Kilka monet i dwa zwitki pergaminu - to skrywała kapsuła czasu z 1851 roku, znaleziona podczas remontu mostu w Tczewie. - Przetrwała wysadzenie mostu w 1939 roku, po 168 latach udało nam się na tę kapsułę natrafić. Ta zawartość może i jest lekko rozczarowująca, natomiast sama historia z jej odkryciem to dla nas fajna ciekawostka - mówi Łukasz Brządkowski ze stowarzyszenia Dawny Tczew.
Kamień węgielny razem z kapsułą czasu znaleźli 14 kwietnia tego roku robotnicy pracujący przy remoncie mostu w Tczewie. Jak wynika z wykutych na kamieniu napisów, kapsuła została wmurowana przez króla pruskiego Fryderyka Wilhelma IV 27 lipca 1851 roku w trakcie budowy mostu.
Teraz, po trzech miesiącach od jej znalezienia, kapsuła została otwarta. Nie było to łatwe, ale po kilku minutach w końcu udało zajrzeć się do środka.
- Spodziewaliśmy się, że będą monety, że będzie jakiś dokument. Myślałam, że będzie trochę więcej. Myślałam też, że będzie można ten dokument od razu pokazać mieszkańcom. Niestety, nie jest to możliwe - mówiła na konferencji Alicja Gajewska, dyrektor Fabryki Sztuk.
Monety i pergamin
W środku były monety z 1850 i 1851 roku.
- Spodziewaliśmy się, że król pruski będzie miał gest. Jeżeli pomyśli o tym, żeby zachować w takiej kapsule czasu monety, będą to monety złote. Rozumiemy pewną logikę, że pokazać chciano te monety, które były w tym czasie w użyciu, jednak to są same monety miedziane i srebrne, więc ta kapsuła czasu, jeśli chodzi o zawartość, nie ma tej rangi królewskiej - mówi Łukasz Brządkowski ze stowarzyszenia Dawny Tczew.
Oprócz monet, jak mówi, znaleziono też dwa zwitki pergaminu z lat 1850 i 1851. Jeden na pewno został napisany lub podpisany przez króla. Drugiego możliwe, że nie uda się nigdy odczytać, ponieważ jest w bardzo złym stanie.
Archeolog Renata Wiloch-Kozłowska przypuszcza, co może być tam zapisane.
- Na pewno pochwała jego wysokości, że zechciał patronować budowie mostu, że sfinansował tę budowę, że dba o rozwój kolei w Prusach. No i jakaś pewnie okolicznościowa wzmianka o budowniczych, ku czci - opowiada Wiloch-Kozłowska.
Choć każdy, kto był przy otwarciu kapsuły mówi o tym, że spodziewał się czegoś więcej, Brządkowski przypomina, że i tak jest z czego się cieszyć.
- Jej największa wartość to jest ta wartość historyczna. To, że udało nam się po 168 latach na tę kapsułę natrafić. To, że przetrwała wysadzenie mostu w roku 1939 - mówi.
- Ta zawartość może i jest lekko rozczarowująca, natomiast sama historia z odkryciem tej kapsuły jest dla nas fajna i wzbogaca naszą wiedzę o moście - dodaje.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/gp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24