Tygodnik "Newsweek" opisał nowy wątek tak zwanej afery podsłuchowej, która w 2014 roku wywołała kryzys w rządzie Donalda Tuska. Według ustaleń tygodnika wspólnik organizatora podsłuchów Marka Falenty - Marcin W. - zeznał, że zanim taśmy z restauracji Sowa i Przyjaciele wstrząsnęły polską sceną polityczną, trafiły w rosyjskie ręce, a "prokuratura wszczyna śledztwo, ale unika wątku szpiegostwa" w tej sprawie. Tusk, obecnie przewodniczący PO, zapowiedział złożenie wniosku o stworzenie komisji śledczej, która miałaby wyjaśnić tę sprawę.
W reakcji na słowa Tuska Prokuratura Krajowa w środę wieczorem opublikowała protokoły zeznań Marcina W. Zeznał on - jak wynika z jednego z protokołów - że wręczył łapówkę w wysokości 600 tysięcy euro osobie o inicjałach M.T. Według mediów chodzi o Michała Tuska, syna byłego premiera. Michał Tusk zapewnia, że nigdy nie poznał Marka Falenty i nie zna Marcina W. - To totalne bzdury. Prokuratura ma te zeznania od lat. Nigdy przez te wszystkie lata nie byłem nawet przesłuchiwany w tej sprawie - podkreśla.
Czuchnowski: Ziobro piecze drugą pieczeń na tym samym ogniu
O opublikowanych protokołach mówił w czwartek w TVN24 Wojciech Czuchnowski, dziennikarz "Gazety Wyborczej", który od wielu lat zajmuje się tematem afery podsłuchowej.
- Zapowiedź Zbigniewa Ziobry była taka, że tą publikacją pokaże, że prokuratura podeszła rzetelnie do tego wątku rosyjskiego, że został on zbadany lub jest badany i traktowany poważnie. A z tych protokołów to kompletnie nie wynika. Przeciwnie, jeżeli popatrzymy na jeden protokół, to dostaliśmy pełne zeznanie Marcina W., na którym opiera swoją publikację "Newsweek". Zbigniew Ziobro nie spełnił swojej obietnicy - ocenił.
Jego zdaniem "ta publikacja ma inny cel". - Celem publikacji tych protokołów jest pokazanie, że Marcin W. jest świadkiem kompletnie niewiarygodnym. Pokazanie w formie takiego szantażu. Trzy lata wcześniej (przed zeznaniami o tzw. wątku rosyjskim - red.) Marcin W. rzucił oskarżenie na syna Donalda Tuska, że wziął 600 tysięcy euro łapówki. To taki szantaż - jeżeli wierzymy w zeznania Marcina W. w wątku rosyjskim, to musimy też wierzyć w wątku łapówki dla syna Donalda Tuska - stwierdził Czuchnowski.
Przy okazji - dodał - "Ziobro chciał pokazać, jak obiektywna jest ta jego prokuratura, bo mając takie zeznania przeciwko Donaldowi Tuskowi, nic nie zrobiła i to znaczy, że rzetelnie zbadała sprawę i uznała, że to jednak nieprawda". - A teraz z kolei Ziobro dostał okazję, żeby właśnie nagłośnić te zeznania. Chociażby były najbardziej niewiarygodne. Dyskredytując wątek rosyjski, piecze drugą pieczeń na tym samym ogniu - rzuca paskudne podejrzenie na Donalda Tuska i jego syna. Myślę, że ten wątek będzie chodził przez wiele miesięcy, aż do końca kampanii wyborczej - mówił dziennikarz.
O to, czy zeznania Marcina W. w tej sprawie są wiarygodne, skoro do tej pory prokuratura nic z tym nie zrobiła i nie przesłuchała nawet Michała Tuska, pytany był w środę w Polsat News wieczorem wiceminister sprawiedliwości Michał Woś. - Ja ufam polskiej prokuraturze, uważam, że tam są naprawdę świetni fachowcy, zwłaszcza w Prokuraturze Krajowej, z całą pewnością pan redaktor zna odpowiedź na pytanie, co by zrobili, gdyby takie zeznania miały wystarczającą wiarygodność - odpowiedział.
Autorka/Autor: ads/kg
Źródło: TVN24