Oglądając wystawy w sali muzeum w Chełmie (Lubelskie) tylko wprawne oko mogło dostrzec niewielkie rysy na tynku jednej ze ścian. Wyznaczały one obrys wnęki, w której w połowie lat 70. ubiegłego wieku umieszczono kapsułę czasu. Znajdowały się w niej elementy ołtarza głównego i drewniany krucyfiks z lat 20. XX wieku oraz - złożone w worku - kości zwierzęcia.
- O tym, że znajduje się tu kapsuła czasu wiedzieliśmy z relacji ustnej. Znaliśmy też jej zawartość. Zaskoczyło nas jednak to, że leżał tu również worek, w którym - jak się okazało - złożono kości jakiegoś zwierzęcia - mówi Paweł Wira, kierownik chełmskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Lublinie.
Chodzi o budynek przy ulicy św. Mikołaja 4 w Chełmie, gdzie dziś mieści się sala ekspozycyjna Muzeum Ziemi Chełmskiej im. Wiktora Ambroziewicza, a gdzie przed laty funkcjonowała cerkiew unicka pod wezwaniem św. Mikołaja.
Świątynia istniała w tym miejscu już w XV wieku, murowana powstała trzy wieki później
- Najstarsze archiwalia wskazują, że świątynia pod tym wezwaniem - jeszcze jako cerkiew prawosławna - istniała tu już w XV wieku. Wzmianka o tym fakcie pochodzi z 1428 roku. Natomiast świątynię murowaną, już jako cerkiew unicką, wzniesiono najprawdopodobniej po 1720-1721, a przed 1730 rokiem - opisuje konserwator.
Jak mówi, przyjmuje się takie datowanie, bo cerkiew z całą pewnością zbudowano za czasów biskupa unickiego Józefa Lewickiego (zarządzał chełmską diecezją unicką w latach 1711-1730), a po synodzie zamojskim, który obradował od 26 sierpnia do 17 września 1720 roku. Na synodzie tym zapadła decyzja o tzw. latynizacji świątyń unickich, czyli upodobniania ich do świątyń rzymskokatolickich.
Seminarium unickie, później prawosławne a w końcu szpital wojskowy
Cerkiew była zarówno świątynią parafialną, ale stanowiła też część kompleksu budynków unickiego seminarium duchownego. Po tym jak w 1875 roku nastąpiła likwidacja diecezji chełmskiej (co było konsekwencją kasaty unii brzeskiej), w zabudowaniach mieściło się seminarium prawosławne. Świątynia stała się zaś seminaryjną kaplicą.
- Po tym jak w połowie 1915 roku, w czasie pierwszej wojny światowej, w Chełmie pojawiły się wojska niemieckie i austro-węgierskie, w kompleksie seminaryjnym mieścił się szpital wojskowy. Można więc przypuszczać, że również świątynia została przejęta na podobne cele - przyznaje nasz rozmówca.
Ołtarz ufundowały uczennice
Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, kaplicę św. Mikołaja przejął Kościół katolicki. Rekoncyliacja - czyli obrzęd liturgiczny przywracający miejscom sprofanowanym charakter sakralny - nastąpiła 15 października 1922 roku.
- Podczas uroczystości poświęcono nowy neobarokowy ołtarz główny ufundowany przez ówczesne uczennice Państwowego Seminarium Nauczycielskiego Żeńskiego, które kształciły się w budynkach poseminaryjnych. Z dużym prawdopodobieństwem autorstwo ołtarza można przypisać braciom Kabalom, którzy prowadzili w Chełmie "Zakład artystyczno-stolarsko-rzeźbiarski (i) pozłotniczy" i często reklamowali swoje usługi w lokalnej prasie - opowiada Wira.
Kapsuła powstała w latach 70. XX wieku podczas kompleksowego remontu
W czasie II wojny światowej kaplica został zajęta przez wojska niemieckie. Natomiast po wojnie odbywały się tu lekcje religii. Uczęszczali na nie uczniowie szkoły publicznej, która działała w budynkach po dawnym seminarium (dziś mieści się tam IV Liceum Ogólnokształcące im. dr Jadwigi Młodowskiej). Funkcję tę świątynia pełniła do 1961 roku, kiedy to w szkołach publicznych zaprzestano nauczania religii.
Po 1961 roku budynek nadal był użytkowany przez szkołę, ale jego stan podupadł. Przez pewien okres mieścił się tam skład opału. Po tym jak w 1975 roku utworzone zostało województwo chełmskie, w mieście zaczęto tworzyć urząd ochrony zabytków. Właśnie dzięki staraniom ówczesnego konserwatora Leszka Samockiego, budynek przeszedł - w drugiej połowie lat 70. XX wieku - kompleksowy remont. Realizowany był przez Polskie Pracownie Konserwacji Zabytków, czyli przedsiębiorstwo państwowe, które remontowało zabytki w całym kraju.
- Kaplica była w tym okresie w zarządzie muzeum okręgowego, a w dawnej zakrystii mieściły się przez krótki czas biura wojewódzkiego konserwatora. Jeszcze w czasie tego kompleksowego remontu, konserwator zadecydował o stworzeniu tu kapsuły czasu. Zdeponowano w niej elementy wyposażenia, które pozostały po rzymskokatolickiej kaplicy z lat 20. XX wieku - czyli niekompletny ołtarz główny oraz drewniany krucyfiks, umieszczony pierwotnie na łuku tęczowym. Konserwator wiedział, że w zdesakralizowanym wnętrzu świątyni nie będzie już miejsca na ekspozycję ołtarza i krucyfiksu - tłumaczy Wira.
Czytaj też: Archeolodzy badają "kapliczkę" obok wieży w Stołpiu. Kiedyś mieszkała tu grecka księżniczka
Dodaje, że o decyzji przesądził też fakt, że fiaskiem zakończyły się próby przekazania zabytków do innego obiektu sakralnego.
- Żadna z pytanych parafii nie była zainteresowana. W tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem było ukrycie ołtarza i krucyfiksu w kapsule czasu, aby tam mogły one doczekać czasów bardziej przyjaznych dla zabytków - podkreśla konserwator.
Obrys wnęki wyznaczały jedynie rysy na tynku
Wyposażenie złożono za drzwiami we wnęce, w której przed laty mieściło się przejście ze świątyni do dzisiejszego budynku liceum. Następnie drzwi zamurowano.
- Wśród osób, które do tej pory odwiedzały wystawy chełmskiego muzeum tylko wprawne oko mogło dostrzec niewielkie rysy na tynku wyznaczające obrys wnęki, kryjącej tajemnicę sprzed kilkudziesięciu lat - przyznaje Wira.
Gdy - przy okazji remontu sali ekspozycyjnej muzeum - kapsuła został otwarta, okazało się, że krucyfisk i elementy ołtarza dobrze "zniosły" okres ponad 40-letniego ukrycia.
- Po przeprowadzeniu niezbędnych zabiegów konserwatorskich oba zabytki kwalifikują się - ze względu na posiadane wartości artystyczne i historyczne - do umieszczenia na stałej ekspozycji muzealnej - podkreśla konserwator.
Być może to fragment szkieletu wołu
Specjaliści zajmą się także tajemniczymi szczątkami zwierzęcymi, które znaleziono w kapsule czasu z lat 70.
- To, dlaczego je tu schowano pozostaje zagadką. Być może zostały wydobyte podczas remontu budynku, może pochodzą z prac archeologicznych w zupełnie innym miejscu. Z pewnością ktoś uznał, że warto je zachować. Istnieją domysły, że być może są to fragment szkieletu wołu - mówi Wira.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Paweł Wira/ WUOZ w Lublinie