Co z amerykańskim wojskiem na wschodniej flance? "Powiedzieli wprost"

Amerykańscy żołnierze podczas ćwiczeń na poligonie na Litwie. Zdjęcie z 6 marca 2025 roku
Charge d'affaires USA w Polsce: kolejny kamień milowy, jeżeli chodzi o naszą wspólną obronę i współpracę w zakresie bezpieczeństwa
Źródło: TVN24

- Amerykanie powiedzieli wprost, że ich obecność w Europie Wschodniej nie podlega żadnej dyskusji, a oni nie będą ulegali żadnej presji Rosjan w tym obszarze - powiedział szef BBN generał Dariusz Łukowski po rozmowie z doradcą prezydenta Donalda Trumpa do spraw bezpieczeństwa Mikiem Waltzem.

Szef BBN rozmawiał ze swoim amerykańskim odpowiednikiem w czwartek. Po rozmowie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego wydało komunikat, w którym przekazano m.in., że podczas rozmowy Waltz potwierdził "ciągłość i wiarygodność amerykańskich gwarancji bezpieczeństwa w ramach NATO".

W piątek generał Dariusz Łukowski zwrócił uwagę, że deklaracja Waltza zbiegła się w czasie z deklaracją sekretarza stanu USA Marco Rubio, który na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych w Brukseli w czwartek zapewniał, że "obawy przed wyjściem USA z NATO są nieuzasadnione", a USA chcą "silniejszego Sojuszu".

- Widać, że jest tu jednolity przekaz administracji USA, w tym jej najważniejszych przedstawicieli - doradcy do spraw bezpieczeństwa narodowego i sekretarza stanu - zaznaczył gen. Łukowski. Jak mówił, obecnie w USA trwa przegląd dotyczący obecności amerykańskich wojsk w różnych częściach świata, który ma zmierzać ku końcowi. Jak poinformował szef BBN, Amerykanie przekazali, że w niedługim czasie "możemy się spodziewać" decyzji w tej sprawie.

"Amerykanie powiedzieli wprost, że ich obecność na terenie Europy Wschodniej nie podlega żadnej dyskusji"

Generał Łukowski przekazał, że zapytał Waltza m.in., czy USA podczas trwających negocjacji z Rosją mogą omawiać kwestię przyszłej obecności swoich wojsk na terenie natowskiej Europy Środkowej, w tym w Polsce, Rumunii czy krajach bałtyckich.

- Amerykanie powiedzieli wprost, że ich obecność na terenie Europy Wschodniej, naszego regionu, nie podlega absolutnie żadnej dyskusji, a oni nie będą ulegali żadnej presji Rosjan w tym obszarze - stwierdził. - Powiedziano mi wprost, że USA na pewno nie pozwolą Rosjanom na dyktowanie sobie tego, jak ma wyglądać obecność sojusznicza w tych krajach, które weszły do NATO po 1997 roku, gdy został zawarty Akt Stanowiący NATO-Rosja - zapewnił Łukowski.

Amerykańscy żołnierze podczas ćwiczeń na poligonie na Litwie. Zdjęcie z 6 marca 2025 roku
Amerykańscy żołnierze podczas ćwiczeń na poligonie na Litwie. Zdjęcie z 6 marca 2025 roku
Źródło: Photo by Staff Sgt. Rose Di Trolio  70th Mobile Public Affairs Detachment

Jak mówił, retoryka i polityka administracji Donalda Trumpa wobec Europy związana jest przede wszystkim z oczekiwaniem USA, by europejscy członkowie NATO wzięli większą odpowiedzialność za swoją obronność. - Stany Zjednoczone podkreślają, że nie może być tak, że zachwianie tego balansu między Europą a Stanami Zjednoczonymi w ramach wspólnego Sojuszu jest tak nieproporcjonalne. Na szczęście jest już jakaś pozytywna reakcja Europy - ocenił generał.

Niemniej - jak podkreślił - odbudowa europejskich zdolności do własnej obrony to proces, który potrwa co najmniej kilka lat. - Jeszcze ze 2-3 lata trzeba odczekać, żeby nastąpiła wyraźna zmiana w tym całym obszarze. Do tego czasu niestety, ale Amerykanie muszą z niesłabnącą intensywnością wspierać wszystkie działania Europy - zaznaczył szef BBN.

Żołnierze USA w Polsce
Żołnierze USA w Polsce
Źródło: Maciej Kulczyński/PAP

Szef BBN o konsekwencjach amerykańskich ceł

Łukowski - jak relacjonował - zapewnił w rozmowie z Waltzem, że strona polska zabiega, żeby "w ramach tych nowych programów europejskich nie zaszkodzić naszej współpracy przemysłowo-obronnej ze Stanami Zjednoczonymi".

W tym kontekście wskazał na nałożone w tym tygodniu przez administrację USA cła w wysokości 20 proc. na Unię Europejską. Gen. Łukowski przypomniał, że instytucje UE nie podjęły jeszcze decyzji, jak zareagować na nałożenie ceł, ale zauważył, że tego typu starcia europejsko-amerykańskie i retorsje ze strony Unii mogą negatywnie odbić się na kontraktach zbrojeniowych ze Stanami Zjednoczonymi.

