Koń wpadł do szamba. Akcja ratunkowa trwała trzy godziny

Akcja strażaków trwała blisko trzy godziny
Koń wpadł do szamba. Pomogli mu strażacy
Źródło: Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie

Strażacy uratowali konia, który w miejscowości Krasienin-Kolonia (woj. lubelskie) wpadł do szamba. Po trwającej blisko trzy godziny akcji przy użyciu wysięgnika i specjalnych pasów udało się uwolnić zwierzę. Koń wrócił do właścicielki.

W środę (9 listopada) rano strażacy zostali poinformowani, że na terenie jednej z posesji w miejscowości Krasienin-Kolonia w szambie znajduje się koń. Kobieta, która przechodziła obok i zauważyła uwięzione w dole zwierzę powiadomiła służby.  

Koń utknął w szambie
Koń utknął w szambie
Źródło: Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie

Na miejsce skierowany zostały dwie jednostki Państwowej Straży Pożarnej z Lublina oraz jeden zastęp Ochotniczej Straży Pożarnej z Krasienina. 

Akcja strażaków trwała blisko trzy godziny
Akcja strażaków trwała blisko trzy godziny
Źródło: Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie

Akcja ratunkowa trwała trzy godziny

Okazało się, że z posesją, na której uwięzione było zwierzę, bezpośrednio sąsiaduje stadnina koni. - Zwierzę musiało przejść przez poluzowaną siatkę i tak dostało się na sąsiednią posesję. Koń musiał nie zauważyć dołu i wpadł do dziury - mówi nam aspirant Bartłomiej Pytka, zastępca rzecznika prasowego Komendanta Miejskiego Państwowej Straży Pożarnej  w Lublinie.

Strażacy wyjęli konia z dołu za pomocą specjalnych pasów i wysięgnika
Strażacy wyjęli konia z dołu za pomocą specjalnych pasów i wysięgnika
Źródło: Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Lublinie

Akcja ratunkowa nie była łatwa, bowiem zwierzę utknęło w głębokim dole uwięzione między betonowymi płytami. Strażacy zaczęli od usunięcia płyt za pomocą specjalnych pasów i wysięgnika. Później w ten sam sposób wyciągnęli konia z opresji. - Warunki pracy były mocno utrudnione, ale po blisko trzech godzinach akcja zakończyła się sukcesem - mówi Pytka. 

Jeszcze w czasie trwania akcji na miejscu pojawił się weterynarz i właścicielka zwierzęcia. Lekarz po zbadaniu zwierzęcia stwierdził, że nie odniosło ono obrażeń i może wrócić do właścicielki.

Czytaj także: