Bogdan Lis: znam zupełnie inny podpis Lecha Wałęsy

Młodzi ludzie, którzy dzisiaj plują na Wałęsę nie mają prawa go oceniać, oni po prostu tego nie znają
Młodzi ludzie, którzy dzisiaj plują na Wałęsę nie mają prawa go oceniać, oni po prostu tego nie znają. Nie liznęli tego nawet przez szybę - powiedział Bogdan Lis
Źródło: TVN 24
- Możemy oczekiwać potwierdzenia - lub nie - pewnych dotychczasowych supozycji historyków i polityków - powiedział o udostępnieniu przez IPN dokumentów znalezionych u gen. Czesława Kiszczaka Bogdan Lis, działacz Solidarności w czasach PRL. - Dużo kubłów pomyj na Wałęsę wylewają przede wszystkim politycy - dodał.

- Ja znam zupełnie inny podpis Lecha Wałęsy, ale znam ten, którym podpisuje się dziś i podpisywał się w latach 80. Nie przesądzam tego, czy ten dokument podpisał Wałęsa, ale wychodzę z założenia, że raczej tak, jeżeli jest w dokumentach IPN i (Instytut - red.) uznał, że to dokument autentyczny. Ale on niczego nie zmienia, bo ten dokument jest znany, ale jest znany jako kserokopia - powiedział Bogdan Lis, działacz Solidarności w czasach PRL po obejrzeniu zobowiązania do współpracy TW Bolka udostępnionego dziś przez IPN.

- Moim zdaniem dokumenty udostępniono trochę za szybko dlatego, że trzeba by wcześniej zweryfikować przede wszystkim, czy to rzeczywiście dokumenty pisane przez Lecha Wałęsę - powiedział Lis. - Najważniejszy będzie jeden dokument: zobowiązanie do współpracy i dokumenty, które pisane są odręcznie. Trzeba zweryfikować, czy to pismo Wałęsy, czy nie - dodał.

"W dokumentach nic odkrywczego"

Zdaniem Bogdana Lisa "bez względu na to, co w tych dokumentach jest, to nie ma w tym nic odkrywczego, bo Lech Wałęsa potwierdzał, że podpisywał różne dokumenty, twierdził, że w grudniu 1970 roku został zatrzymany i aresztowany". - Możemy oczekiwać potwierdzenia - lub nie - pewnych dotychczasowych supozycji historyków i polityków - powiedział i dodał, że to przede wszystkim politycy "wylewają dużo kubłów pomyj na Wałęsę". - Na pewno to nie jest tak, że masowo fałszowano dokumenty. Bezpieka była służbą dość dobrze zorganizowaną i tam mogą być fałszowane dokumenty, ale to nie jest skala masowa. Część papierów świadczących o pobieraniu środków finansowych to mogą być dokumenty fałszowane. Ci, którzy prowadzili agentów pewnie sami nieraz na tym korzystali - ocenił Lis. - Nie wierzę w to, że dokumenty związane z braniem pieniędzy przez Wałęsę dotyczą bezpośrednio jego - dodał. Stwierdził też, że "chcąc się wykazać w służbie podawano informacje niby od agentów, których się prowadziło, które nie były prawdziwe".

Zdaniem Lisa u Kiszczaka mogły się też znajdować dokumenty dotyczące innych osób.

"Młodzi nie mają prawa go oceniać"

- Młodzi ludzie, którzy dzisiaj plują na Wałęsę nie mają prawa go oceniać, oni po prostu tego nie znają, nie liznęli tego nawet przez szybę - powiedział Bogdan Lis. - Gdyby Wałęsa współpracował, zgodził się na Solidarność bis w czasie swojego internowania, to mielibyśmy dziś inną sytuację, i nie mielibyśmy może wolnej i demokratycznej Polski - dodał.

Lis ocenił też, że "zawsze jest tak, że dobrze jest strącić kogoś z piedestału i być może ktoś inny na tym miejscu zasiądzie".

Autor: mart//rzw / Źródło: TVN 24

Czytaj także: