Warto się zastanowić, jak dzisiaj ministerstwo rolnictwa wygląda: zlepek ludzi bez kompetencji, pięciu czy nawet sześciu wiceministrów, którzy nie znają się na rolnictwie, ale znają się na załatwieniu innych spraw - mówił w "Jeden na jeden" Michał Kołodziejczak. Lider Agrounii w programie komentował między innymi aferę wizową i sprawę zboża z Ukrainy.
Trwa śledztwo prokuratury i Centralnego Biura Antykorupcyjnego w sprawie nieprawidłowości przy składaniu wniosków o wydanie wiz. Opozycja w tej kwestii wskazuje na korupcję i twierdzi, że "podejrzenia może budzić 350 tysięcy wiz wydanych dla migrantów z krajów Afryki i Bliskiego Wschodu". Szef PO Donald Tusk, komentując wczoraj tę sprawę, mówił, że to "największa afera XXI wieku w Polsce".
Z kolei "Gazeta Wyborcza" podała w czwartek, że wiceminister rolnictwa i poseł klubu PiS Lech Kołakowski "miał lobbować w MSZ na rzecz 'otworzenia polskiego rynku dla pracowników z krajów azjatyckich i afrykańskich'".
"To są ludzie, którzy za pieniądze potrafią zrobić wszystko"
O aferę wizową pytany był gość Agaty Adamek w piątkowym wydaniu "Jeden na jeden", lider Agrounii Michał Kołodziejczak. - Dla mnie to jest niepojęte, bo nie było żadnej informacji, że jacyś pracownicy będą w kraju, że można na nich liczyć. A Lech Kołakowski miał zajmować się odbudową trzody chlewnej w ministerstwie rolnictwa, czego nie zrobił - odparł.
- Warto przypomnieć, że to jest człowiek totalnie skompromitowany. Wychodząc z PiS-u, odgrażał się Prawu i Sprawiedliwości, a później za trzymiesięczną pracę w BGK wziął ponad 100 tysięcy złotych i wrócił do Zjednoczonej Prawicy - wspomniał. - To jest jasno pokazane, że to są ludzie, którzy za pieniądze potrafią zrobić wszystko. To też pokazuje, że Polska to dzisiaj taki kraj, którym rządzą grupy lobbystów i grupy jakichś interesów, które mają wpływ - komentował.
Kołodziejczak zauważył, że "warto się zastanowić, jak dzisiaj ministerstwo rolnictwa wygląda: zlepek ludzi bez kompetencji, pięciu czy nawet sześciu wiceministrów, którzy nie znają się na rolnictwie, ale znają się na załatwieniu innych spraw". - Takie decyzje pokazują, że to jest uderzenie w bezpieczeństwo Polski. Oni swoimi decyzjami zaatakowali bezpieczeństwo Polski. Trzeba o tym jasno mówić - zaznaczył.
Jego zdaniem "ludzie niekompetentni, podejmujący takie decyzje, są dla nas dzisiaj chyba największym zagrożeniem".
- Odbieram codziennie telefony od rolników, którzy dzwonią z całej Polski z różnymi problemami. Jeżeli wiceminister nie załatwia tych spraw, o których ci ludzie mówią, a załatwia inne rzeczy, to mamy tutaj duży problem. Ale to też pokazuje, że rolnictwo jest pewną ilustracją tego, co dzieje się w kraju - skwitował.
Kołodziejczak: PiS zrobiło to specjalnie
W rozmowie poruszono tematy wokół problemów rolników, w tym kwestię embarga na zboże z Ukrainy. Dziś wygasa zakaz eksportu zboża z tego kraju do pięciu krajów Unii Europejskiej - w tym Polski. Embargo może zostać przedłużone, a zdecydować ma o tym Komisja Europejska. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział w piątek, że 15 września albo KE zamknie granicę dla zbóż z Ukrainy na kolejne miesiące, albo polski rząd sam ją zamknie.
- Prawo i Sprawiedliwość według mnie, tutaj stawiam tezę, robiło to specjalnie, by na to pozwolić, by budować dzisiaj przed wyborami nastroje antyukraińskie i antyeuropejskie, by budować tę polaryzację: Ukraina zła, Unia zła, więc oni chcą budować nacjonalizm, który będzie rzekomo bronił Polaków - zwrócił uwagę Kołodziejczak.
