Media: Rosja ma pracować nad bronią zdolną uderzyć w Starlinka

Satelita Starlink
Wystartowała rakieta Falcon 9 z satelitą SXM-10 na pokładzie
Źródło: TVN24
Służby wywiadowcze dwóch państw NATO podejrzewają, że Rosja pracuje nad nową bronią antysatelitarną, zdolną do uderzenia w satelity Starlink Elona Muska - informują amerykańskie media. Zdaniem cytowanych przez nie ekspertów, broń ta wywołałaby jednak "niekontrolowany chaos w kosmosie".

Informacje przekazywane przez amerykańskie media jako pierwsza podała agencja AP, powołująca się na anonimowych informatorów ze służb wywiadowczych dwóch państw członkowskich NATO. Wynika z nich, że Rosja może pracować nad nowym rodzajem broni o działaniu obszarowym. Miałaby ona być zdolna "zalać" orbity, po których poruszają się satelity Starlink, setkami lub tysiącami malutkich odłamków o wysokiej gęstości.

Odłamki te, wypuszczone przypuszczalnie przez rosyjskie satelity, mogłyby potencjalnie uszkodzić wiele satelitów Elona Muska, choć jednocześnie stwarzałyby ryzyko katastrofalnych zniszczeń także dla innych systemów na niskich orbitach ziemskich.

Broń Rosji przeciwko Starlinkom

Celem tej nowej broni miałoby być "ograniczenie przewagi Zachodu w kosmosie, która pomaga Ukrainie na froncie" - wskazuje amerykańska stacja PBS News. Należące do Elona Muska Starlinki wykorzystują niską orbitę okołoziemską do dostarczania szerokopasmowego internetu i są używane między innymi przez ukraińskie siły zbrojne do komunikacji, rozpoznania i namierzania celów.

Jak zauważają amerykańskie media, Rosja mogłaby użyć w swojej broni bardzo małych odłamków, mierzących zaledwie kilka milimetrów, dzięki czemu byłyby niewykrywalne przez naziemne i kosmiczne systemy wykrywania m.in. kosmicznych śmieci. To mogłoby znacząco utrudnić przypisanie winy za ewentualne zniszczenia Moskwie.

"Jeśli odłamki nie będą do wyśledzenia, to skomplikuje sprawy", ale "ludzie dojdą do sedna" - mówi Clayton Swope, specjalista od bezpieczeństwa kosmicznego z amerykańskiego think thanku Center for Strategic and International Studies. "Jeśli satelity zaczną ulegać uszkodzeniom, myślę, że będzie można dodać dwa do dwóch" - dodaje.

"Niekontrolowany chaos w kosmosie"

Cytowani w mediach analitycy, którzy nie mogli bezpośrednio zapoznać się z ustaleniami wywiadu, wątpią, by "możliwe było użycie takiej broni bez wywołania niekontrolowanego chaosu w kosmosie dla firm i państw, w tym Rosji i jej sojusznika Chin, których komunikacja, obrona i inne kluczowe potrzeby polegają na tysiącach satelitów krążących wokół Ziemi" - wskazuje PBS News.

Problem w tym, że wypuszczone przez Rosjan odłamki z czasem zaczęłyby opadać coraz niżej w kierunku Ziemi i mogłyby uszkadzać wszystkie inne napotykane po drodze instalacje kosmiczne. Orbity Starlinka znajdują się na wysokości ok. 550 kilometrów, czyli poniżej nich krążą choćby Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ISS) i chińska stacja Tiangong.

Rosjanie mogliby sami odciąć się od kosmosu

Dlatego Victoria Samson, specjalistka ds. bezpieczeństwa kosmicznego w Secure World Foundation, kierująca badaniami nad systemami antysatelitarnymi w Stanach Zjednoczonych, przyznaje, że byłaby "bardzo zaskoczona, gdyby Rosjanie zrobili coś takiego". Użycie takiej broni "mogłoby efektywnie odciąć od kosmosu także ich (Rosjan - red.)" - mówi Samson. "Nie wiem, czy chcieliby zapłacić tak wysoką cenę" - stwierdziła.

Podobnego zdania jest Clayton Swope, wskazujący, że chaos, jaki broń ta mogłaby wywołać w kosmosie, "może pozwalać Moskwie na grożenie swoim przeciwnikom bez faktycznego użycia jej". "To zdecydowanie wygląda na broń-straszak" - dodaje.

Associated Press poprosiła o komentarz Kreml, Siły Kosmiczne USA oraz firmę SpaceX, do której należą Starlinki. Żadne z nich nie odpowiedziało do czasu publikacji artykułu agencji.

OGLĄDAJ: Ukraina pod presją. "Nikt nie wierzy w pokojowe zamiary Rosji"
pc

Ukraina pod presją. "Nikt nie wierzy w pokojowe zamiary Rosji"

Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Czytaj także: