Katarzyna W. jest winna zabójstwa swojej półrocznej córki Magdy - uznał Sąd Okręgowy w Katowicach i skazał ją na 25 lat. Oznacza to, że kobieta będzie mogła ubiegać się o warunkowe wcześniejsze zwolnienie dopiero po 15 latach. Według sądu, Katarzyna W. chciała pozbyć się dziecka, a śmierć Magdy nastąpiła w wyniku celowego działania.
Sąd, uzasadniając wyrok, podkreślał, że znaczna część ustaleń prokuratury, m.in. dotyczących mechanizmu zabójstwa oraz dni, które go poprzedzały, jest w tej sprawie bezsporna.
- Osobą, która bowiem wpisywała w wyszukiwarkę frazę "jak zabić bez śladów", "czy można zabić bez pozostawienia śladów", "dochodzenie policyjne przy zaczadzeniu tlenkiem węgla", była Katarzyna W. - mówił sędzia Chmielnicki.
Nie zgodził się z argumentami obrony, że słowa te były wpisywane w wyszukiwarce z powodu realnej obawy o zdrowie członków rodziny, m.in. z powodu wadliwie działającego pieca.
- Może to być wyraz zwykłej ciekawości - jak sugerował obrońca. Ale potem były inne wyszukiwania: "zasiłek pogrzebowy niemowlaka", "pochówek dzieci martwo urodzonych", "kremacja niemowlaka cena" i "nieumyślne spowodowanie śmierci" oraz "cennik trumien dla dzieci w miejskim zakładzie pogrzebowym" - mówił sędzia Chmielnicki.
Sąd podkreślił, że z dowodów wynika, iż nikt w rodzinie W. się nie zaczadził, nie zmarło też w niej żadne niemowlę, więc nikt nie potrzebował takich informacji.
- Sąd doszedł do wniosku, że tylko Katarzyna W. mogła dokonywać tych wyszukiwań. Teoretycznie każdy ma prawo poszukiwać takich informacji, ale nabiera to szczególnego znaczenia w świetle późniejszych zdarzeń z córką Katarzyny W., które ocenili biegli medycy - uzasadniał sędzia Chmielnicki.
Nie zemsta, ale chęć pozbycia się dziecka
Sąd podkreślał, że zabójstwo miało motyw. Nie podzielił jednak argumentów prokuratury, że chodziło o zemstę na mężu.
Motywem zabójstwa była - według sądu - chęć pozbycia się niechcianego dziecka, które w ocenie Katarzyny W. rujnowało jej przyszłość oraz chęć powrotu do życia, jakie Katarzyna W. wiodła przed zajściem w ciążę, a które jawiło się jej jako lepsze.
- Stanu swobody w kierowaniu swoim życiem i zaspokajaniu swoich potrzeb - powiedział sędzia.
Chmielnicki zaznaczył, że rekonstrukcja procesów motywacyjnych podsądnej była możliwa dzięki zeznaniom świadków - bliskich oskarżonej - oraz zabezpieczonym zapiskom Katarzyny W., w których autorka wskazała m.in., że nie czuje się matką i że dziecko zrujnuje jej plany i spowoduje, że stanie się pośmiewiskiem wśród znajomych.
- Dowody z dokumentów (...) wskazują, iż wiedza o zajściu w ciążę była dla niej dużym stresem, sama ciąża była dla niej obciążeniem, zarówno pod względem fizycznym, jak i emocjonalnym. Nie była to ciąża planowana, chciana, która jest spełnieniem marzenia, tylko przeciwnie - ciąża uciążliwa, niechciana, która w dodatku przekreślała ambitne plany na przyszłość - powiedział sędzia. Sąd nie miał wątpliwości, że Katarzyna W. nie chciała dziecka. Po urodzeniu tylko utwierdziła się w tym poczuciu. Zaczęła też odczuwać, że słabnie też zainteresowanie, jakim obdarza ją mąż, a ciężar opieki nad dzieckiem spocznie na niej.
