Mam nadzieję, że minister Waszczykowski wytłumaczy pani premier, że taki gest Rejtana na nikim nie zrobi wrażenia - powiedział w czwartek Bronisław Komorowski. Były prezydent w "Faktach po Faktach" w TVN24 skomentował w ten sposób zapowiedź Beaty Szydło, że nie podpisze Deklaracji Rzymskiej, jeżeli nie zostaną w niej uwzględnione polskie postulaty.
Bronisław Komorowski skomentował też wysłanie listu przez trzech byłych prezydentów, razem z Lechem Wałęsą i Aleksandrem Kwaśniewskim, w sprawie członkostwa Polski w Unii Europejskiej. - To jest kolejny list byłych prezydentów. Udało się doprowadzić przynajmniej na tym poziomie do współdziałania, pomimo różnic życiorysowych, poglądów czasami - podkreślił Komorowski.
"Mieliśmy miejsce w pierwszej klasie"
Były prezydent ocenił, że list ten powinien być traktowany "jako nasz głos i nasz apel do społeczeństwa polskiego o obronę naszego miejsca, naszej pozycji i nadziei ulokowanej w integrującej się Europie". - Ale też apel do rządzących, aby wyciągnęli wnioski z porażek, które stały się faktem na arenie europejskiej - powiedział.
- Bo jest jeszcze czas. Jeszcze liczące się kraje Unii Europejskiej, które z przyjaźnią odnoszą się do Polski i do Polaków, które chcą silnej Polski w silnej Unii Europejskiej, trzymają nogę w drzwiach i mówią: Polacy, jest dla was jeszcze miejsce, żebyście zdążyli na przyspieszony proces integracji europejskiej - powiedział.
Bronisław Komorowski krytycznie odniósł się do zapowiedzi premier Beaty Szydło, że Deklaracja Rzymska nie zostanie podpisana, jeżeli nie zostaną uwzględnione w niej polskie postulaty. Dokument ten ma zostać podpisany przez unijnych przywódców w 60. rocznicę podpisania Traktatów Rzymskich, będących początkiem procesu powojennej integracji europejskiej. - Mam nadzieję, że minister Waszczykowski wytłumaczy pani premier, że taki gest Rejtana na nikim nie zrobi wrażenia - podkreślił były prezydent.
- Ten pociąg integracji europejskiej już rusza ze stacji, jedzie swoją drogą, to my zostaniemy w pozie Rejtana samotni na peronie. A pociąg pojedzie bez nas - stwierdził, dodając, że "może jeszcze zdążymy wskoczyć do ostatniego wagonu i to czwartej klasy, kiedy miejsce w pierwszej klasie nam się należało, myśmy już je mieli".
- Jeszcze rok temu, dwa lata temu, Polska grała w pierwszej lidze krajów europejskich - ocenił Komorowski. - Próba rozgrywania przeciwko Unii Europejskiej, 27 krajom, jakichś polskich protestów jest drogą donikąd. Przecież w Rzymie żadnych dokumentów strategicznej rangi nie będzie, będzie deklaracja z tytułu 60-lecia Traktatów Rzymskich - powiedział. - Będziemy tymi, którzy popsują święto, a w Polsce PiS będzie udawał, że odniósł wielkie zwycięstwo - stwierdził były prezydent.
Najważniejsze zadanie rządu
Bronisław Komorowski podkreślił, że "warto być twardym, warto walczyć o swoje interesy, ale pod warunkiem, że potrafi się to robić skutecznie". - A nie uzyskiwać ujemne punkty, jak to mówił Lech Wałęsa, ujemne plusy - powiedział. Podkreślił przy tym, że "polski rząd przegrywa, a niestety nie rozwiązuje na czas najważniejszych problemów".
- Najważniejszym zadaniem, strategicznym, określającym miejsce i szanse Polski na kolejne dziesięciolecia, jest to, czy potrafi rząd polski zapewnić nam miejsce w integrującej się Europie, tej pierwszej prędkości - zaznaczył.
Komorowski: zostają strzępy dobrej zmiany
Były prezydent odniósł się do faktu złożenia przez szefa MON zawiadomienia dotyczącego podejrzenia popełnienia przez Donalda Tuska zdrady dyplomatycznej w związku z wyjaśnianiem okoliczności katastrofy smoleńskiej.
- To trochę wygląda na jakąś partyzantkę ministra Macierewicza, jakieś wewnętrzne rozgrywki w PiS. Zobaczymy, jak się zachowa prokuratura - powiedział Bronisław Komorowski. Jak jednak podkreślił, "Tusk, gdy jest zaatakowany, to nie ucieka, nie czmycha, tylko staje do walki. Więc jeżeli koledzy z PiS chcą tej walki, to będą ją mieli".
Pytany o najnowsze sondaże w których poparcie dla PiS spada, a dla PO rośnie, gość "Faktów po Faktach" ocenił, że "to jest początek procesu". - Gdzieś dociera do ludzi w Polsce, do wyborców, że oprócz różnych obietnic, często nierealizowanych, jednak PiS jest głównie źródłem niepokoju, obaw, lęków, nieprzewidywalności w polityce zagranicznej i wewnętrznej - powiedział.
- Polacy mimo wszystko lubią zmiany, jak widać z ostatnich wyborów, ale cenią sobie także stabilność państwa - zaznaczył. Dodał, że "zostają powoli strzępy tak zwanej dobrej zmiany, widać, że ta zmiana coraz mniej smakuje wyborcom".
Dymisja "bez względu na cenę"
Były prezydent skomentował również liczne odejścia z polskiej armii najwyższej rangi oficerów i skrytykował sugestię ministra obrony narodowej, jakoby miały one związek z lustracją.
- To jest dalszy ciąg próby deptania godności polskich żołnierzy, oficerów, generałów. Sugerowanie, że tu jest coś nie w porządku w życiorysie, w stosunku do osób, które służą 25-27 lat w wolnej Polsce - ocenił Komorowski. - Dzisiaj łatwe rezygnowanie z nich albo wypychanie poza służbę na różnych zasadach, przez różnego rodzaju tworzenie sytuacji, jest nie do pogodzenia z godnością oficera, jest skandalem - stwierdził.
Wezwał w związku z tym premier Beatę Szydło do zdymisjonowania ministra obrony. Komorowski nazwał Antoniego Macierewicza "szkodnikiem". - Odpowiedzialność premiera za bezpieczeństwo kraju powinna ją skłonić, by wystąpiła o dymisję ministra Macierewicza bez względu na cenę polityczną, którą przyszłoby jej zapłacić we własnym zapleczu - podkreślił.
Autor: mm/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24