Jeśli się okaże, że pan Jarosław Kaczyński zalecał to, żeby wylądować pomimo różnych sytuacji meteorologicznych, to będzie winny - powiedział w "Kawie na ławę" wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty (Lewica), odnosząc się do okoliczności, w jakich 10 kwietnia 2010 roku doszło do katastrofy smoleńskiej. Sprawę komentowali też pozostali goście. Posłanka PiS Mirosława Stachowiak-Różecka stwierdziła, że wierzy, iż jesteśmy coraz bliżej poznania tego, co wydarzyło się w Smoleńsku.
W sobotę minęło 11 lat od katastrofy smoleńskiej. 10 kwietnia 2010 roku w lesie niedaleko lotniska w Smoleńsku spadł rządowy samolot Tu-154 wiozący delegację polskich władz udającą się na uroczystości upamiętniające 70. rocznicę zbrodni katyńskiej. Zginęło 96 osób, wśród nich prezydent Lech Kaczyński i jego żona Maria, najwyżsi dowódcy wojska i ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski.
Sprawę katastrofy smoleńskiej i ustaleń jej dotyczących, podejmowanych przez Antoniego Macierewicza i jego podkomisję sejmową, komentował w sobotę Donald Tusk, ówczesny premier. - Należałoby oczekiwać od rządzących i bezpośrednio od Jarosława Kaczyńskiego, bo o Antonim Macierewiczu wolę nie mówić, aby przerwali ten ponury spektakl, czyli grę Smoleńskiem - mówił Tusk w "Faktach po Faktach". - Jest w tym coś bardzo przykrego, bo przecież ja też w katastrofie straciłem przyjaciół - dodał. Ocenił, że "za tę polityczną wojnę domową" aktualnie rządzący "odpowiadają w stu procentach".
- Nie będę już delikatny wobec PiS-u i Jarosława Kaczyńskiego. Ponosi w dużym stopniu odpowiedzialność za negatywne, tragiczne skutki tych spiskowych teorii. Sam najlepiej w sercu wie, ile ponosi politycznej odpowiedzialności za to, co się w Smoleńsku stało - powiedział Tusk.
"Przez te wszystkie lata co nieco w tej sprawie wyjaśniliśmy"
Słowa byłego premiera komentowali w niedzielę goście programu "Kawa na ławę" w TVN24. Posłanka PiS Mirosława Stachowiak-Różecka stwierdziła, że wierzy w to, że jesteśmy coraz bliżej poznania tego, co wydarzyło się w Smoleńsku. Dodała, że raport podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza ma być "zdaje się lada dzień opublikowany".
- Jednak przez te wszystkie lata co nieco w tej sprawie wyjaśniliśmy. Choćby okazało się, że jednak generał Błasik nie był pijany i nie wchodził do kokpitu. I tym różne podobne fake newsy - mówiła.
Prowadzący program Konrad Piasecki zwrócił uwagę, że głos generała Błasika pojawia się w stenogramach z kokpitu. - Pewne rzeczy, które były stawiane jako fakty i prawda zaraz po katastrofie smoleńskiej, niestety, nie znalazły w kolejnych latach i podczas kolejnych badań, ekspertyz potwierdzenia - odpowiedziała posłanka Prawa i Sprawiedliwości. - To oznacza, że musimy być cierpliwi i rzeczywiście robić to dalej. Każdy, kto mówi, że trzeba to zakończyć i że już nie warto i dajmy spokój, po prostu chyba naprawdę nie rozumie, o co w tej rzeczy chodzi - dodała. - Uważam, że naszym interesem, interesem polskich obywateli, niezależnie, kto by zginął w tej katastrofie, byłoby dążenie do tego, żeby prawdę poznać i katastrofę wyjaśnić - mówiła.
"Do prawdy możemy w najbliższym czasie nigdy nie dojść"
Prezydencki minister Andrzej Dera odniósł się do filmu przygotowanego przez podkomisję smoleńską Macierewicza, w którym to nagraniu była mowa między innymi o wybuchu w skrzydle. - Jest to materiał komisji i nie jest to żaden oficjalny materiał rządu, a tym bardziej oficjalny materiał pana prezydenta - powiedział. Dodał, że pod wynikami prac komisji, które mają zostać opublikowane, "podpiszą się konkretne osoby i to będzie świadectwo tych osób".
- Pamiętam raporty pół roku po katastrofie, które dla mnie miały znikomą wartość dowodową, bo nigdzie w świecie to się nie odbywa tak, jak się odbyło przy tej katastrofie, że pół roku po tym już komisja Anodiny określiła, co tam się wydarzyło, bez dokładnego badania tych przyczyn - ocenił Dera. - Dla mnie nie jest możliwe dokładne przebadanie katastrofy w ciągu paru miesięcy i nigdzie w świecie nie znajdziecie takich przypadków - dodał.
