Nieprzytomny czteroletni chłopiec z półtora promila we krwi trafił do szpitala, a jego ojciec z dwukrotnie większą dawką wylądował na policyjnej izbie zatrzymań. Przypomina sobie, jak do tego doszło. Prokuratura uważa, że pijane dziecko to wypadek i jest gotowa dać mężczyźnie jeszcze jedną szansę.
Jeszcze kilka godzin przed zdarzeniem sąsiedzi chłopczyka z Kalinowa w woj. mazowieckim widzieli go całego i zdrowego. - Mały tu był i oglądał motor i jak to takie czterolatki mówił: „a cio to a cio to”. I bardzo ciekawski był. Podejrzewam, że dziecku chciało się pić – uważa sąsiad.
A w lodówce zamiast wody był alkohol.
Sąsiedzi: dba o dzieci
W domu nikogo nie było, ale, jak zapewniają sąsiedzi, mężczyzna samotnie wychowuje tu siedmioro dzieci. Matka opuściła rodzinę trzy lata temu. Kobieta ma odebrane prawa rodzicielskie, a ojciec, choć lubi zajrzeć do kieliszka, robi co może, aby utrzymać rodzinę. Przynajmniej zdaniem części sąsiadów.
- Ojciec dba o dzieci bez zarzutu, są czyste, ubrane, nie chodzą, nie proszą o jedzenie. Jest normalnie, tak jak w rodzinie – mówi właściciel pobliskiego sklepu spożywczego. Jednak inni dodają, że jest jak w rodzinie alkoholika. - No nie dopilnował go, zasnął w tym amoku pijackim i dzieciak się poczęstował tym alkoholem. Często go widzę pod wpływem? Przeważnie tak – opowiada sąsiad.
"Dba o dzieci, jeżeli jest trzeźwy"
To samo potwierdza sołtys wsi, choć rozumie, jak ciężko jest samotnie wychować siedmioro dzieci. - Jak jest ojciec nieodpowiedzialny, to nie powinien samotnie wychowywać dzieci. Ale on też mógł się załamać – mówi Wiesław Sadowski.
Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej zajmuje się tą rodziną od lat i choć wie o problemach alkoholowych ojca, który próbuje utrzymać rodzinę w całości. - Do tej pory miał jakieś wpadki, ale kiedy był trzeźwy, sprawował właściwie opiekę. Jest związany z dziećmi, dba o dzieci, jeżeli jest trzeźwy. W ubiegłym tygodniu cały tydzień był trzeźwy, byliśmy każdego dnia, rozmawialiśmy, jeszcze dzieci wysyłaliśmy na kolonie, no bo ten dom dziecka albo jakiś ośrodek jest ostatecznością – mówi Barbara Wultańska z GOPS.
"Dziecko zostało na chwile spuszczone z oczu"
Ostateczną decyzję w tej sprawie będzie podejmował sąd rodzinny, ale decyzja prokuratury może ojcu dać jeszcze jedną szansę. - Wykonane do tej pory czynności nie pozwoliły na postawienie zarzutu ojcu dziecka. W tej chwili zostanie zwolniony. Na obecnym etapie nie wynika, aby dziecko było rozpijane, czy alkohol był mu podawany celowo. W tej chwili najbardziej prawdopodobna jest teza, że dziecko zostało na chwile spuszczone z oczu i dobrało się do lodówki, w której stal alkohol – wyjaśnia prokurator Leszek Zaręba.
Chłopczyk wraca do zdrowia w szpitalu dziecięcym w Warszawie. Jego życiu nic już nie grozi, a we wsi nie mają wątpliwości: tej rodziny nie powinno się rozbijać. - Tym dzieciom nigdzie nie będzie lepiej niż u ojca, tylko trzeba za tego ojca się wziąć - mówi sołtys.
Tyle że ojciec za siebie musi wziąć się sam. - Nie mamy możliwości zmusić go do leczenia. On musi dobrowolnie wyrazić zgodę. Mam nadzieję, że po tym wypadku przetrzeźwieje. Że to był w końcu taki kubeł zimnej wody, że może w końcu się opamięta – uważa Wultańska.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24