Sprzedając rakiety przeciwlotnicze “Strzała-2M” urzędnicy Agencji Mienia Wojskowego mogli złamać prawo - wynika z oficjalnego komunikatu Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Tymczasem minister obrony Tomasz Siemoniak twierdzi, że służby mu wcześniej nie “sygnalizowały nieprawidłowości”.
Komunikat przesłał nam podpułkownik Maciej Karczyński, rzecznik największej polskiej służby specjalnej.
ABW: informujemy prokuraturę
- ABW w ramach swoich kompetencji, to jest m.in opiniowania zezwolenia indywidualnego na transfer wewnątrzunijny przenośnych, przeciwlotniczych zestawów rakietowych zwróciła uwagę na możliwość zaistnienia nieprawidłowości. Według przepisów dotyczących międzynarodowego obrotu uzbrojeniem, które wiąże się z najwyższym ryzykiem zmiany deklarowanego końcowego użytkownika, może się on odbywać tylko i wyłącznie między podmiotami rządowymi lub podmiotami posiadającymi gwarancje rządowe. Na podstawie kontroli oraz współpracy z innymi resortami uznaliśmy, że mogło dojść do popełnienia przestępstwa. Dlatego ABW przesłała negatywną opinię do Ministerstwa Gospodarki oraz złożyła do prokuratury wniosek o wszczęcie śledztwa - napisał rzecznik ABW.
Jak ujawniliśmy w środę, Agencja poinformowała wojskową prokuraturę w Poznaniu. Śledczy uznali jednak, że żaden żołnierz nie popełnił w tej sprawie przestępstwa - a zgodnie z prawem wojskowa prokuratura ściga wyłącznie mundurowych. Dlatego materiały z ABW przekazali do prokuratury na warszawskim Śródmieściu a z kolei ta do prokuratury na Ochocie, gdzie siedzibę ma Agencja Mienia Wojskowego.
Prokuratura: badamy
- Prokurator ocenia zgromadzone materiały, w najbliższych dniach zapadnie decyzja czy śledztwo zostanie wszczęte - informuje rzecznik warszawskiej Prokuratury Okręgowej, Przemysław Nowak.
Tymczasem wicepremier i szef MON Tomasz Siemoniak poinformował podczas spotkania z mediami, że zna sprawę sprzedaży prywatnej firmie zestawów “Strzała-2M”. Dodał, że nie sygnalizowano mu nieprawidłowości.
- Sprawa była mi sygnalizowana przez odpowiednie służby w maju. Te służby sprawdziły, czy mogło dojść do nieprawidłowości. Wtedy takiej informacji nie było - powiedział Siemoniak. - Po dzisiejszych doniesieniach medialnych i po informacji, że sprawą zainteresował się prokuratura, zleciłem pilną kontrolę - dodał.
Siemoniak podkreślił, że według posiadanych przez niego informacji zestawy nie miały wartości bojowej. - Były pozbawione cech użytkowych, nawet złożone nie byłyby w stanie działać - powiedział szef MON. Dodał, że AMW sprzedała je firmie posiadające odpowiednią koncesję.
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl)//plw