Prezydent Andrzej Duda został zapytany w rozmowie z korespondentem "Faktów" TVN w USA Marcinem Wroną o to, kiedy dowiedział się o aferze wizowej. - Dowiedziałem się od szefa jednej z naszych służb, który był w tej sprawie u mnie, żeby mi przekazać informacje - przekazał. Dodał, że nastąpiło to "na pewno nie przed kilkoma tygodniami".
Prezydent Andrzej Duda, który przebywa w Nowym Jorku, został zapytany w rozmowie z korespondentem "Faktów" TVN w USA Marcinem Wroną o to, kiedy dowiedział się o aferze wizowej.
- O aferze wizowej dowiedziałem się od szefa jednej z naszych służb, który był w tej sprawie u mnie, żeby mi przekazać informacje - odpowiedział. Dopytywany, czy nastąpiło to dawno, odparł, że nie może ujawnić szczegółów. Jednocześnie dodał, że pojęcie "'dawno' jest kwestią względną", ale nastąpiło to "na pewno nie przed kilkoma tygodniami".
- Wiosną tego roku? - dopytywał Marcin Wrona. - No, powiedzmy - odparł polski prezydent.
Minister Zbigniew Rau do dymisji? "Zobaczymy, co wyjaśnią służby"
Prezydent został zapytany o to, czy szef polskiego MSZ Zbigniew Rau powinien podać się w tej sprawie do dymisji. - Zobaczymy, co wyjaśnią służby. Pamiętajmy, że minister zawsze nadzoruje i odpowiada za swoje ministerstwo - odpowiedział.
Na uwagę Marcina Wrony, że kiedy ten pytał o to Raua, ten odpowiedział, że nie zamierza podawać się do dymisji, prezydent odparł: - No to widocznie pan minister nie ma niczego sobie do zarzucenia. Mam nadzieję, że sprawa zostanie w szczegółach wyjaśniona.
Andrzej Duda mówił, że w tej sprawie w mediach "pojawiają się kłamstwa". - Przede wszystkim, mówiąc szczerze, byłem zbulwersowany, kiedy zobaczyłem, że w jednej z gazet piszą, że stosowano wobec mnie jakieś szantaże. Otóż mogę wszystkich zapewnić, że nigdy żadnych szantaży wobec mnie nikt nie stosował. Więc to jest po prostu żałosne - powiedział prezydent.
Prezydent: kwestia dotyczy tego, jak przebiegał proceder dochodzenia do tych wiz
Prezydent został zapytany o to, jak można z jednej strony straszyć imigrantami, a z drugiej strony przyjąć do Polski 250 tysięcy imigrantów z Azji i Afryki. - Czym innym jest, jeżeli ktoś wpycha migrantów na naszą granicę siłą i to jeszcze do nielegalnego jej przekraczania. Czym innym jest, kiedy wizy są wydawane przez polskie placówki dyplomatyczne. To jednak jest co innego - wskazywał Duda.
- Pojawiają się informacje o fałszywych wizach, ale tak czy siak, jak rozumiem, nie ma w ogóle problemu czegokolwiek fałszywego w tym, o czym rozmawiamy, tylko w tym, że wizy były wydawane przez polskie placówki dyplomatyczne, czyli prowadzone były jednak procedury. A kwestia dotyczy tego, jak przebiegał proceder dochodzenia do tych wiz - tłumaczył prezydent.
Prezydent Duda mówił, że "jeżeli ktoś kupował wizę na zasadzie, nie wiem, kupował fałszywe dokumenty, kupował dokumenty bez sprawdzania, to jest inna sprawa". - A jeżeli, nie wiem, załatwiał sobie miejsce w kolejce z kimś w taki czy inny sposób, to to jest inna sprawa. Bo powtarzam jeszcze raz pytanie - podlegał kontroli polskich organów konsularnych czy nie podlegał kontroli polskich organów konsularnych? Tego nie wiemy i mam nadzieję, że to zostanie w szczegółach przez nasze służby wyjaśnione, bo to jest sprawa fundamentalna - tłumaczył prezydent.
Prezydent: rozumiem to tak, że placówki konsularne wiedziały, kogo wpuszczają do Polski
- Rozumiem i cały czas tak rozumiałem, że do tej pory mówiliśmy wyłącznie o tym, że w pełnej procedurze przez nasze placówki konsularne przechodziły osoby i otrzymywały wizy, czyli były skontrolowane. Czyli myśmy wiedzieli, kogo wpuszczamy do Polski. Te osoby musiały złożyć dokumenty i tak dalej. Czyli wiemy, z kim mamy do czynienia - przekonywał Andrzej Duda.
Marcin Wrona zwrócił uwagę, że "chyba nie do końca wiedzieliśmy, z kim mamy do czynienia", skoro unijna komisarz Ylva Johansson wysłała list do Zbigniewa Raua, w którym pyta o szczegóły dotyczące afery wizowej.
- Troszkę mnie śmieszy to, jeżeli oczekują od nas głębokich wyjaśnień ci, którzy jeszcze do niedawna próbowali nas zmusić do tego, żebyśmy przyjmowali migrantów w systemie kwotowym, którzy siłą przechodzili granice w innych krajach Unii Europejskiej, gdzie nie było - jak widać - dostatecznej kontroli służb granicznych, bo nie radziły sobie z tym. I wszystko odbywało się poza kontrolą - stwierdził prezydent.
Afera wizowa
Śledztwa w sprawie nieprawidłowości przy składaniu wniosków o wydawanie wiz prowadzą Prokuratura Krajowa i Centralne Biuro Antykorupcyjne. Opozycja mówi o korupcji i twierdzi, że podejrzenia budzą setki tysięcy wydanych dokumentów, czyli znacznie więcej, niż ocenia prokuratura.
Źródło: TVN24