Romeo do Aleksandrowa Łódzkiego trafił z Ukrainy. W trakcie wojny pies stracił łapę. Zaopiekowali się nim urzędnicy z aleksandrowskiego magistratu, gdzie pies - po okresie leczenia - rozpoczął właśnie pracę. - Pracuje już na dwa etaty. Rano przychodzi do biura pełnomocnika do spraw zwierząt, popołudniami ma dyżur na monitoringu - mówi przedstawicielka urzędu.
O psie Romeo, który trafił do Aleksandrowa Łódzkiego, pisaliśmy w marcu. Kundelek trafił do Polski bez jednej łapy, drugą miał uszkodzoną. - Rany tylnych łap są świeże, dlatego wszystko wskazuje na to, że został ciężko ranny w czasie wojny. Nie wiemy, co się z nim działo przed 24 lutego - mówiła wtedy nam Katarzyna Rezler, pełnomocniczka do spraw zwierząt w magistracie w Aleksandrowie Łódzkim.
Romeo przez kilka następnych tygodni był leczony.
- Kiedy do nas przyjechał był słaby, a weterynarze nie wiedzieli, co mu jest. Zdecydowaliśmy, że pojedzie do lecznicy w Łowiczu, gdzie po przeprowadzeniu szczegółowych badań okazało się, że ma bardzo silną robaczycę, która nie występuje w Polsce - mówi urzędniczka. I dodaje: - Leczenie trwało ponad miesiąc, Romeo był na konsultacji kardiologicznej w Warszawie, tak naprawdę zwiedził chyba wszystkich możliwych psich lekarzy. Dzięki odpowiednim lekom piesek odżył, przytył półtora kilograma, w tej chwili to jest zupełnie inny pies.
Ulubieniec urzędników
Romeo w związku z brakiem jednej łapy miał poruszać się przy pomocy specjalnego wózka. Okazuje się, że nie będzie on potrzebny. Zwierzę po wyleczeniu biega po całym urzędzie. - Na tych trzech łapkach biega tak szybko, że nie jesteśmy w stanie go dogonić, na ten moment wózek mu na pewno nie jest potrzebny - relacjonuje Rezler.
- Kundelek pracuje już na dwa etaty - od rana przychodzi do biura pełnomocnika do spraw zwierząt, a popołudniami ma dyżur na monitoringu. Jest dużym wyłudzaczem kanapek, wiec każdy, kto przychodzi do pracy, zawsze musi mieć coś w kieszeni, bo Romeo patrzy się prosto w oczy i ciężko przejść obok niego obojętnie - przyznaje przedstawicielka aleksandrowskiego magistratu.
Urzędniczka przyznaje, że czworonóg sprawia wrażenie jakby nie pamiętał o złych chwilach, które spotkały go w Ukrainie. - Kiedy wchodzi się rano do urzędu, najczęściej śpi do góry nogami, co świadczy, że to nie jest już wystraszony psiak - podkreśla Rezler.
Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Urząd Miejski w Aleksandrowie Łódzkim