Stwierdził, że nie umie powiedzieć - jako że raport nie został jeszcze opublikowany - czy podkomisja smoleńska "wyjaśni wszystkie wątpliwości". - Ja mam swoje podejrzenia, że do prawdy możemy w najbliższym czasie nigdy nie dojść z uwagi na to, że strona rosyjska nie chciała współpracować - powiedział prezydencki minister.
- Dla mnie najsmutniejszy był widok Donalda Tuska, który w aktualny sposób komentuje, choć powinien w tej sprawie milczeć, bo jako premier pozwolił na to, żeby oddać śledztwo Rosjanom - mówił Dera.
"Śledztwo prowadziła polska prokuratura - cywilna i wojskowa"
Posłanka Koalicji Obywatelskiej Izabela Leszczyna odpowiedziała, że nie wie, "czy pani poseł i pan minister nie mają elementarnej wiedzy na temat katastrofy smoleńskiej, czy po prostu wpisują się w kłamstwo smoleńskie, którym Jarosław Kaczyński karmi Polaków od dziesięciu lat". - I jedno i drugie jest po prostu dyskredytujące dla państwa - dodała.
Zwracając się do ministra Dery, Leszczyna zaprzeczyła, jakoby były premier Tusk "oddał śledztwo Rosjanom". - Śledztwo prowadziła polska prokuratura - cywilna i wojskowa. Śledztwo prowadziła Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych, eksperci tej komisji byli na miejscu wypadku w dniu katastrofy - wyliczała. Przypomniała, że raport komisji Jerzego Millera, która badała katastrofę smoleńską, ukazał się nie po pół roku od katastrofy, a w lipcu 2011 roku.
- Niestety, wina leżała po stronie polskiej załogi i rosyjskich kontrolerów - oceniła Leszczyna. - Polscy piloci byli pod ogromną presją. Wchodzili tam co jakiś czas przełożeni do kabiny i słyszeliśmy te głosy [na nagraniu z czarnej skrzynki - przyp. red.] - powiedziała posłanka Koalicji Obywatelskiej. - Prezydent do końca nie podjął decyzji o tym, że trzeba lądować na innym lotnisku, a piloci na tę decyzję czekali - dodała.
Stwierdziła, że jedyne co jest w tej sprawie niewyjaśnione, to "rola Jacka Sasina i jego odpowiedzialność". Sasin w kwietniu 2010 roku odpowiadał za organizację wizyty prezydenta Kaczyńskiego na uroczystościach katyńskich.
"Uznaliście, że jesteście strażnikiem pieczęci"
Włodzimierz Czarzasty, poseł i wicemarszałek Sejmu z ramienia Lewicy powiedział, że "absolutnie obciąża środowiska PiS-owskie za to wszystko, co wokół tej sprawy przez 11 lat zostało wybudowane". - Obciążam was za napięcie polityczne, które wokół tej sprawy żeście budowali, bardzo konsekwentnie. Przemówienia na grobach, przemówienia polityczne, przemówienia, które nie myślały o ludziach, którzy w tych grobach leżą, tylko myślały o tym, jak władzę podtrzymać i wzmocnić - wymieniał. - Podzieliliście konsekwentnie i dzielicie konsekwentnie Polaków w tej sprawie - dodał.
- Uznaliście, że jesteście strażnikiem pieczęci, która to pieczęć da wam władzę. Robicie to cynicznie - zwracał się Czarzasty do przedstawicieli ugrupowania rządzącego. - W tej chwili jeszcze służy wam to do tego, żeby robić rozliczenia wewnątrz własnego obozu politycznego, bo większość z was już wie, że komisja Macierewicza generalnie po prostu to jest komisja człowieka, który zachowuje się bardzo często jakby postradał zmysły - powiedział.
Odnosząc się do samej katastrofy smoleńskiej, Czarzasty powiedział, że w Polsce istnieją dwa plemiona - jedno wierzące w zamach, a drugie w wypadek. - Jedynym faktem, który może zmienić widzenie tej sprawy, będzie ujawnienie i podanie do publicznej wiadomości treści rozmowy, która odbyła się między braćmi Kaczyńskimi w trakcie tego lotu bądź bezpośrednio przed lotem. Jeśli się okaże, że pan Jarosław Kaczyński zalecał, żeby wylądować pomimo różnych sytuacji meteorologicznych to będzie winny i przez Polaków i Polki będzie obciążany tym strasznym wypadkiem - ocenił poseł Lewicy. Przyznał jednak, że nie ma pewności, czy takie nagranie istnieje.
