Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar przekazał, że Prokuratura Krajowa rozpoczęła "wnikliwą analizę przeprowadzonego śledztwa" w sprawie pięciorga aktywistów, których oskarżono o ułatwianie pobytu w Polsce migrantom z Iraku i Egiptu.
"Sprawa tocząca się przed Sądem Rejonowym w Bielsku Podlaskim VII Zamiejscowy Wydział Karny w Hajnówce, w której pięć osób zostało oskarżonych o ułatwienie imigrantom pobytu na terytorium RP wbrew przepisom, wymaga od nas wszystkich, w tym także ode mnie jako prokuratora generalnego, ogromnej rozwagi" - napisał w piątek szef Ministerstwa Sprawiedliwości Adam Bodnar.
Prokurator generalny podkreślił, że "z jednej strony mamy na szali działalność osób i organizacji niosących pomoc uchodźcom na polskiej granicy", a "z drugiej - konieczność poszanowania reguł prawa" i musi to ocenić niezawisły sąd.
"Sprawa jest jednak poruszająca i budzi zrozumiałe emocje społeczne" - napisał Bodnar.
"W związku z tym wczoraj Departament Postępowania Przygotowawczego Prokuratury Krajowej przystąpił do wnikliwej analizy przeprowadzonego śledztwa, materiału dowodowego i zasadności postawionych w tej sprawie zarzutów. Analiza uwzględni wszystkie aspekty tej trudnej sprawy, przy zachowaniu profesjonalizmu i rozwagi" - dodał.
Aktywiści oskarżeni
Do zatrzymania aktywistów przez Straż Graniczną doszło blisko trzy lata temu niedaleko Narewki. Jak podawała wtedy Straż Graniczna, aktywiści w samochodach wieźli migrantów, którzy nielegalnie przekroczyli polsko-białoruską granicę.
Prokuratura postawiła zatrzymanym zarzuty pomocnictwa do nielegalnego przekraczania granicy z Białorusią (grozi za to nawet do ośmiu lat więzienia) przez Egipcjanina i rodzinę z Iraku. Śledczy składali wnioski o areszt, ale sąd ich nie uwzględnił.
ZOBACZ TEŻ: Ruszył proces aktywistów działających na granicy
Po dwuletnim śledztwie prokuratura zmieniła te zarzuty i w takiej wersji do sądu trafił akt oskarżenia, dotyczący pięciu osób. Jedną z nich oskarżono m.in. o to, że dostarczała migrantom, którzy nielegalnie przekroczyli granice, jedzenie i ubrania, gdy ci przebywali w lesie, miała też przekazywać im informacje przydatne w razie zatrzymania, udzielić cudzoziemcom schronienia i zapewnić odpoczynek oraz przewieźć w głąb kraju.
Pozostałe cztery osoby oskarżono o to, że przewoziły w głąb kraju tych cudzoziemców. W ocenie prokuratury, oskarżeni działali w celu osiągnięcia korzyści osobistej przez osoby, którym pomogli.
Cała piątka oskarżonych nie przyznaje się i argumentuje, że pomagali ludziom w potrzebie. Procesowi towarzyszą protesty środowisk zajmujących się pomocą humanitarną przy granicy z Białorusią. W charakterze organizacji społecznych w procesie występuje m.in. Naczelna Rada Adwokacka (NRA).
"Sprzeciwiamy się próbom powiązania tej sprawy z przemytem ludzi"
Kolektyw Szpila i zarząd Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka wydali w piątek wspólne oświadczenie w sprawie komunikatu Prokuratury Okręgowej w Białymstoku z 30 stycznia 2025 roku, dotyczącym zarzutów.
"W swoim stanowisku prokuratura sugeruje, że w medialnych relacjach na temat tej sprawy zabrakło 'bezstronnego przytoczenia faktów'. Tymczasem to właśnie treść i sposób przedstawienia informacji w komunikacie prokuratury budzą poważne wątpliwości ze względu na liczne nieścisłości i manipulacje" - oceniono.
"Sprzeciwiamy się próbom powiązania tej sprawy z przemytem ludzi" - wskazano. Zauważono, że "nie wykazano, aby oskarżeni odnieśli jakiekolwiek korzyści majątkowe czy osobiste". "Nawet prokuratura uznała więc, że działali bezinteresownie" - dodano.
"W swoim komunikacie prokuratura zaciera granice między organizowaniem nielegalnego przekraczania granicy, a czynnościami, za które odpowiadają oskarżeni. Przypominamy - Piątka stanęła przed sądem za dostarczenie pożywienia, ubrań, schronienia, odpoczynku i przewiezienie członków migrującej rodziny na krótkim odcinku w pobliżu granicy. Prokuratura przywołuje statystyki, które mają sugerować, że sprawa ta jest częścią szerszego zjawiska, jednak dane uzyskane przez zespół antyrepresyjny z Sądu Rejonowego w Bielsku Podlaskim, na podstawie wniosku o dostęp do informacji publicznej, pokazują coś zupełnie innego. Według nich, w latach 2021-2024 za ułatwianie pobytu (art. 264a Kk) skazano zaledwie pięć osób - i wszystkie działały w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Wnioski nasuwają się same - ta sprawa nie wpisuje się w schemat, który próbuje narzucić prokuratura" - czytamy.
Kolektyw Szpila i zarząd HFPC "wyrazili stanowczy protest przeciwko działaniom Prokuratury Okręgowej w Białymstoku, które odbieramy jako próbę wywołania efektu mrożącego - zniechęcenia innych do niesienia pomocy humanitarnej".
W czwartkowym komunikacie, o którym wspomniano w stanowisku, białostocka prokuratura przekazała, że "nieprawdą jest, aby aktywiści oskarżeni zostali o niesienie humanitarnej pomocy". "Ich działania zdaniem Prokuratury wyczerpały znamiona przestępstwa, prowadzone były w konspiracji, przy świadomości działania w ramach większej struktury organizującej nielegalną migrację, w celu osiągnięcia korzyści osobistej przez samych nielegalnych migrantów. Chociaż jedna z osób oskarżona została o działania polegające na dostarczeniu nielegalnym imigrantom pożywienia, ubrań i schronienia, to jednak czynione one były przy okazji świadomego i celowego tworzenia warunków do nielegalnego pobytu na terytorium Polski" - napisano.
Dodano, że "zarzut przedstawiony czterem spośród oskarżonych, koncentruje się wokół dostarczania środka transportu cudzoziemcom, którzy nielegalnie przekroczyli granicę, celem przewiezienia ich w głąb kraju, a nie jak sugerują oskarżeni, wokół pomocy humanitarnej". "Nieprawdą są również informacje zawarte w przekazach medialnych, jakoby oskarżeni przewozili cudzoziemców celem dowiezienia ich do najbliższej Placówki Straży Granicznej. Zgromadzony materiał dowodowy przeczy tej tezie" - twierdzi prokuratura w Białymstoku.
Napisano też, że: "Prokuratura Rejonowa w Hajnówce w okresie od kwietnia 2021 r. do grudnia 2024 r. skierowała do sądu skutecznie 487 aktów oskarżenia (liczba osób skazanych) za tożsame zachowania, polegające na dostarczeniu środka transportu cudzoziemcom, którzy nielegalnie przekroczyli granicę, celem przewiezienia ich w głąb kraju".
Operacja "Śluza" - kryzys wywołany przez Łukaszenkę
Kryzys migracyjny na granicach Białorusi z Polską, Litwą i Łotwą został wywołany przez Alaksandra Łukaszenkę, który jest oskarżany o prowadzenie wojny hybrydowej. Polega ona na zorganizowanym przerzucie migrantów na terytorium Polski, Litwy i Łotwy. Łukaszenka w ciągu ponad 28 lat swoich rządów nieraz straszył Europę osłabieniem kontroli granic.
CZYTAJ TAKŻE: Operacja "Śluza" - skąd latały samoloty do Mińska? Oto, co wynika z analizy tysięcy rejsów
Akcję ściągania migrantów na Białoruś z Bliskiego Wschodu czy Afryki, by wywołać kryzys migracyjny, opisał na swoim blogu już wcześniej dziennikarz białoruskiego opozycyjnego kanału Nexta Tadeusz Giczan. Wyjaśniał, że białoruskie służby prowadzą w ten sposób wymyśloną przed 10 laty operację "Śluza". Pod pozorem wycieczek do Mińska, obiecując przerzucenie do Europy Zachodniej, reżim Łukaszenki sprowadził tysiące migrantów na Białoruś. Następnie przewozi ich na granice państw UE, gdzie służby białoruskie zmuszają ich, by je nielegalnie przekraczali. Ta operacja wciąż trwa.
Organizacje pomocowe o sytuacji na granicy
Organizacje niosące pomoc humanitarną na granicy polsko-białoruskiej twierdzą, że pomimo zmiany rządów w Polsce wobec migrantów nadal łamane jest prawo. Przekonują, że mają udokumentowane przypadki wyrzucania za granicę z Białorusią osób, które wyraźnie i w obecności wolontariuszy prosiły o ochronę międzynarodową. W czasie jednej z konferencji prasowych zaprezentowano drastyczny film udostępniony przez Podlaskie Ochotnicze Pogotowie Humanitarne, na którym widać przeciąganie bezwładnego ciała kobiety przez bramkę w płocie granicznym i porzucanie jej po drugiej stronie.
Organizacje pomocowe domagają się od rządu przywrócenia praworządności na pograniczu polsko-białoruskim, prowadzenia polityki ochrony granic z poszanowaniem prawa międzynarodowego oraz krajowego gwarantującego dostęp do procedury ubiegania się o ochronę międzynarodową i przestrzeganie zasady non-refoulement, wszczynania przewidzianych prawem postępowań administracyjnych wobec osób przekraczających granicę, natychmiastowego zatrzymania przemocy na granicy wobec osób w drodze i pociągnięcie do odpowiedzialności winnych przemocy.
Czytaj więcej w tvn24.pl: Kryzys na granicy polsko-białoruskiej
"Wiemy o osobach w ciężkim stanie zdrowia wyrzucanych z ambulansów wojskowych, a także wywożonych wprost ze szpitali. Za druty i płot graniczny trafiają mężczyźni, kobiety z dziećmi oraz małoletni bez opieki. Wywózkom cały czas towarzyszy przemoc ze strony polskich służb: używanie gazu łzawiącego, bicie, rozbieranie do naga, kopanie, rzucanie na ziemię, skuwanie kajdankami, niszczenie telefonów i dokumentów, odbieranie plecaków z prowiantem oraz czystą wodą. Ludzie opowiadają nam, że groźbą lub przemocą fizyczną są zmuszani do podpisywania oświadczeń, że nie chcą się ubiegać o ochronę międzynarodową w Polsce, a następnie wywożeni są za płot" - czytamy we wspólnym oświadczeniu organizacji.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Artur Reszko/ PAP