Dzwoni budzik.
Bez niego Marcelina i tak by się obudziła, ale go nastawia. Stawka jest zbyt wysoka. Oczy same jej się otwierają o pierwszej w nocy i czwartej nad ranem. Nawet wtedy, kiedy dyżur przy córce ma jej mąż.
Marcelina wchodzi do kuchni, wyjmuje papierową torbę z surową skrobią kukurydzianą. Rozpuszcza ją w połowie szklanki wody. Koniecznie chłodnej. W ciepłej skrobia by się za bardzo rozpuściła. Gotowa mikstura mogłaby nie zaspokoić w pełni głodu Ady, pięcioletniej córki Marceliny.
A głód zabija Adę.
- Masz. Tutaj - mama układa ręce córki na szklance. Wszystko dzieje się po ciemku. Ada wypija, nawet do końca się nie wybudza.
Kiedy będzie starsza, sama będzie musiała wyrobić sobie ten rygor. Jest chora na glikogenozę. Choroba powoduje, że organizm nie potrafi wydobyć zmagazynowanej energii niezbędnej do funkcjonowania. Niedobory będą skutkować uszkodzeniami układu nerwowego i mózgu.