Świnki morskie błąkały się w okolicach tarasu widokowego przy jednej z mniej uczęszczanych dróg w Czarnorzekach pod Krosnem na Podkarpaciu. Pracownicy schroniska zajęli się wygłodniałymi zwierzętami, które mogą pochodzić z pseudohodowli.
Na miejsce pojechali inspektorzy krośnieńskiego oddziału Ogólnopolskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami (OTOZ) oraz pracownicy schroniska w Lesku. Początkowo, według zgłoszenia, mowa była o kilkunastu zwierzętach, jednak okazało się, że jest ich prawie 40. Kilkanaście z nich urodziło się zaledwie dwa-trzy tygodnie temu.
"Były wygłodniałe"
- Świnki były wygłodniałe, choć sądzimy, że nie przebywały w tym miejscu zbyt długo. Wygląda na to, że wyrzucił je przy drodze właściciel nielegalnej hodowli, który prawdopodobnie handlował tymi zwierzętami - powiedział nam Łukasz Podsobiński, kierownik schroniska "Wesoły Kundelek" w Lesku.
Świnki nie są w złym stanie, jednak - jak podejrzewa Podsobiński - "przeżyły dużo stresu". - Nie zachowują się do końca naturalnie, bo przedstawiciele tego gatunku zwykle lubią kontakt między sobą oraz z człowiekiem. Te jednak są wycofane i unikają kontaktu. To świadczy o tym, że mogły być przetrzymywane w złych warunkach - zaznacza.
Schronisko zawiadomi policję
Pytany o sprawę rzecznik krośnieńskiej policji, podkomisarz Paweł Buczyński, informuje, że jak dotąd funkcjonariusze nie otrzymali w tej sprawie zgłoszenia. Złożenie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa zapowiedział jednak w rozmowie z tvn24.pl Łukasz Podsobiński. Kierownik schroniska podkreślił, że przed zawiadomieniem organów ścigania pracownicy azylu chcieli zbadać stan zdrowia zwierząt i wszcząć leczenie.
Koordynatorka inspektoratu OTOZ Animals w Krośnie Dorota Moszczyńska nie ma wątpliwości, że "mamy do czynienia ze znęcaniem się nad zwierzętami". - To są między innymi małe świnki, zwierzęta nieprzystosowane do życia na wolności. Były narażone między innymi na nieodpowiednie warunki klimatyczne, ruch samochodów i zagrożenia ze strony leśnych drapieżników - powiedziała Moszczyńska tvn24.pl. - Możliwe, że właściciel zobaczył, że chorują i wiedząc, że ich nie sprzeda, postanowił się ich pozbyć - przypuszcza koordynatorka.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Schronisko "Wesoły Kundelek"