadzili do tego, że większość składu Państwowej Komisji Wyborczej stanowią politycy - powiedział.
- Na szczęście są w Polsce sądy, jest Sąd Najwyższy, do którego się można odwołać, więc niezależnie od tego, czy taka decyzja zapadnie, a może ona zapaść - jakbym był politykiem Prawa i Sprawiedliwości, obawiałbym się, że to może być decyzja, która będzie chciała pozbawić Prawo i Sprawiedliwość subwencji - ale sama decyzja PKW nie oznacza, że tej subwencji nie ma. Ostatecznie, czy jej nie ma, zdecyduje tak czy tak Sąd Najwyższy - dodał.
Zybertowicz: rozwiązanie może być znalezione tylko konsensualnie
Andrzej Zybertowicz z Kancelarii Prezydenta odniósł się do kwestii łączenia obowiązków ministra i innych funkcji publicznych z rolą kandydata w wyborach. - Premier nie może wziąć urlopu, a też musi prowadzić swoją kampanię wyborczą. Prezydent też nie bierze urlopu i nie wyobrażam sobie, żeby na przykład koordynator służb, jeśli jest posłem, w wielu krajach takie osoby bywają parlamentarzystami, brał urlop - powiedział.
- Problem jest i trzeba byłoby znaleźć jakieś jego rozwiązanie i ono może być znalezione tylko konsensualnie, tylko poprzez wypracowanie ustawy, którą rządząca koalicja i spora część opozycji by zaakceptowała, bo inne rozwiązanie będzie po prostu grą polityczną - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24