11 lipca 2024 roku doszło do wstrząsu w kopalni Rydułtowy. Ewakuowanych zostało 80 górników, dwóch było poszukiwanych. Jednego życia nie udało się ocalić, ale ratownicy górniczy dzielnie walczyli ponad 50 godzin o życie Dominika Majlingera, z którym rozmawiała Małgorzata Marczok. - Nie jest łatwo o takich rzeczach mówić, ale myślę, że jest to potrzebne, żeby pokazać trud tych wszystkich osób, które brały w tym udział - powiedział uratowany górnik. Wspomniał, że "nic nie zwiastowało, że może coś takiego się wydarzyć". Opowiadał, że w momencie, kiedy się ocknął, próbował zobaczyć, jak wygląda sytuacja, ale nie mógł swobodnie się poruszać. - Wtedy człowiek myśli o rodzinie, żonie, córce, rodzicach. Takie myśli przychodzą, że trzeba do nich wrócić i to człowieka trzyma przy życiu - wspominał. Jak przyznał, "uśmiech córek zawsze cieszył, ale teraz cieszy bardziej, trochę w inny sposób". Majlinger wyznał też, że, pomimo doświadczenia takiego wypadku, chce wrócić do pracy w kopalni. - Na tę chwilę nie widzę siebie w innym miejscu - dodał.
Więcej o kulisach akcji ratunkowej w kopalni Rydułtowy w rozmowie Małgorzaty Marczok z ratownikami.