Ocenił, że "tak samo" wyglądają sprawy związane z imigrantami. - Imigranci są źli, ale boczkiem ich wpuśćmy, zburzmy ten ład, który jest w Polsce, zasiejmy ludziom niepokój, jeszcze może jakieś dwa przestępstwa przez imigrantów zróbmy i też będziemy mieli na kogo stawiać, a później bądźmy dobrym wujkiem - komentował działania partii rządzącej.
- PiS mówi: będziemy pomagać rolnikom, będziemy bronić. Rozpalają pożar, żeby później go gasić. Tak samo z imigrantami, bo przecież pytanie referendalne jest jasnym pytaniem dobrego wujka, czy chcesz, żeby ci pomóc, czy nie. I to są proste schematy. Dla mnie to jest skandal, po którym dzisiaj powinien być zdymisjonowany cały gabinet w ministerstwie rolnictwa, który pokazuje, że sobie z tą sytuacją nie poradzili - mówił dalej lider Agrounii.
Kołodziejczak w programie zaprosił szefa resortu rolnictwa i rozwoju wsi Roberta Telusa do debaty. - Niech on postawi warunki, gdzie taka debata ma się odbyć. Porozmawiajmy. Oni nie chcą rozmawiać - powiedział.
Kołodziejczak: Wojciechowski boi się konkretnego pytania
Kołodziejczak pytany był w TVN24 o swoją niedawną wizytę w Strasburgu i o pytania, które chciał zadać tam Januszowi Wojciechowskiemu, unijnemu komisarzowi do spraw rolnictwa. Szef Agrounii komentował, że Wojciechowski "nie chce rozmawiać, nie chce odpowiadać na trudne pytania".
- Kiedy rozmawiałem z sekretarzem generalnym Parlamentu Europejskiego, to on zadał pytanie, czy jeżeli będziecie chcieli ograniczyć przywóz zboża z Ukrainy do Polski, to znaczy, że nie chcecie Ukrainie pomagać. Wielu europejskich polityków nie wie o co chodzi, bo nasz komisarz i nasz rząd nie robią wiele - mówił dalej.
Kołodziejczak wspomniał przy tym, że będąc w Strasburgu zadzwonił do komisarza Wojciechowskiego kilka godzin wcześniej przed próbą rozmowy z nim. - Rozmawiałem z szefową jego biura, która była przy nim. Mieliśmy się umówić na spotkanie. Nie chciał. Nie oddzwonili, nie wyrazili zgody na to, żeby rozmawiać. Wiedzieliśmy, że będzie unikał spotkania - powiedział.
- Dostaliśmy informację, że komisarz opuścił salę plenarną i przekazał informację, że już kończy tam swoją obecność i przemieszcza się dalej. Jak widać, zderzenie ze mną spowodowało, że tam (na salę - red.) wrócił - zauważył.
Jak mówił Kołodziejczak, "to podłość ze strony tych polityków". - Poleciałem do Strasburga nie po to, żeby tam robić, jak oni, szopki przy mównicy. Ja pojechałem rozmawiać z nimi, dać wsparcie - przekonywał. Dodał przy tym, że jego zdaniem Polacy powinni zobaczyć, jak europosłowie PiS "grzmią z mównicy, jak to będą walczyć o Polskę, a później wychodzą na korytarz, uciekają i jak baranki idą jeden za drugim do swoich pokoi".
Dopytywany wobec tego, czego może obawiać się Janusz Wojciechowski, Kołodziejczak odparł, że "boi się konkretnego pytania: dlaczego nic nie zrobił w tym, żeby sprawę przywozu nie tylko zbóż, ale też innych produktów z Ukrainy, unormować".
CZYTAJ WIĘCEJ: Unijna debata w sprawie zboża. Kołodziejczak "z gradem pytań" do komisarza Wojciechowskiego
Na koniec programu gość TVN24 pytany był, czy ma ambicję, by objąć stanowisko ministra rolnictwa. - Ja chcę załatwiać sprawy, to jest dla mnie najważniejsze. Chcę być człowiekiem, który będzie robił tak, by było dobrze w Polsce - odparł.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24