NATO obawia się, że Rosja może użyć broni chemicznej przeciwko Ukrainie. Sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego Jens Stoltenberg zapowiada wsparcie dla Kijowa, ale także podwyższenie gotowości własnej obrony przed bronią masowego rażenia. Tak się składa, że jest ona w NATO polską specjalnością. Co robią nasze wojska chemiczne w związku z sytuacją w Ukrainie? Na razie systemy ostrzegania prowadzą analizy z większą intensywnością niż zwykle. Sygnałów, że należy podejmować dalsze kroki obecnie nie ma – dowiedział się portal tvn24.pl w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych.
Od dłuższego czasu rosyjska propaganda nadaje, że w Ukrainie są laboratoria pracujące nad bronią biologiczną lub chemiczną. Kijów i jego zachodni sojusznicy podkreślają, że to bzdury. Jednak Stany Zjednoczone i ich sojusznicy z NATO obawiają się, że Kreml powtarza te kłamstwa, by przygotować grunt pod zaatakowanie Ukrainy przy pomocy broni chemicznej. Zachód mówi o tym głośno tak samo, jak przed rosyjską inwazją mówił o tym, że Władimir Putin zamierza zaatakować Ukrainę.
W pierwszych dniach rosyjskiej inwazji rosły też obawy związane z walkami w rejonie ukraińskich elektrowni jądrowych – nieczynnej koło Czarnobyla i działającej koło Zaporoża.
Te zagrożenia były także tematem nadzwyczajnego szczytu NATO w czwartek w Brukseli. Na jego zakończenie sekretarz generalny Jens Stoltenberg oświadczył, że sojusz wyśle na Ukrainę wyposażenie zabezpieczające przed zagrożeniami biologicznymi, chemicznymi, radiologicznymi i nuklearnymi. – To może obejmować środki wykrywania i ochrony, a także dostawy medyczne, jak również szkolenie w zakresie usuwania skażeń i zarządzania kryzysowego – mówił na konferencji prasowej po szczycie.
Zaniepokojenie NATO
– Jesteśmy zaniepokojeni, dlatego że widzimy retorykę i to, że Rosja próbuje wykreować pretekst, oskarżając Ukrainę, Stany Zjednoczone i sojuszników z NATO, że przygotowują się do użycia broni biologicznej i chemicznej. Widzieliśmy już w przeszłości, że ten sposób oskarżania innych, był sposobem na stworzenie pretekstu, żeby samemu zrobić taką rzecz. Oczywiście oskarżenia pod adresem Ukrainy i państw NATO są zupełnie fałszywe – podkreślił sekretarz generalny NATO.
Ostrzegł też, że użycie broni chemicznej całkowicie zmieni charakter konfliktu na Ukrainie. – Będzie jaskrawym pogwałceniem prawa międzynarodowego i będzie miało daleko idące konsekwencje. Oczywiście będzie także niezwykle groźne. Dotknie ludzi w Ukrainie, ale istnieje także ryzyko, że bezpośrednio wpłynie na ludzi, którzy żyją w państwach NATO, ponieważ skażenie, środki chemiczne albo broń biologiczna mogą rozprzestrzenić się także na nasze państwa. Wiemy także, że Rosja użyła środków chemicznych przeciwko własnej opozycji, a nawet na terytorium NATO, w Salisbury (w Wielkiej Brytanii, gdzie rosyjscy agenci próbowali otruć Siergieja Skripala i jego córkę – przyp. red.). Wiemy także, że Rosja wspierała reżim Asada w Syrii, który użył broni chemicznej przeciwko swojemu społeczeństwu – wyliczał Stoltenberg.
Podkreślił, że sojusznicy nie tylko wspierają Ukrainę, ale podjęli kroki, by wzmocnić własną obronę przeciwko zagrożeniom chemicznym, biologicznym i nuklearnym. Odpowiednie decyzje miał podjąć generał Tod Wolters, naczelny dowódca sił sojuszniczych w Europie. – Generał Wolters aktywował NATO-wskie elementy obrony przed bronią chemiczną, biologiczną, radiologiczną i nuklearną. Sojusznicy wysyłają dodatkowe środki obrony przed tymi zagrożeniami, aby wzmocnić nasze grupy bojowe, zarówno istniejące, jak i nowe – mówił sekretarz generalny NATO.
Chodzi o batalionowe grupy bojowe na wschodniej flance sojuszu. Cztery z nich działają od 2017 roku w Polsce, Litwie, Łotwie i Estonii, a cztery kolejne mają powstać w Bułgarii, Rumunii, Słowacji i na Węgrzech.
Polska specjalność
Tymczasem wojska chemiczne – bo tak nazywają się jednostki, które służą do obrony przed bronią masowego rażenia – to polska specjalność w NATO. Spośród 30 członków sojuszu tylko czterech – Francja, Niemcy, Czechy i Polska – dysponuje takim potencjałem, by wziąć na siebie zabezpieczenie przed bronią masowego rażenia Sił Odpowiedzi NATO (NATO Response Force, NRF). To wydzielona część wojsk z państw Sojuszu Północnoatlantyckiego, która w pierwszej kolejności ma reagować na zagrożenia, jeśli takie się pojawią.