"Większość Polaków po prostu zobojętniała i jest im już wszystko jedno i mają serdecznie dość"
Zdaniem europosła PSL Krzysztofa Hetmana "Donald Tusk chyba nie przedstawiał, po której stronie leży wina, jeżeli chodzi o katastrofę smoleńską, tylko mówił o tym, kto jest winny tej sytuacji, którą mamy dzisiaj 11 lat po katastrofie, tej wojny domowej, tego pęknięcia Polski na Polskę radykalną i Polskę racjonalną".
Hetman nie zgodził się z Czarzastym w sprawie ewentualnego ujawnienia nagrania rozmowy braci Kaczyńskich. - Uważam, że jakikolwiek raport, jakikolwiek film, jakakolwiek dyskusja już nie będzie miała żadnego znaczenia dla przekonania Polaków, kto jest winny tej katastrofy - powiedział europoseł Polskiego Stronnictwa Ludowego.
- Nawet gdyby, załóżmy jutro, Amerykanie, Chińczycy, ktokolwiek inny byłby w posiadaniu tego nagrania, tej rozmowy, o której mówi pan marszałek Czarzasty, jutro ją w przypływie jakiegoś gestu położyli na stole dla Polski, żebyśmy się mogli dowiedzieć, jaka była rzeczywiście prawda i gdyby się okazało, że wydane zostało polecenie pilotom, że mają lądować bez względu na warunki, jakie były na miejscu w Smoleńsku, to i tak ta strona, która wierzy w zamach, w to nie uwierzy. Takie nagranie będzie podważane i będzie dla dużej części z tych ludzi po prostu kłamliwą tezą - stwierdził.
Dodał, że z drugiej strony "gdyby jutro ktoś na stole położył dowody na to, że rzeczywiście tam był zamach, to druga strona, która w ten zamach nie wierzy, nigdy już w niego nie uwierzy".
- Mamy dzisiaj jedną grupę, która wierzy w zamach, drugą grupę, która w ten zamach nie wierzy, a większość Polaków po prostu zobojętniała i jest im już wszystko jedno i mają serdecznie dość tej całej dyskusji i to jest najbardziej smutne - powiedział Hetman. Ocenił, że 10 kwietnia "mógł być dniem zgody narodowej". - Zapominamy też wszyscy o tym, po co ci wszyscy ludzie lecieli tam 10 kwietnia. Po to, żeby oddać hołd pomordowanym oficerom i elitom II Rzeczypospolitej Polskiej - dodał.
"Ich działania nie mają na celu dojścia do prawdy, tylko dochodzenie do prawdy"
Poseł Konfederacji Jakub Kulesza ocenił, że działania osób, które zajmują się tematem wyjaśnienia katastrofy, czyli na przykład Antoniego Macierewicza, "są logiczne". - Ich działania nie mają na celu dojścia do prawdy, tylko dochodzenie do prawdy - powiedział.
- Co miesiąc od 11 lat słyszymy o dochodzeniu do prawdy, o tym, że ta prawda jest coraz bliżej, a żeby cały czas móc dochodzić do prawdy, to czasem trzeba się od tej prawdy oddalać. Taką rolę miał Antoni Macierewicz - rzucanie co chwila teorii całkowicie oddalających nas od prawdy - mówił Kulesza.
Dodał, że "jest to w interesie części polityków Platformy Obywatelskiej". - Bo to nas oddala od tych aspektów może mniej spektakularnych, ale bulwersujących wokół sprawy Smoleńska - od prawdziwych zarzutów, jakie można mieć do polityków Platformy Obywatelskiej - stwierdził polityk Konfederacji.
- Wówczas minister [zdrowia - przyp. red.], a później premier Ewa Kopacz pojechała tam dopilnować zajęcia się sprawą. Kłamała po przyjeździe do Polski, mówiąc o tym, że były bardzo szczegółowe badania DNA [ofiar katastrofy smoleńskiej - red.], że ziemia była przekopana wzdłuż i wszerz i w głąb, a okazało się, że szczątki ofiar katastrofy smoleńskiej były pomieszane i to jest jeden z dowodów na to, że żadnych badań DNA nie było, skoro aż do takich pomyłek dochodziło. I to są prawdziwe zarzuty, o których możemy dyskutować - mówił polityk.
Jego zdaniem "niektórzy politycy i Platformy Obywatelskiej i Prawa i Sprawiedliwości dogadali się, by w ten sposób o katastrofie smoleńskiej rozmawiać, by odchodzić od tych dosyć istotnych szczegółów".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24