Trwa zbieranie dowodów po to, żeby stworzyć podstawy do oskarżenia prokuratorskiego wobec prawdopodobnie wielu osób funkcjonujących w kierownictwie resortu sprawiedliwości - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 były premier, a obecnie europoseł Włodzimierz Cimoszewicz. Odniósł się do działań służb w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. - Na moje współczucie oni liczyć nie mogą - dodał.
Cimoszewicz odniósł się w programie do działań służb w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. W zeszłym tygodniu, na polecenie prokuratorów, przeprowadzone zostały przeszukania w różnych miejscach na terenie kraju. Ich celem ma być zabezpieczanie dowodów, w tym między innymi dokumentacji dotyczącej funduszu. Służby pojawiły się między innymi w domu byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
Cimoszewicz: na moje współczucie oni liczyć nie mogą
- W ostatnich kilkunastu miesiącach było coraz więcej informacji na ten temat, media o tym informowały, w związku z tym to, czego się dowiadujemy dzisiaj, nie jest jakimś wielkim zaskoczeniem. Natomiast to, co się dzieje, to jest skrupulatne zbieranie informacji, dowodów, zeznań, po to, żeby stworzyć podstawy do oskarżenia prokuratorskiego wobec prawdopodobnie wielu osób funkcjonujących w kierownictwie resortu sprawiedliwości - powiedział.
Cimoszewicz ocenił także sposób postępowania służb podczas przeszukania domu Ziobry. - Moim zdaniem to było zgodne z prawem, a jednocześnie ci politycy PiS-u, którzy dzisiaj głośno protestują, powinni, (...), pamiętać o tym, co zrobili Barbarze Blidzie - dodał, nawiązując do śmierci w 2007 roku byłej minister budownictwa, która popełniła samobójstwo swoim domu w Siemianowicach Śląskich, kiedy ABW przeprowadzała tam rewizję.
- I mówię to jako człowiek, a nie były prokurator generalny. Na moje współczucie oni liczyć nie mogą - dodał gość TVN24.
Cimoszewicz przybliżył szerzej okoliczności śmierci Blidy. - Z ewidentnej inspiracji Zbigniewa Ziobry, który wtedy też był ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym, doszło do przeszukania w bardzo wczesnych godzinach rannych domu byłej minister budownictwa Barbary Blidy i doszło do zdarzenia, które skończyło się jej śmiercią. Oficjalna wersja mówi o samobójstwie. Przyznaję szczerze, że nie jestem o tym przekonany do dnia dzisiejszego - powiedział. - Dlatego, że znikały dowody w tej sprawie, zacierano ślady w tej sprawie, a Zbigniew Ziobro w momencie, kiedy ta tragedia miała miejsce, czekał na dogodną chwilę, żeby zorganizować konferencji prasową i ogłosić wielki sukces swojej prokuratury - stwierdził były premier.
Cimoszewicz: zorganizowane trochę po amatorsku
Cimoszewicz oceniał też dotychczasowe działania sejmowych komisji śledczych, między innymi tej dotyczącej Pegasusa.
- Na razie jestem rozczarowany tym, że to wszystko zostało zorganizowane trochę po amatorsku. Została powołana komisja, z góry było wiadomo, że żeby przygotować się do przesłuchań, ta komisja powinna zapoznać się z materiałami, które są tajne, a więc jej członkowie powinni mieć dopuszczenie do zapoznawania się z takim materiałami. Podobno w tej komisji tylko jedna osoba ma takie uprawnienia, i to przedstawiciel opozycji, a nie rządzącej większości - komentował były premier.
- W związku z tym członkowie komisji przed przesłuchaniem na przykład Jarosława Kaczyńskiego (był pierwszym świadkiem zeznającym przed komisją - red.), nie zapoznawali się z materiałami, które są w dyspozycji służb państwowych i przystąpili do przesłuchania być może jednego z najważniejszych przesłuchiwanych świadków, (...). W związku z tym efekt nie mógł być rewelacyjny, ale to dawało się z góry przewidzieć i należało tego uniknąć - ocenił Cimoszewicz.
Cimoszewicz przyznał także, że ogólnie "nie jest zwolennikiem" sejmowych komisji śledczych. - Ponieważ po prostu nie da się uniknąć tego, że są to gremia polityczne. Trzeba bardzo wysokiego poziomu kultury politycznej w danym państwie, żeby tego typu komisje śledcze skupiały się na dochodzeniu do prawdy, a nie pewnej wygodnej wersji prawdy - stwierdził.
Cimoszewicz o działaniach Bodnara. Wskazuje na "kontrowersję"
Cimoszewicz oceniał także działania obecnego ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Adama Bodnara. - Znam go od bardzo wielu lat, co najmniej od kilkunastu, jestem pełen uznania dla jego kwalifikacji prawniczych i etycznych, moralnych. To jest bardzo porządny człowiek. Jestem głęboko przekonany, że to, co robi - czasami nawet jeśli to jest kontrowersyjne - robi, bo uważa, że trzeba to uczynić dla przywracania rządów prawa w Polsce - stwierdził.
Mówił, że za przykład takich kontrowersyjnych działań uważa zmiany w Prokuraturze Krajowej. Chodzi o to, że w styczniu Bodnar wręczył Dariuszowi Barskiemu dokument stwierdzający, że przywrócenie go do służby czynnej 16 lutego 2022 roku przez Zbigniewa Ziobrę "zostało dokonane z naruszeniem obowiązujących przepisów i nie wywołało skutków prawnych". Pełniącym obowiązki prokuratora krajowego został wówczas Jacek Bilewicz, a w marcu nowym prokuratorem krajowym został Dariusz Korneluk.
Cimoszewicz: wojna Rosji z NATO jest bardzo mało prawdopodobna
Cimoszewicz mówił także o tym, jak dalej może potoczyć się wojna na Ukrainie.
- Jeżeli w najbliższych tygodniach do Ukrainy dotrze tak niezwykle oczekiwana amunicja, nowa broń, samoloty, to Ukraina ma szansę prowadzić tę wojnę skutecznie. W tym sensie, żeby nie pozwolić Rosji na jakiś postęp. W tej chwili Rosji bardzo zależy na dopełnieniu zajęcia terytoriów Ługańska i Doniecka, a także prawdopodobnie na zaatakowaniu Charkowa. Jeżeli natomiast ta pomoc, na przykład te 1,5 miliona pocisków artyleryjskich zgromadzonych przez Czechy, nie dotrze do Ukrainy, to wtedy może nawet dojść do załamania frontu - stwierdził był premier.
Jednocześnie stwierdził, że wypowiedzenie przez Rosję otwartej wojny NATO "jest bardzo mało prawdopodobne". - Nie mówię, że na sto procent, dlatego że mamy do czynienia z nieobliczalnym człowiekiem, Putinem. Natomiast nie jest on już aż tak nieświadomy rzeczywistości, żeby nie zdawał sobie sprawy z gigantycznej dysproporcji nie tylko gospodarczej, ale także wojskowej między NATO i Rosją - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24