Niedopełnienie obowiązków, przekroczenie uprawnień i działania na szkodę interesu publicznego - w takim zakresie specjalny zespół śledczy bada osiem lat zarządzania Lasami Państwowymi i zgłaszane do prokuratur w całej Polsce zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa. Materiał magazynu "Polska i Świat". Całe wydanie dostępne w TVN24 GO.
Trwają działania prokuratury w sprawie Lasów Państwowych za rządów PiS. Specjalny zespół, który liczy sześciu prokuratorów, zajmuje się 70 postępowaniami. Dalszy bieg otrzymało ponad 30 spraw. - Przeanalizowanych zostało 70 postępowań, z czego 32 postępowania przeznaczone zostały do przejęcia i dalszego prowadzenia - mówił rzecznik Prokuratury Regionalnej w Krakowie Janusz Kowalski.
Na razie nie padają nazwiska oskarżonych, choć wiadomo kto w latach 2015-2023 decyzję podejmował. - Chodzi oczywiście o osobę dyrektora generalnego, chodzi o osoby poszczególnych dyrektorów regionalnych, jak również o inne osoby, które w zakresie swoich obowiązków miały te kwestie w swoim działaniu - dodał Kowalski.
Na tym etapie prokuratura nie zdradza szczegółów. Własne audyty prowadzą obecne władze Lasów Państwowych. - Pojawiają się cały czas nowe wątki. Dotyczą na przykład fikcyjnych zatrudnień, kwestii zakupu nieruchomości, kwestii braku transparentności przy dystrybuowaniu środków z Funduszu Leśnego - wyliczała rzeczniczka Lasów Państwowych Anna Choszcz-Sendrowska.
- To była wąska grupa ludzi, którzy pracowali w Lasach Państwowych i wobec których są teraz zarzuty prokuratury i zgłoszenia o możliwości popełnienia przestępstwa. - dodała
Hennig-Kloska: to służyło promocji kandydatów
Ministra środowiska o zawiadomieniach do prokuratury mówi wprost. - Wydawanie pieniędzy z pominięciem prawa zamówień publicznych, które dotyczyły w gruncie rzeczy promocji kandydatów na posłów w okresie prekampanijnym - mówiła Paulina Hennig-Kloska.
Zamiast promocji ochrony środowiska i prawidłowej gospodarki leśnej, z pieniędzy Lasów Państwowych miały być drukowane wyborcze bilbordy. Konkretne osoby miały też w Lasach Państwowych znajdować ciepłe posady z niemałym wynagrodzeniem.
Według Hennig-Kloski Lasy Państwowe "były kolejnym obszarem absolutnie upartyjnionym przez polityków Solidarnej Polski, gdzie wpychano do pracy znajomych, przyjaciół". - Dziwnych zatrudnień przykuwających naszą uwagę było przynajmniej kilka. Jedno najbardziej znane, wątpliwe, wydaje się fikcyjne zatrudnienie posła Mateckiego, który zarobił blisko 500 tysięcy złotych - dodała ministra.
Czytaj też: Podobno widzieli go pięć razy, miał zarobić 320 tysięcy. Zawiadomienie do prokuratury i odpowiedź posła
Niektórzy pracownicy wykazali, że zdalnie opiekowali się... żubrami. Przez takie działania miały ucierpieć nie tylko finanse państwowego gospodarstwa leśnego, ale także lasy.
- Za czasów naszych poprzedników wiele drzew, w których zostało ścięte, zostało ścięte z myślą o tym, by znaleźć pieniądze na działalność polityczną - mówiła Hennig-Kloska.
Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś mówił z kolei w listopadzie ubiegłego roku: - W ocenie NIK projekt, na który wydano już ponad 65 milionów złotych, miał jedynie poprawić wizerunek Lasów Państwowych i odwrócić uwagę opinii publicznej od intensywnej wycinki drzew.
Jednak rzeczniczka Lasów Państwowych przekonuje, że polskie leśnictwo jest w dobrej kondycji. - Gospodarka leśna działa, jest zrównoważona, na jej straży stoją leśnicy - zapewniała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24