Lewica startuje w wyborach, żeby powstrzymać PiS, żeby ochronić środowisko - przekonywał podczas konwencji Lewicy w Gdyni lider Wiosny Robert Biedroń. Przedstawił założenia "Zielonego Paktu dla Polski". - Let's make Poland great again - dodał, parafrazując hasło wyborcze z kampanii prezydenckiej Donalda Trumpa. Głos zabrali także lider Lewicy Razem Adrian Zandberg oraz szef SLD Włodzimierz Czarzasty.
W sobotę odbyła się w Gdyni konwencja Lewicy. Lider Wiosny Robert Biedroń na początku swojego wystąpienia podziękował młodym ludziom, którzy wzięli udział w piątkowym strajku klimatycznym.
- Dzisiaj Lewica przedstawiła swój pomysł na to, jak walczyć z katastrofą klimatyczną. To "Zielony Pakt dla Polski", w tym 10 punktów - zielona energia w każdym domu, zakaz importu węgla, Polska wolna od smogu, ogólnopolski program retencji, więcej parków narodowych, fundusz dzikiej przyrody, koniec ferm futrzarskich, chowu klatkowego i zwierząt w cyrkach, powołanie rzecznika praw zwierząt - wymieniał.
Biedroń o "Zielonym Pakcie dla Polski"
Biedroń przekonywał, że "Zielony Pakt dla Polski" to nowy rozdział w walce ze zmianami klimatu. - Let's make Poland great again [Uczyńmy Polskę znów wielką - przyp. red.]. Tak wygląda Polska dla dzisiejszego pokolenia. To nowoczesne państwo dobrobytu, które Lewica dzisiaj zaproponowała, tutaj na Pomorzu - mówił Biedroń.
Podkreślił, że "w Polsce każdego roku aż 45 tysięcy ludzi umiera przez smog". - To tak, jakby każdego roku odchodziło miasto, mniej więcej wielkości Chojnic. Tak być nie musi i Lewica to zmieni - zapewnił.
- Myśląc globalnie, musimy działać lokalnie - dodał.
"Lewica startuje w wyborach, żeby powstrzymać PiS"
Lider Wiosny podkreślił, że "średniej i małej wielkości miasta nie muszą być skazane na zapomnienie, Lewica będzie o nich pamiętała". - Sprawimy, że zasada zrównoważonego rozwoju będzie funkcjonowała nie tylko w dużych metropoliach, ale także w tego typu miastach. W tym Lewica jest wiarygodna - zapewniał.
Jak mówił Biedroń, "Lewica startuje w wyborach, żeby powstrzymać PiS, żeby ochronić środowisko, żeby 'Zielony Pakt dla Polski' był rzeczywistością". - Zmienimy oblicze tej ziemi, zmienimy politykę, pokażemy, że inna polityka jest możliwa - podkreślił.
Lider Lewicy Razem Adrian Zandberg rozpoczął swoje wystąpienie od kilku słów na temat historii.
- Tu właśnie kilkadziesiąt lat temu młodzi stoczniowcy odważyli się upomnieć o wolność i o godność pracy - powiedział, odwołując się do buntów robotniczych na Wybrzeżu z czasów PRL. - Była garstka odważnych ludzi i ta garstka odważnych ludzi zmieniła historię. Wolnej Polski nie byłoby bez tej historii, bez ich odwagi, ale też bez współpracy, współpracy pomiędzy robotnikami i inteligentami, bez porozumienia i gotowości do kompromisu, wreszcie bez nadziei. Nam Polsce ciągle jest jeszcze daleko do tego marzenia sprzed lat, ale solidarne, demokratyczne państwo to nie jest utopia - mówił.
"Wierzę, że Polska może być krajem, w którym prawo broni słabszych przed silnymi"
Zandberg dodał, że kilka godzin na północ od Pomorza są kraje skandynawskie, gdzie - jak mówił - "żyje się o wiele łatwiej niż w Polsce". - Kraje, w których nie wyrzuca się ludzi z pracy za to, że założyli związek zawodowy. Kraje, w których zwykły pracownik ma pensję, która wystarcza na wygodne życie, na zapłacenie za wynajem mieszkania, na wakacje z dzieciakami - mówił.
- Naprawdę wierzę, że Polska też może być takim krajem. Wierzę, że Polska może być krajem, w którym prawo broni słabszych przed silnymi. Wierzę, że Polska może być krajem, które szanuje pracowników budżetówki i godnie im płaci. Wierzę wreszcie, że Polska może być krajem, w którym konflikty społeczne nie rozwiązuje się przy pomocy szczucia i przy pomocy pogardy lejącej się z telewizora, ale na drodze normalnych, ludzkich negocjacji - powiedział Zandberg.
Według niego zadaniem lewicy jest dotrzeć do ludzi, którzy stracili nadzieję na zmiany, żeby przekonać ich, żeby poszli na wybory. - Lewica będzie walczyć, bo wiemy, że zmiana, której niewielu się spodziewa, może być tuż za rogiem i że żadna władza, panie Kaczyński, nie trwa wiecznie - zaznaczył lider Lewicy Razem.
Jego zdaniem "prawica lubi powtarzać, że Polska to jest kraj Solidarności, ale czy tak jest naprawdę?" - pytał. - Szczerze mówiąc - wątpię, bo wystarczy spojrzeć na tamte 21 postulatów, żeby zobaczyć, jak wielu z nich nadal nie zrealizowano - powiedział. - Ale ja wierzę, że Polska może stać się krajem solidarności, tylko solidarności pisanej z małej litery, krajem troski o drugiego człowieka, krajem wrażliwości, krajem otwartości i dialogu, krajem pomocy wzajemnej - podkreślał Zandberg.
"Musimy unowocześnić naszą gospodarkę tak, żeby nie niszczyła środowiska"
Lider Lewicy Razem mówił też, że przed Polską stoją wielkie wyzwania, a największym z nich - jego zdaniem - jest zagrożenie zmianami klimatycznymi. Przypomniał w tym kontekście susze, które od lat występują w Polsce, a także podwyżki cen żywności, które są z tym związane.
- Jeżeli chcemy, żeby nasze dzieci żyły w bezpiecznym świecie, to nie możemy czekać, musimy działać. Musimy unowocześnić naszą gospodarkę tak, żeby nie niszczyła środowiska i w Polsce chyba tylko lewica to rozumie, dlatego proponujemy wielkie, publiczne inwestycje w czystą energetykę i nowe technologie - mówił.
- Ta nowa, zielona gospodarka, te innowacyjne technologie nie powstaną same. Dokładnie tak, jak wtedy, kiedy rosła tutaj Gdynia, istotną rolę musi odegrać tutaj państwo - wskazywał lider Lewicy Razem.
- Dlatego lewica podniesie nakłady na badania i rozwój do 2 procent produktu krajowego brutto i dlatego uruchomimy narodowy program wspierania innowacyjności - program Kopernik. Co roku 3,5 miliarda złotych będą trafiały do przedsiębiorstw po to, żeby pozwolić im odważnie ruszyć w przyszłość. Tak, żeby w końcu symbolem polskiej gospodarki były nowe technologie, bezpieczne dla środowiska, a nie wielcy truciciele i nie emisje dwutlenku węgla - podsumował Zandberg.
"Historia Polski nie zaczęła się cztery lata temu"
Włodzimierz Czarzasty, szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej, podkreślił, że "żadna władza, żadna partia, żaden rząd nie napisze historii od początku". Dodał, że historii trzeba się uczyć, a nie dodawać "swoje szczególiki". - Historia Polski nie zaczęła się cztery lata temu - zaznaczył.
Wspomniał też o zamordowanym prezydencie Gdańska Pawle Adamowiczu i deklaracjach polityków po tym tragicznym wydarzeniu, które miały prowadzić do odejścia od hejtu w debacie publicznej. - Każda przyrzekał, każda partia, wszyscy mówili: będziemy wrażliwi, będziemy delikatni, będziemy się uśmiechali do siebie, nie będziemy się obrażali - wyliczał szef SLD.
- A okazało się, że w Ministerstwie Sprawiedliwości powstała po prostu farma hejterów. Przecież żeście na grobie Pawła Adamowicza obiecywali, że nigdy się do tego nie będzie odnosili, że nie będziecie pluli - powiedział Czarzasty, nawiązując do afery w resorcie sprawiedliwości, związanej ze zorganizowaną akcją dyskredytacji wybranych sędziów, w której udział mieli brać między innymi pracownicy resortu.
"My, Lewica, będziemy wielcy"
Lider SLD przyznał, że przez ostatni tydzień również sam spotykał się z hejtem. - Ale mówię wszystkim hejterom: nie ugnę się, olewam, nie usłyszycie ode mnie ani jednego zdania złego na swój temat, patrzę na was z oddali, jestem orłem, jestem ponad tym - powiedział Czarzasty.
Jego zdaniem do wszystkich tych, którzy dziś hejtują, za chwilę przyjdzie refleksja, jacy są mali. - A my, Lewica, będziemy wielcy - dodał.
Czarzasty mówił też, że Polsce brakuje autorytetów i wspomniał o publicznej krytyce wobec byłego prezydenta Lecha Wałęsy. - Apeluję do PiS - opamiętajcie się, to jest człowiek, który przeprowadził Polskę z jednego ustroju do drugiego, to jest człowiek, który potrafił zobaczyć więcej, niż wy w tej chwili widzicie. To jest człowiek, którego mnie przychodzi bronić. To nie jest zadziwiające? - powiedział lider SLD.
Podkreślał, że autorytety są potrzebne dla młodego pokolenia Polaków. - Zniszczycie wszystkie autorytety i kogo zaproponujecie? Zaproponujecie nowych bożków. Bożek to nie autorytet, bożek to sztucznie stworzona postać - powiedział lider SLD.
Ocenił, że PiS psuje państwo między innymi przez zmiany, które wprowadza w systemie sprawiedliwości i tym samym uczy młodych, że można lekceważyć sądy.
"Podaję symbolicznie dłoń"
Włodzimierz Czarzasty przypomniał, że lider Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna w piątek zwrócił się do lewicy ze słowami "nie atakujmy się".
- Traktujemy to jako dobrą monetę. Wiemy, co to partie demokratyczne, szanujemy Platformę, szanujemy PSL, szanujemy wszystkich tych, którzy demokratycznie podchodzą do życia. Ale rozumiemy, że przyszła refleksja nad tym, żeby nie wyjmować ludzi i nie zapraszać ludzi z innych obozów na swoje listy wyborcze, że o tym zapominamy, wybaczamy. Rozumiemy, że nie będziemy oglądali filmów robionych przez posłów PO o tym, że opłaca się tylko głosować na Koalicję Obywatelską, a nie na PSL i SLD, bo to głos stracony - mówił Czarzasty.
- W związku z tym, Grzegorzu, zacytuję cię: "wróg jest gdzie indziej, tam go szukajcie i uczciwie walczcie". (...) Podaję symbolicznie dłoń, nie ma wroga na opozycji - dodał lider Sojuszu.
Autor: akr//now//kwoj / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP | PAP/Adam Warżawa