- To może spowodować, że kontrakty, które my podpisaliśmy, zostaną obciążone dodatkowymi stawkami celnymi. Możemy policzyć, że jeżeli mamy kontrakty z USA na - załóżmy - 50 miliardów dolarów, to gdyby one zostały obciążone dodatkowymi cłami w wysokości na przykład 10 procent, to byłoby to dla nas 5 miliardów dolarów więcej do zapłaty. A gdyby to było cło rzędu 20 procent? To są kwoty bardzo istotne dla polskiego budżetu obronnego - podkreślił szef BBN.

Jak mówił, tego typu ruchy mogłyby "wyeliminować" niektóre z największych kontraktów, jakie Polska zawarła z USA. - To są po prostu pieniądze, których my tak łatwo nie znajdziemy. Nasze potrzeby są i tak większe niż środki, którymi dysponujemy - dodał.

- My musimy w krótkim czasie podnieść nasze zdolności obronne, a więc musimy wydawać te pieniądze, które mamy, tak by zmaksymalizować efekty w krótkim czasie. Dlatego tego typu kroki mogą być dla nas ciosem, osłabić naszą skuteczność. Zwróciłem na tę kwestię uwagę w rozmowie z Waltzem, że może to mieć na nas negatywny wpływ - powiedział gen. Łukowski.

- Może to jest taki mechanizm nacisku, który sprawi, że strony siądą do stołu i będą szukały innego rozwiązania, które będzie mniej drastyczne, niż to, co dzisiaj leży na stole - stwierdził szef BBN. Dodał, że w rozmowie z Waltzem zwrócił też uwagę, iż mamy dużo innych interesów z USA. - Zależy nam na tym, żeby wiązać się ze Stanami Zjednoczonymi nie tylko w obszarze militarnej, ale też na przykład energetycznym - podkreślił gen. Łukowski.

- Poprosiłem, by oni też przyjrzeli się na przykład temu, czy nie należałoby podejść do nakładania ceł selektywnie, by na przykład niektóre obszary wyłączyć z dyskusji o wojnie celnej. To zostało odnotowane; natomiast za wcześnie jest na ewentualną reakcję - powiedział generał. - Myślę, że dopiero teraz te analizy będą prowadzone - dodał.

Infrastruktura wojskowa dla Amerykanów w Polsce

Wśród innych tematów rozmowy z amerykańskim doradcą ds. bezpieczeństwa szef BBN wymienił m.in. kwestię gotowości Warszawy do inwestowania w infrastrukturę wojskową na terenie Polski, z której mogłyby korzystać wojska amerykańskie. Jak tłumaczył, kwestie te regulowane są umową zawartą między Polską a USA z 2020 roku, w ramach której Polska zapewnia zabezpieczenie logistyczne oraz np. buduje bazy dla Amerykanów na swoim terenie.

Tego typu korzystne dla strony amerykańskiej umowy USA zawarły m.in. w Koreą Południową czy Japonią, natomiast nie z państwami Europy Zachodniej, w tym zwłaszcza Niemcami, gdzie stacjonuje największy w Europie amerykański kontyngent.

Amerykańska baza Ramstein na zachodzie Niemiec
Amerykańska baza Ramstein na zachodzie Niemiec
Źródło: Jacob Wongwai/U.S Air Force

To powoduje - tłumaczył gen. Łukowski - że w sytuacji, w której strona amerykańska uzna, że obecność ich wojsk w Niemczech czy innych państwach zachodniej Europy jest zbyt kosztowna, będą one mogły dla oszczędności zostać przeniesione do Polski. - Prezydent Andrzej Duda niejednokrotnie mówił to wprost: zapraszamy do Polski, liczymy na zwiększenie obecności wojsk amerykańskich w Polsce, i możemy stworzyć ku temu dobre warunki - przypomniał.

Jak mówił, na stole jest m.in. wybudowanie w razie potrzeby dużej bazy, która mogłaby odgrywać taką rolę, jaką odgrywa położona na zachodzie Niemiec baza Ramstein, kluczowa dla obecności wojskowej Amerykanów w Europie.

Baza w Redzikowie oficjalnie otwarta
Źródło: Maciej Knapik/Fakty TVN

Gen. Łukowski zapewnił jednocześnie, że umowa zobowiązująca Polskę do inwestowania w infrastrukturę dla Amerykanów i zapewniania im logistycznego zaplecza jest także korzystna dla strony polskiej. Jak tłumaczył, koszty, które na mocy umowy musi ponieść Polska, są i tak dużo niższe, niż samodzielne stworzenie jednostek o takim potencjale bojowym, jaki oferują rozmieszczeni w Polsce Amerykanie.

- To jest takie suplementarne rozwiązanie do naszych sił zbrojnych, które ma swój aspekt polityczny i praktyczny. (...) I tutaj wyraźnie - zresztą nie pierwszy raz - Amerykanie dają znać, że oni to rozumieją i wiedzą, że na przykład redukcja obecności w Niemczech byłaby dużo bardziej korzystna, niż w Polsce - dodał.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: