Roman Giertych przekazał, że wspólnie z mecenasem Jackiem Dubois reprezentuje "jednego z podejrzanych" w sprawie dotyczącej Funduszu Sprawiedliwości. Poinformował o tym po publikacji Onetu w tej sprawie. Portal twierdzi, że to "główny świadek prokuratury". Zaangażowanie w sprawę Giertycha, który jest także posłem Koalicji Obywatelskiej, komentował w "Kropce nad i" szef KPRM Jan Grabiec.
We wtorek i w środę, na polecenie prokuratorów z zespołu śledczego ds. Funduszu Sprawiedliwości, przeprowadzone zostały przeszukania w różnych miejscach na terenie kraju. Ich celem ma być zabezpieczanie dowodów, w tym między innymi dokumentacji dotyczącej funduszu. Służby pojawiły się m.in. w domu Zbigniewa Ziobry. Rzecznik Prokuratury Krajowej prokurator Przemysław Nowak poinformował, że we wtorek i środę postawiono zarzuty pięciu osobom, a dwie kolejne usłyszały je już wcześniej. Poinformował, że wobec trzech osób prokurator zawnioskuje o tymczasowe aresztowanie, ponieważ istnieje obawa matactwa.
Przekazał też, że materiał zebrany we wtorek i środę będzie analizowany pod kątem uchylenia immunitetu politykom.
"Główny świadek prokuratury"
W środę po południu Onet przekazał, że jest "główny świadek prokuratury" w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości i że to jego zeznania pozwoliły na zatrzymania byłych urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości i przeszukania w domach należących do Zbigniewa Ziobry, a także m.in. posłów Suwerennej Polski. Napisał, że ta osoba "sypie ziobrystów", poszła na współpracę z prokuraturą i "zeznaje już od kilku tygodni". Portal podał, że "jego obrońcą jest adwokat współpracujący z Romanem Giertychem".
Giertych: potwierdzam, że reprezentuję jednego z podejrzanych
Wieczorem głos w mediach społecznościowych zabrał sam Giertych. "Potwierdzam, że razem z mecenasem Jackiem Dubois reprezentujemy jednego z podejrzanych w sprawie związanej z Funduszem Sprawiedliwości" - napisał na platformie X. Dodał, że sprzeciwia się używaniu słowa "sypie" na określenie - jak to ujął - "zgodnej z prawem i pożytecznej społecznie współpracy z organami wymiaru sprawiedliwości".
Giertych we wpisie nie potwierdził, kogo konkretnie on i Dubois reprezentują.
Wpis zamieścił też Jacek Dubois, chociaż nie odniósł się wprost do tego, że reprezentuje jedną z osób podejrzanych w sprawie związanej z Funduszem Sprawiedliwości.
"Edukacja prawna prowadzona przez Romana Giertycha wobec przedstawicieli poprzedniej władzy, że warto zostać świadkiem koronnym przyniosła rezultaty. Roman gratulacje (pisownia oryginalna - red.)" - napisał.
Grabiec o zaangażowaniu Giertycha: każdy sam sobie wybiera obrońcę
O zaangażowanie w tę sprawę Romana Giertycha i potencjalny konflikt interesów z tym związany był pytany w "Kropce nad i" w TVN24 szef KPRM Jan Grabiec. Giertych to poseł klubu KO i przewodniczący zespołu do spraw rozliczeń PiS-u.
- Póki co w Polsce jest tak, że każdy sam sobie wybiera obrońcę. Ja wiem, że Roman Giertych - zresztą nie tylko on, jest kilku adwokatów w Polsce, którzy mają opinię, że - bez względu na układ, którego dotyczy afera, jest w stanie narazić się władzy, ludziom bardzo potężnym. Bo mówimy przecież o ministrze sprawiedliwości, prokuratorze generalnym, o kilku ministrach, o kilku wysoko postawionych urzędnikach, którzy dysponowali setkami milionów złotych - mówił szef KPRM.
- Więc trzeba mieć sporo odwagi, żeby odważyć się zeznawać w sprawie ludzi tak mocno umocowanych we władzy i szuka się wtedy - tak się domyślam - adwokata, który się twardo postawi, nie wymięknie wtedy, kiedy zaczną się pogróżki - kontynuował szef KPRM.
Grabiec był dopytywany, czy nie widzi w tej sytuacji konfliktu interesów w związku z tym, że Giertych jest także wiceprzewodniczącym klubu KO. - To nie ja wybierałem mecenasa Giertycha i nie on wybierał sobie podopiecznego. Rozumiem, że to osoba, która zdecydowała się na współpracę z policją, (...), szukała adwokata. Tutaj trudno ingerować w relację pomiędzy adwokatem i osobą, która jest w kręgu zainteresowania aparatu sprawiedliwości - ocenił gość "Kropki nad i".
Źródło: TVN24, Onet, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Rafał Guz / PAP