Osoba mająca prawidłową osobowość, możliwość kontrolowania swoich emocji, na pewno nie będzie chciała zabić przypadkowego przychodnia - powiedział we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 Jerzy Pobocha, biegły sądowy i ekspert w dziedzinie psychiatrii klinicznej. Odniósł się do przypadku Samuela N., który w Kamiennej Górze zabił siekierą 10-letnią dziewczynkę. Jak dodał, być może wybrał dziecko, bo uznał, że w jego przypadku cios będzie najbardziej skuteczny.
W środę w Kamiennej Górze 27-letni mężczyzna uderzył siekierą w głowę 10-letnią dziewczynkę, która wchodziła z rodzicami do księgarni. Dziewczynka zmarła w szpitalu. Samuel N. usłyszał zarzut zabójstwa. Jak poinformowała prokuratura, chciał się zemścić na urzędnikach, którzy - jak mówił - nie potrafili mu pomóc w znalezieniu zatrudnienia. Wyszedł jednak z budynku urzędu, bo było w nim zbyt dużo osób. Jak zeznawał mężczyzna, narastał w nim gniew, który postanowił wyładować na bezbronnym dziecku. Przyznał się do winy. Trafił do aresztu na trzy miesiące.
"To nie są osoby idealnie zdrowe psychicznie"
Jak powiedział we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 Jerzy Pobocha, biegły sądowy i ekspert w dziedzinie psychiatrii klinicznej, polska i światowa psychiatria sądowa opisuje tego typu przypadki, kiedy ludzie mający problemy emocjonalne rozładowują je czasami nawet na przypadkowej osobie. - Pojawia się wtedy pytanie, na ile to jest wyrazem jakichś zaburzeń psychicznych o różnym stopniu nasilenia, czy to jest celowe działanie - dodał.
Podkreślił, że zazwyczaj to nie są osoby idealnie zdrowe psychiczne. - Osoba mająca prawidłową osobowość, możliwość kontrolowania swoich emocji, na pewno nie będzie chciała zabić przypadkowego przychodnia, w dodatku 10-letniej dziewczynki - dodał biegły. Jak powiedział Pobocha, z dochodzących informacji wynika, że u 27-latka od dłuższego czasu dochodziło do kumulowania, gromadzenia się negatywnych emocji. - Chciał je rozładować po pierwsze w tym miejscu, które według niego było przyczyną jego nieszczęść. Natomiast ten dalszy akt miał charakter przypadkowy. Takie rzeczy się zdarzają, że takie osoby zabijają czy ranią zupełnie przypadkowe osoby - powiedział biegły.
"Może uznał, ze w przypadku dziecka ciosy będą najłatwiejsze"
Dodał, że być może w ułamku sekundy, kiedy podejmował tę decyzję, wybrał dziecko, bo uznał, że to będzie najłatwiejszy i najbardziej skuteczny cios. - Atakując osobę dorosłą zawsze musiał się liczyć z reakcją obrony, ucieczki, uniku - powiedział. Pobocha dodał, że w przypadku dziecka pewność ciosów siekierą była zdecydowanie większa.
Jak tłumaczył ekspert, czasami tego typu agresja, tego typu akty, są początkiem choroby psychicznej.
- Często w tego typu przypadkach takie osoby muszą być poddane obserwacji sądowo-psychiatrycznej, żeby zauważyć, czy nie mamy początku rozwoju jakiejś choroby psychicznej - powiedział. Dodał, że najczęściej chodzi o schizofrenię, która w tym wieku występuje najczęściej.
Ekspert powiedział, że teraz biegli, którzy będą badać 27-latka, będą mieli do rozstrzygnięcia problem diagnostyczny i opiniodawczy, jakie przyczyny psychopatologiczne, i w jakim stopniu, przyczyniły się do tego typu zachowania.
Dziś wyniki badań?
Wiadomo, że jako nieletni Samuel N. był karany za pobicia. Z informacji śledczych wynika, że nigdy nie leczył się psychiatrycznie.
Helena Bonda z Prokuratury Rejonowej w Kamiennej Górze poinformowała, że 25 sierpnia mężczyzna będzie poddany badaniu przez biegłych psychiatrów.
Wciąż nie wiadomo czy mężczyzna w chwili brutalnego ataku na dziewczynkę był pod wpływem środków odurzających lub narkotyków. 27-latek w rozmowie z prokuraturą stwierdził, że nigdy nie brał narkotyków. Dodał, również, że nie pił alkoholu w dniu zabójstwa, ani poprzedniego dnia. Ewa Weglarowicz-Makowska z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze przekazała, że wyniki badań toksykologicznych będą znane prawdopodobnie do godz. 14.
Autor: js/ja / Źródło: tvn24