Podstaw do zmiany uchwały nie ma. Uchwała została wydana i tutaj jakby sprawa, jeśli chodzi o tę formę wypowiedzi przez Państwową Komisję Wyborczą jest zakończona - powiedział w "Jeden na jeden" w TVN24 profesor Paweł Gieras, członek Państwowej Komisji Wyborczej. Odniósł się do pisma ministra finansów Andrzeja Domańskiego i odpowiedzi, którą PKW ma przygotować do 23 stycznia.
Państwowa Komisja Wyborcza dyskutowała w czwartek na temat pisma ministra finansów Andrzeja Domańskiego z początku stycznia w sprawie wykładni uchwały, w której PKW zatwierdziła sprawozdanie finansowe komitetu wyborczego PiS z wyborów do Sejmu i Senatu w 2023 roku. Wszyscy członkowie PKW zgodzili się, że należy udzielić odpowiedzi i wyjaśnień szefowi resortu, jednak nie w trybie wykładni uchwały, ponieważ takiej procedury nie ma w Kodeksie wyborczym. Projekty dokumentu mają przygotować Ryszard Balicki oraz Arkadiusz Pikulik. Mają na to czas do 23 stycznia.
Paweł Gieras, członek Państwowej Komisji Wyborczej i politolog został poproszony w piątek w "Jeden na jeden" w TVN24 o odniesienie się do niedawnych słów szefa PKW Sylwestra Marciniaka o tym, że "trzeba ten brazylijski serial zakończyć", co jest związane z wydłużającym się procesem wydania decyzji PKW w sprawie przyznania pieniędzy Prawu i Sprawiedliwości.
- Nie jestem zwolennikiem seriali brazylijskich, ale rzeczywiście sprawa dotacji i subwencji dla PiS-u troszkę się przeciąga i wczoraj uzyskała kolejną odsłonę. Na wczorajszym posiedzeniu Państwowa Komisja Wyborcza zdecydowała większością głosów, chociaż głosowania nie było, aby udzielić informacji poszerzającej ministrowi finansów na jego pismo, co do wątpliwości odnośnie uchwały z 30 grudnia - powiedział Gieras.
Gieras: tutaj jest problem natury prawnej
Prowadzący spytał, czego można się spodziewać ze strony PKW.
- Podstaw do zmiany uchwały nie ma. Uchwała została wydana i tutaj jakby sprawa, jeśli chodzi o tę formę wypowiedzi przez Państwową Komisję Wyborczą jest zakończona. Natomiast pan minister zwrócił się o wykładnię uchwały. Tutaj jest problem natury prawnej, dlatego że przepisy Kodeksu wyborczego nie przewidują takiej instytucji i takiej procedury polegającej na dokonywaniu wykładni uchwały - wyjaśnił.
Gieras dodał, że zamiast wykładni, PKW przygotuje "takie poszerzone wyjaśnienie podstaw i przyczyn takiej, a nie innej treści uchwały z 30 grudnia".
Odniósł się również do tego, że ma pełną świadomość, że "ta uchwała dla niektórych może być nie do końca zrozumiała". - Dla mnie ona jest zrozumiała, ale to co innego rozumienie prawnika, praktyka z kilkudziesięcioletnim stażem, a co innego rozumienie przez wyborców, opinię publiczną - zauważył.
PKW nie jest "sądem rozstrzygającym w tej kwestii"
Prowadzący Marcin Zaborski zwrócił uwagę, że minister finansów powiedział, że paragrafy pierwszej i drugiej uchwały PKW są sprzeczne i skutkiem jest obiektywny brak możliwości wykonania tej uchwały. - To znaczy tak, w punkcie pierwszym uchwała czyni zadość przepisom Kodeksu wyborczego, które nakładają na Państwową Komisję Wyborczą obowiązek podjęcia uchwały w skutek orzeczenia Sądu Najwyższego, zmieniającego poprzednią uchwałę. I ten obowiązek został w punkcie pierwszym wykonany - powiedział.
Dodał, że w jego ocenie PKW "nie mogła pozostawić bez jakiegokolwiek komentarza całej problematyki związanej z wadliwością funkcjonowania Izby Spraw Nadzwyczajnych Sądu Najwyższego".
- Po wyrokach Trybunału Europejskiego, Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i TSUE z października, listopada i grudnia jeszcze 2023 roku, nie ma wątpliwości, że status tej Izby i status sędziów, którzy orzekają w tej Izbie, czy osób, może lepiej byśmy nazywali osób orzekających w tej Izbie, jest zakwestionowany przez Europejskie Trybunały - podkreślił Gieras.
Powiedział jednak, że nie może przesądzać, jaka będzie ostateczne treść wyjaśnienia PKW, dlatego "że ten dokument jeszcze nie powstał".
Członek PKW zaznaczył, że w sprawie wypłacenia pieniędzy PiS-owi "zdecydowanego stanowiska Państwowa Komisja Wyborcza nie może zająć, a nie może zająć dlatego, że nie jest sądem rozstrzygającym w tej kwestii"
- Gdyby Państwowa Komisja miała status sądu, była sądem wyborczym, to mogłaby dokonać rozproszonej kontroli konstytucyjnej i we własnym zakresie ocenić orzeczenie Izby Kontroli Nadzwyczajnych i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego i dokonać własnej oceny, czy to orzeczenie, które powstało w tej izbie jest orzeczeniem, które ma status wyroku sądowego. Ponieważ nie jest organem sądowym, takiej wykładni dokonać nie może - wyjaśnił.
Gieras: wracamy do punktu wyjścia
Prowadzący zapytał Gierasa o to, co się stanie, jeśli któryś z kandydatów na prezydenta w tegorocznych wyborach postanowi zaskarżyć decyzje podejmowane przez PKW.
- Oczywiście, że taki problem będzie, ponieważ przepisy Kodeksu wyborczego mówią, że odwołania w tego typu sprawach trafią do Sądu Najwyższego (...), czyli wracamy do punktu wyjścia - odpowiedział. Dodał, że "taki problem prawny został stworzony przez poprzednią władzę".
- Słusznie wczoraj pan profesor Balicki taką myśl przedstawił, jakby dokonując oceny tej sytuacji, że my tak troszeczkę obijamy się pomiędzy dwoma przepisami konstytucji, artykułem siódmym i dziewiątym. Jeden przepis nakłada na PKW obowiązek działania zgodnie z prawem w granicach prawa. Natomiast drugi zobowiązuje organy państwowe do przestrzegania traktatów i umów międzynarodowych. A z tych umów i traktatów wynika takie, a nie inne usytuowanie europejskich trybunałów - powiedział Gieras.
Gieras o kroku "do spróbowania uporządkowania tej kwestii"
Gieras zwrócił uwagę, że w przyszłym tygodniu Sejm zajmie się tak zwaną ustawą incydentalną, czyli projektem przygotowanym przez marszałka Sejmu Szymona Hołownię, i odniósł się do krytycznych słów profesor Małgorzaty Manowskiej, pierwszej prezes Sądu Najwyższego, według której jest to "ustawa wpadkowa, a rozpatrywanie protestów wyborczych na podstawie przepisów takiego projektu trwałoby około sześciu lat".
- To jest taka czysta demagogia w mojej ocenie. Właśnie więcej osób orzekających w tej sprawie może szybciej i sprawniej przeprowadzić ten proces. Także tutaj ten argument ja bym odrzucił. Natomiast rzeczywiście jest problem, jeżeli protesty wyborcze będzie rozpoznawała Izba i sędziowie, co do których jest wątpliwość, czy są sędziami, a sąd jest sądem - podsumował.
Członek PKW podkreślił, że projekt Hołowni nie załatwi problemu Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, "natomiast jest jakimś krokiem do tego, żeby chociaż próbować uporządkować tą kwestię".
Projekt tzw. ustawy incydentalnej złożonej w grudniu zeszłego roku przez Polskę 2050-TD odnosi się do rozstrzygania przez Sąd Najwyższy spraw dotyczących tegorocznych wyborów prezydenckich. Przewidziano w nim, że ważność tych wyborów miałyby orzec trzy izby Sądu Najwyższego: Karna, Cywilna i Pracy, a nie Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, która - jak stwierdziły m.in. europejskie trybunały - nie jest niezależnym sądem w rozumieniu prawa UE.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24