Wskazywał także na to, że po narodzeniu dziecka Katarzyna W. nie nawiązała więzi ze swoim dzieckiem.
Dodał, że oskarżona jest osobą, która konsekwentnie dąży do celu, bez względu na konsekwencje.
- Obserwacja bliskich wskazuje, że jest to osoba, która trudno przyznaje się do porażek. Oddanie swojego dziecka byłoby właśnie takim się przyznaniem. Bardzo chciała uniknąć złego postrzegania jej osoby przez społeczeństwo - mówił sędzia Chmielnicki.
Celowe upuszczenie
Sąd uznał, że śmierć dziecka Katarzyny W. nastąpiła w wyniku celowego działania, a nie nieuwagi lub nonszalancji matki. Wskazał, że nie doszło do wypadku, jak twierdziła obrona, ale celowego upuszczenia dziecka. Jednak śmierć półrocznej Magdy nie była wynikiem upadku, choć była nim poprzedzona.
Sąd nie zgodził się z opinią prokuratora, że wystarczającym argumentem przemawiającym za tym, że upadek nie był przypadkowy, był fakt, iż doszło do niego w najniebezpieczniejszym miejscu domu, czy też dlatego, że matka trzymała córkę w sposób nieostrożny.
Kluczowe dla sądu były wyniki badań histopatologicznych, z których wynikało jasno, że "śmierć małoletniej nie nastąpiła w wyniku upadku", tylko później, "na skutek ostrego niedotlenienia w wyniku gwałtownego duszenia".
Całość ustaleń medycznych dała, według sądu, podstawy do stwierdzenia, że "zgon niemowlęcia miał charakter nagły i gwałtowny".
Sąd w pełni podzielił argumenty prokuratury, że żadne inne osoby nie są winne śmierci półrocznej Magdy, gdyż dziecko zmarło wyłącznie w obecności Katarzyny W., i w wyniku jej działania. Kobieta cały czas działała sama. Nie potrzebowała pomocy, by zakopać ciało dziecka, wystarczyły jej tylko rękawice ochronne.
Sąd pewny winy Katarzyny W.
- Jesteśmy pewni, że Katarzyna W. dokonała zarzuconego jej zabójstwa. Po procesie mamy stuprocentową pewność. Gdybyśmy byli przekonani o jej winie na 99 procent, to by została uniewinniona. Nie znaleźliśmy też dowodów, by ktoś jej w zbrodni pomagał. Sama zabiła, sama też zakopała zwłoki - podkreślił sędzia Chmielnicki.
- Jeśli się kogoś dusi, trudno wyjaśniać potem, że zmarł na skutek utopienia bądź postrzału, bo taka teza będzie łatwa do zweryfikowania. Dlatego, jeśli kogoś się dusi i wyjdzie na jaw, że nie zrobił tego ktoś inny, to jedyną następną linią obrony jest twierdzenie, że pokrzywdzony udusił się z przyczyn od sprawcy niezależnych, że to był po prostu nieszczęśliwy wypadek - dodał. Sędzia Chmielnicki podkreślił, że pomijając wszystkie inne okoliczności, w ocenie sądu, treść opinii biegłych taką możliwość wyklucza, skutkując koniecznością uznania, że było to celowe działanie, u którego podstaw legł zamiar pozbawienia życia pokrzywdzonej.
Dodał, że oskarżona nie zachowywała się, jak matka dziecka, które zginęło w wypadku.
Sąd nie zgodził się natomiast z argumentami prokuratury, że prób zabójstwa Magdy było kilka, a w swoim pierwotnym zamyśle Katarzyna W. chciała zaczadzić swoje dziecko.
Sąd uznał, że "nie można wykluczyć, iż oskarżona podjęła próbę zaczadzenia", jednak istnieje za mało dowodów, by stwierdzić to z całą pewnością.
Nieprawomocny wyrok
Sąd uznał, że Katarzyna W. winna jest także zawiadomienia o niepopełnionym przestępstwie. Za popełnienie tego czynu skazał ją na rok pozbawienia wolności. Kara łączna wynosi 25 lat. Na poczet kary sąd zaliczył okres przebywania w areszcie.
- Ponad wszelką wątpliwość oskarżona powiadomiła o porwaniu swojego dziecka, wiedząc, że przestępstwo to nie zostało popełnione - powiedział sędzia Chmielnicki.
Wyjaśnił, że Katarzyna W. informując o porwaniu nie miała statusu podejrzanej, nie mogła więc korzystać z prawa do obrony, czyli kłamać. Zatem nie mogła w ten sposób postępować nie narażając się na sankcje karne.
Sąd nie podzielił tezy prokuratura, że oskarżona kierowała postępowanie przeciwko innej osobie, gdyż nie została ona wskazana.
Sąd wyjaśniając, dlaczego Katarzyna W. została skazana na 25 lat więzienia, a nie na dożywocie stwierdził, że oskarżona chciała co prawda zabić swoje dziecko i zaplanowała to zabójstwo, ale nie było to zabójstwo, które można uznać za zabójstwo z premedytacją i szczególnym okrucieństwem.
Dlaczego nie dożywocie?
Dożywocie - jak uzasadnił sąd - byłoby karą rażąco za wysoką. Zaś 15 lat więzienia byłaby karą za niską, bo zabójstwo było zaplanowane i konsekwentnie realizowane. 25 lat więzienia, jak dodał sędzia Chmielnicki, jest więc karą adekwatną.
Sąd zasądził też od oskarżonej koszty sądowe obejmujące wydatki w kwocie 118 752,81 zł oraz opłatę w kwocie 600zł. Koszty tego postępowania były zdaniem sądu bardzo wysokie, ale zasadne. - Być może są tacy, którzy wiedzą wszystko na każdy temat, ale ten sąd - choć orzekał w wielu sprawach o zabójstwo - potrzebuje dowodów, których przeprowadzenie jest nieraz drogie - mówił sędzia Chmielnicki, uzasadniając obciążenie tymi kosztami skazanej.
Wyrok 25 lat więzienia dla Katarzyny W. za zabójstwo i kierowanie śledztwa na fałszywe tory jest nieprawomocny. Można się od niego odwołać do Sądu Apelacyjnego w Katowicach.
Chciał dożywocia
Prokurator żądał dla Katarzyny W. dożywocia. Wnosząc o taką karę, domagał się dodatkowo, by o zwolnienie z więzienia Katarzyna W. mogła ubiegać się najwcześniej po 30 latach.
Zażądał też dla niej kar finansowych - 50 tys. zł nawiązki i obciążenia jej kosztami wszelkich wydatków poniesionych w jej sprawie przez policję, prokuraturę i sąd. Urząd prokuratorski chciał też opublikowania wyroku w mediach.
Zakwestionował ustalenia biegłych
Obrońca oskarżonej wniósł o uniewinnienie. Uważał, że zgromadzone w tej sprawie dowody nie dają podstaw do skazania Katarzyny W.
Adwokat zakwestionował ustalenia biegłych, według których oskarżona W. udusiła dziecko. Według obrony, niemowlę zmarło w wyniku wypadku - po tym, jak wypadło matce z rąk, a przyczyną śmierci mógł być skurcz krtani.
Sprawa Katarzyny W. zaczęła się 24 stycznia 2012 r., gdy policja przekazała mediom informację o zaginięciu półrocznej dziewczynki z Sosnowca.
Według pierwszej relacji matki dziecko miało zostać porwane z wózka w centrum miasta. Na początku lutego ciało dziecka znaleziono w zrujnowanym budynku w parku przy torach kolejowych w Sosnowcu.
Autor: MAC/tr/jk / Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP