Powrót do tak zwanego kompromisu aborcyjnego zwiększyłby poczucie bezpieczeństwa kobiet, które zostało radykalnie utracone po wyroku Trybunału Konstytucyjnego - powiedział we wtorek w "Faktach po Faktach" prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Stwierdził, że najlepszym rozwiązaniem w tej sprawie jest referendum. - Politycy nie są w stanie rozstrzygnąć tej kwestii - wyjaśnił.
Sąd Okręgowy Warszawa-Praga skazał Justynę Wydrzyńską na osiem miesięcy ograniczenia wolności - przez wykonywanie 30 godzin nieodpłatnych prac społecznych w miesiącu. Wydrzyńską uniewinniono od drugiego zarzutu - posiadania i wprowadzania do obrotu zakazanych substancji - tabletek mizoprostolu.
Aktywistka w 2020 roku udostępniła tabletki poronne kobiecie, która prosiła o pomoc i sygnalizowała, że jest w przemocowym związku. Kobieta miała już jedno dziecko, była w drugiej ciąży, a partner uniemożliwił jej wyjazd za granicę w celu dokonania aborcji.
Kosiniak-Kamysz: powrót do "kompromisu" zwiększyłby poczucie bezpieczeństwa
O sprawę pytany był w "Faktach po Faktach" szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
- W naszej liście wspólnych spraw, którą zaprezentowaliśmy razem z Szymonem Hołownią, jest punkt pierwszy "przywrócenie kompromisu (aborcyjnego)", bo na to znajdzie się większość - powiedział szef ludowców.
Na uwagę, że nie wszyscy zgodziliby się z określeniem "kompromis", Kosiniak-Kamysz sprecyzował, że chodzi mu o "przywrócenie stanu, który był przed wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego" z 2020 roku.
- Na pewno w tym momencie zwiększyłoby się poczucie bezpieczeństwa kobiet, bo ono przez ten wyrok zostało radykalnie utracone - stwierdził.
"Politycy nie są w stanie rozstrzygnąć tej kwestii"
Zdaniem prezesa PSL "politycy nie są w stanie rozstrzygnąć tej kwestii". Przekonywał, że należy poddać tę kwestię pod referendum.
- Ja mam swój osobisty pogląd, ale nie chce narzucać swojego zdania w tak ważnej kwestii. Mogę obiecać jako polityk, że zrealizuję wynik tego referendum. Napiszemy taką ustawę. Czy to rozstrzygnięcie w referendum będzie mi się podobać, czy nie, my je zrealizujemy - zapowiedział. Dodał, że głosownie poprzedzone zostanie "panelem obywatelskim".
- Tego nie można zrobić ad hoc, to musi być dobrze przemyślane - zaznaczył. Dodał, że to nie może być tylko jedno pytanie.
Kosiniak-Kamysz wskazał, że "dużo więcej kobiet jest w społeczeństwie niż w parlamencie". - Czemu my się boimy głosu milionów kobiet? - pytał.
"W sprawach światopoglądowych u nas panuje wolność"
Dopytywany, czy w kolejnym parlamencie, gdyby to opozycja zdobyła większość, ustawa liberalizująca aborcję miałaby szanse zostać przyjęta, odparł, że nie sądzi, by taki projekt przeszedł, bo "nie wszyscy posłowie by za nim głosowali".
- Pan liczy że posłowie Koalicji Obywatelskiej i lewicy będą mieli samodzielną większość? - stwierdził, pytając prowadzącego "FpF".
Na pytanie, czy samo PSL poparłoby liberalizację przepisów aborcyjnych, powtórzył, że na pewno głosowałoby "za przywróceniem zapisów przed wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego".
- Mam poczucie, że znakomita większość mojego klubu zagłosowałaby za. W sprawach światopoglądowych u nas panuje wolność - podkreślił.
W ocenie Kosiniaka-Kamysza "demokracja albo pójdzie w stronę demokracji bardziej bezpośredniej, albo będzie stanowić pożywkę dla rządów autorytarnych".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24