Na dyżurze bojowym w ramach sił odpowiedzi jest kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy ze wszystkich rodzajów sił zbrojnych. Skład NRF zmienia się co roku. Jego komponent chemiczny w ostatnich latach liczył około 600 ludzi. Co cztery lata Polska jest tutaj państwem ramowym, czyli wystawia większość sił i dowodzi całością.
Portal tvn24.pl zapytał w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych, jakie działania podejmuje polska obrona przed bronią masowego rażenia w związku z inwazją Rosji na Ukrainę. – Zwracamy przede wszystkim uwagę na systemy, które monitorują sytuację i mają ostrzegać przed zagrożeniami. One prowadzą analizy z większą intensywnością niż zwykle. Obecnie nie ma żadnych sygnałów, że musimy podejmować dalsze kroki – odpowiada podpułkownik Marcin Czapeczko z Zarządu Obrony przed Bronią Masowego Rażenia w Inspektoracie Rodzajów Wojsk DGRSZ.
– Widzimy zagrożenie związane z bronią masowego rażenia i jej potencjalnym użyciem w konflikcie w Ukrainie. Bylibyśmy niepoważni, gdybyśmy się nie przygotowywali do zapewnienia bezpieczeństwa naszego kraju. Mamy sporo pracy związanej z aktywacją i sprawdzeniem procedur działania, ich aktualizacją, dostosowaniem do aktualnych potrzeb. Zwiększamy intensyfikację szkolenia, dostosowujemy sprzęt i gromadzimy zapasy – wylicza podpułkownik.
Przypomina, że obrona przed bronią masowego rażenia, to nie tylko wojska chemiczne. W każdej formacji żołnierze powinni znać podstawy zmniejszania skutków użycia broni masowego rażenia. – Zwracamy uwagę na praktyczne przećwiczenie i sprawdzanie tych procedur – dodaje.
Polacy na dyżurze bojowym w NATO
W tym roku w Siłach Odpowiedzi NATO za obronę przed bronią masowego rażenia odpowiada przede wszystkim Francja. Jednak w dowodzonej przez nią grupie zadaniowej jest polski komponent – elementy specjalistyczne z Centralnego Ośrodka Analizy Skażeń w Warszawie i pluton likwidacji skażeń z 5. pułku chemicznego w Tarnowskich Górach.
Polskie elementy chemiczne są też w innych komponentach, w tym roku to moduł ochrony baz lotniczych, jaki wydziela 4. pułk chemiczny w Brodnicy, oraz pluton chemiczny z 12. Dywizji Zmechanizowanej w siłach lądowych. W sumie około 170 żołnierzy wojsk chemicznych.
– Nasze zadania w ramach zobowiązań międzynarodowych są wypełniane. Obecnie nie ma zadań związanych z przekazaniem sił i środków wojsk chemicznych poza granice kraju, ale jesteśmy do tego gotowi – mówi podpułkownik Czapeczko. Dodaje, że obecnie nie ma też potrzeby wzmacniania pod tym kątem wojsk sojuszniczych, które w ostatnich miesiącach przybyły do Polski, bo mają one podstawowe zdolności w zakresie obrony przed bronią masowego rażenia. – Natomiast przy planowaniu bierzemy pod uwagę wsparcie dla nich, gdyby była taka potrzeba – wyjaśnia.
Liczebność wojsk sojuszniczych nad Wisłą w ostatnich miesiącach wzrosła z około pięciu 5 tysięcy do około 10,5 tysiąca. To głównie Amerykanie, ci, którzy przyjechali do Polski ostatnio, są przede wszystkim z 82 Dywizji Powietrznodesantowej. Stany Zjednoczone wysłały do nas także baterię systemu obrony powietrznej Patriot. Liczebność wojsk sojuszniczych wzrosła także w innych państwach na wschodzie NATO.
Czy zapowiedziane przez sekretarza generalnego NATO wysłanie na Ukrainę środków do obrony przed bronią masowego rażenia oznacza przekazanie czegoś z magazynów Wojska Polskiego? Tego na razie nie wiadomo, bo Kijów nie wystąpił do Polski o wsparcie. – Oczywiście są prowadzone wstępne kalkulacje w zakresie tego, co jesteśmy w stanie przekazać siłom zbrojnym Ukrainy. To przede wszystkim środki wykrywania zagrożeń i ochrony przed skażeniami, np. maski przeciwgazowe i odzież ochronna. Z tym że te elementy powinny występować u wszystkich żołnierzy. Siły zbrojne Ukrainy są dobrze przygotowane do realizacji zadań w przypadku wystąpienia skażeń – mówi podpułkownik Czapeczko. Podkreśla, że wszelkie zobowiązania wobec innych państw są tak skonstruowane, aby realizacja zadań narodowych nie była zagrożona.
Na polskie wojska chemiczne składają się: Centralny Ośrodek Analizy Skażeń w Warszawie, dwa pułki chemiczne - czwarty w Brodnicy (woj. kujawsko-pomorskie) i piąty w Tarnowskich Górach na Śląsku, batalion chemiczny Sił Powietrznych w Śremie w Wielkopolsce oraz po jednej kompanii w obu flotyllach Marynarki Wojennej. Pododdziały chemiczne są też w jednostkach i związkach taktycznych sił lądowych - w każdej dywizji kompania chemiczna, w każdej brygadzie - pluton.
Atak Rosji na Ukrainę. Oglądaj TVN24 w TVN24 GO
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mjr Robert Szymczak/4 pchem